tag:blogger.com,1999:blog-71109903926699862542024-03-13T02:23:36.515+01:00Występy grafomańskie Wstęp wolnygrafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.comBlogger393125tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-87972059094260140862017-05-11T21:25:00.001+02:002017-05-11T21:25:31.553+02:00WCIĄŻ WALCZĘ<i>Z dedykacją dla L.</i><br />
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
A jak już walczę, to do krwi ostatniej.</div>
<div>
Ale nie, nie rzucam się w wir bitwy spontanicznie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Najpierw skrupulatnie planuję. Myślę, nie śpię, zapisuję w kalendarzu, nie śpię, nastawiam budzik, śpię, budzę się i cztery razy sprawdzam, czy nastawiłam, śpię, wstaję i sprawdzam kalendarz, kładę się, zasypiam, jednak nie, sprawdzam budzik, chcę zasnąć, nie mogę, a niech to, sprawdzam, prawie śpię, żywcem mnie nie wezmą.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Budzę się o piątej, powieka mi lata, kalendarz, budzik, może źle nastawiłam, wróć, nieaktualne, przecież już nie śpię, do boju.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Brać dziecko, nie brać dziecka, brać, nie brać, sprawa życia i śmierci, biorę.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Siódma pięćdziesiąt osiem, tłum w blokach startowych, trzymaj się mnie dziecino, ja ci zginąć nie dam.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Pani po sześćdziesiątce jest pierwsza. Przy kostiumach kąpielowych dla dzieci. Włos rozwiany, szaleństwo w oczach. Pan przed trzydziestką drugi. Oczy rozbiegane, szaleństwo we fryzurze. Nerwowo próbuje wybrać numer telefonu na swoim smartfonie, szeroko rozpostarte łokcie pani po sześćdziesiątce wcale temu nie sprzyjają. </div>
<div>
Nam sprzyja los, bo Lolek swobodnie lawiruje pod łokciami obojga.</div>
<div>
- <i>Mamo! Tutaj!</i></div>
<div>
Mama z rozwianym włosem, oczami i ciałem, kocimi ruchami wbija się między konkurencję, dopada kosza ze skarbami i , daję słowo, nikt, ale to nikt, przez następny kwadrans, jej od tego kosza nie oderwie.</div>
<div>
- <i>Dziecko kochane, trzymaj się matki. Inaczej będziesz paradować latem po plaży w dresach.</i></div>
<div>
Dziecko karnie zastyga w bezruchu, matka nadrabia w ruchach za dwoje.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
110/116 za małe, gdzie jest 122/128? No gdzie? Jak dobrze pójdzie, to przegrzebię tę kosmiczną ilość, w postaci dwunastu kompletów rzuconych na żer mieszkańców dużego osiedla, w dziesięć minut. Jeśli jednak uaktywni się pani po sześćdziesiątce, a pan przed trzydziestką nauczy się obsługiwać smartfona, którego ma pewnie z dwa lata, to w trzynaście.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Łapię jeden na 110/116. Pani po sześćdziesiątce napiera, pan przed trzydziestką dogadał się telefonicznie z żoną, wie czego szukać, też nie odpuszcza. Biorę drugi, większy. Dołącza dwudziestolatka z niemowlakiem na rękach. Wyszarpuję spod kosza trzeci. Prawie przez kraty. Rozmiar się nie liczy, atmosfera jest zbyt gorąca. Ktoś między trzydziestką, a czterdziestką, nie mam czasu na weryfikowanie płci, próbuje mi zwinąć dwie pierwsze zdobycze, nie daję się, trzy czwarte mnie okupuje kosz, jedna czwarta mnie wystaje i hamuje dojście. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
No ale jakie hamuje, dociera do mnie jak przez mgłę, przyszłam tu walczyć, a nie tkwić w stagnacji, jeszcze sukienki.</div>
<div>
- <i>Kotku, zmieniamy lokalizację, za mną!</i></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
Spokój towarzyszył mi do końca. Nie popłakałam się ani przy kasie, ani w drodze do domu.</div>
<div>
W którym rozpakowałam łupy. A dziecko łaskawie zgodziło się przymierzyć.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Letni kombinezon w sam raz, bingo.</div>
<div>
Bluzka i legginsy ok, dali jeszcze kaszkiet, nie byłam świadoma, trudno.</div>
<div>
Dwa stroje w porządku, mimo że w dwóch rozmiarach.</div>
<div>
Pierwsza sukienka niby spoko. Gdyby jeszcze wycięcia pach kończyły się wyżej niż biodra.</div>
<div>
Druga wspaniale, ale może za dwa, trzy lata zacznie sięgać małoletniej właścicielce powyżej kostek.</div>
<div>
Trzeci kostium kąpielowy akurat.</div>
<div>
Jak ulał.</div>
<div>
Nic nie wystaje, nigdzie nie wisi, odkrywa co trzeba, kryje co musi.</div>
<div>
U mamusi.</div>
<div>
<br /></div>
grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-4899150909251274862015-03-17T10:02:00.000+01:002015-03-17T10:02:19.461+01:00POCZYTAJ MI NA DOBRANOC MAMO<br />
<br />
Ależ proszę.<br />
Już późno, pójdzie gładko.<br />
<br />
Zakopiesz się pod kołdrą, odgarniesz włosy, jedną rękę ułożysz pod głową,<br />
trzy razy poprawisz poduszkę, pięciokrotnie zwrócisz uwagę,<br />
że leżę nie po właściwej stronie, przypomnisz dobitnie,<br />
żebym koniecznie zaczęła czytać od początku, zrobisz się głodna,<br />
wstaniesz, zjesz, położysz się, zapytasz z wyrzutem, czy nie zapomniałam o czytaniu,<br />
bo ile mi można przypominać, podłożysz rękę pod głowę,<br />
zaplączesz palce we włosach, oczywiście, że pomogę, czy już mogę czytać???<br />
<br />
Zacznę powoli, półszeptem, przy drugim wersie ziewnę rozdzierająco,<br />
przy trzecim zacznie mnie drapać w gardle, puść mój rękaw, muszę się napić,<br />
już jestem, hej, co to za podkówka, cmok w nos, czy już mogę czytać???<br />
<br />
Zacznę więc i niespiesznie przejdę do szeptu. Będę cedzić słowa, ciszej, ciszej,<br />
coraz ciszej.<br />
Twój oddech będzie się pogłębiał i uspokajał. Powieki staną się ciężkie, klejące.<br />
Ręka opadnie na niewłaściwą stronę. Ostrożnie odgarnę kosmyk.<br />
Delikatnie poprawię kołdrę. Ciszej, ciszej, coraz ciszej... Już.<br />
<br />
<i>- Srebrny księżyc wpadł przez okno...</i><br />
<i>- Nie da rady. Jest za duży.</i><br />
<i>- Sen stąpa po dachu...</i><br />
<i>- Tam są tylko koty. Widzisz? Na tym obrazku. I siedzą. Koty. Dwa, mamo.</i><br />
<i>- Senny motyl ziewa...</i><br />
<i>- Co to znaczy senny? Mamo, co to jest senny?! Motyle ziewają? Jak ludzie? A siusiają na żółto?</i><br />
<i>- I duszkowi dała prztyczka w nos...</i><br />
<i>- Duszek nie ma nosa, co to prztyczek, ja też chcę, mam nos!</i><br />
<i>- Idzie nocka po chmurce...</i><br />
<i>- Po chmurkach się nie chodzi. Umiesz tak zginać palce? O tak? Ja umiem. </i><br />
<i>- Zjadły w kuchni po pierniczku...</i><br />
<i>- Ja też chcę, lubię pierniczki, a tata lubi? A ty lubisz? A babcia lubi? A masz pierniczki?</i><br />
<i>- Gdy mrok jak chusta z nieba spada...</i><br />
<i>- Chusta spada z nieba?! Kiedy mamo? Gdzie? Ja chcę zobaczyć!</i><br />
<i>- Aniołeczki bieluteńkie jak owieczki...</i><br />
<i>- Ale ten w środku, trzeci, ma zieloną sukienkę!</i><br />
<i>- Sny kolorowe jak pisanki...</i><br />
<i>- Sny jak jajka, mamo??? </i><br />
<i>- W kącie pająk ziewa...</i><br />
<i>- Nie widzę. Pokażesz mi pająka? </i><br />
<i>- Gwiazdeczki mrugają...</i><br />
<i>- Czym? Nie mają oczu. Wiesz, że one nie są takie małe, tylko są daleko </i><br />
<i>i nam się wydaje, że są małe, ale nie są. I nie mrugają. </i><br />
<i>Bo nie mają oczu, i nosa nie mają, i włosów, wiesz???</i><br />
<i>- Rozsypały się po niebie kołysanki...</i><br />
<i>- Chcę na sanki.</i><br />
<i>- Już bledną zmartwienia...</i><br />
<i>- Ble co??? Mamo!</i><br />
<i>- Krasnal wędruje, na głos rachuje: raz, dwa, trzy. Raz, dwa...</i><br />
<i>- Co to znaczy rachuje? Rachuje to brzydkie słowo? A ty znasz brzydkie słowa?</i><br />
<i><br /></i>
Znam.<br />
Czasem w takich wymyślnych konfiguracjach,<br />
o których się najmniejszym gwiazdkom<br />
i największym krasnalom w życiu nie śniło.<br />
Za cholerę.<br />
<br />
<br />grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-14890130130235309792015-03-16T08:23:00.001+01:002015-03-16T08:23:30.119+01:00GWIAZDA<br />
<br />
<br />
Poznaliśmy się w pewnym ośrodku, dzieci na zajęciach, rodzice na korytarzu.<br />
Wiele minut, kwadransów, godzin rozmów.<br />
Może by tak w domu?<br />
U nas.<br />
Może się dzieci nie pozabijają, może się uda pogadać w spokoju, nie, piec nie będę,<br />
herbata, kawa, jakieś ciastka z produkcji masowej.<br />
O której?<br />
A to jak pani odpowiada, a nie, ja się do pani dostosuję, ostatnio nie mogłam, przepraszam,<br />
nic się nie stało, może dziś, jak pani odpowiada, nie mamy żadnych innych planów, terapie?<br />
Przecież mówię, że żadnych planów...<br />
<br />
Czy nie będzie przeszkadzać, no... Głupio tak paniać, skoro już w domu, u nas. Nie?<br />
Nie przeszkadza? Kamień z serca. Miło mi.<br />
Kochanie, popatrz, dostałaś kwiaty od kolegi!<br />
Tak możecie rozsypać klocki.<br />
Tamte też.<br />
Którą książkę z półki?<br />
Wszystkie?<br />
Nie ma sprawy.<br />
Zamknąć drzwi?<br />
Jasne. Jak będziecie chcieli jeść albo pić to wołajcie, pa, całuski sto dwa.<br />
<br />
<br />
<i>- Ja z nim bardzo rzadko do kogoś chodzę. Nie lubi. Trzy lata nie byłam.</i><br />
<i>- Godzinę się już bawią, chyba jest dobrze.</i><br />
<i>- Tak, sama jestem zdziwiona.</i><br />
<i>- Nie słychać wrzasków, może sprawdzę?</i><br />
<i>- Siedź! Daj im spokój. Sama zajrzę...</i><br />
<i>- Wygonili mnie.</i><br />
<i>- To chyba dobrze...</i><br />
<i>- No pewnie, kawa, herbata, te ciastka nawet niezłe.</i><br />
<i><br /></i>
Najpierw założyła naszyjnik.<br />
Ten, który dostała pod choinkę i od razu rzuciła z pogardą w kąt.<br />
Bo nie liczy, nie świeci, nie śpiewa, i w ogóle co on może?<br />
Potem przewiesiła przez ramię torebkę.<br />
Tę, którą wyżebrała dwa miesiące temu w sklepie, bo musi mieć, bo to jej marzenie, masthew, musi, musi, musi.<br />
Musi w kąt, niech leży i w oczy nie włazi.<br />
Gdy zaczęła jeździć na hulajnodze, tej, która zbiera kurz od sierpnia, bo nie, nie będzie jeździć, nie chce, nie umie, nie lubi, niech stoi, koniecznie w kącie, nie ruszy, gdy zaczęła zataczać koła z jedną nogą wdzięcznie odgiętą do tyłu i z jednym okiem czujnie, choć równie zalotnie, badającym reakcję chłopca, więc gdy zaczęła te cyrki w pełnym rynsztunku z naszyjnika i torebki odstawiać, zaczęła mi drgać powieka.<br />
I kąciki ust.<br />
A kiedy jej usta rozchyliły się, słowo daję, zalotnie, by wydać dźwięk, przysięgam, zbliżony intonacją i barwą do głosu merlinmonroł, by zapytać "A może chcesz u nas nocować?", drgać zaczął mój brzuch.<br />
<br />
<br />
<i>- Synku, już późno, idziemy do domu?</i><br />
<i>- Nie. Jeszcze nie chcę.</i><br />
<i><br /></i>
Jeszcze nie.<br />
Jeszcze trwa przedstawienie.<br />
Jeszcze się nie umalowała.<br />
<br />
<br />grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-29015387736532175172015-03-02T09:34:00.000+01:002015-03-02T09:34:52.145+01:00KIEDYŚ CZEKAŁAM I MYŚLAŁAM, ŻE SIĘ NIE DOCZEKAM<br />
- <i>A za nami idzie pani z dzidziusiem, wiesz?</i><br />
<i>- Wiem. Ty też byłaś taka malutka.</i><br />
<i>- Wszyscy byli kiedyś dzidziusiami, mamo, wiesz?</i><br />
<i>- Wiem. Uważaj na ten schodek.</i><br />
<i>- Uważam. Co to może być mamo? Dzidziuś płacze, mamo, czemu?</i><br />
<i>- To jest automat do odbioru wyników badań. Nie wiem czemu płacze.</i><br />
<i>- Mama zaraz mu coś da. Może smoczek albo mleko?</i><br />
<i>- Może. Chodź, bo się spóźnimy.</i><br />
<i>- Nie wolno się spóźniać mamo, wiesz? Coś mu mamusia dała, nie widziałam co, co dała?</i><br />
<i>- Też nie widziałam. Usiądź tutaj, tata stanie w kolejce.</i><br />
<i>- Chyba smoczek albo mleko raczej. Czemu ta ściana jest biała?</i><br />
<i>- Bo ktoś ją pomalował na taki kolor.</i><br />
<i>- Kto? Czemu na taki mamo, wiesz?</i><br />
<i>- Bo taki mu się najbardziej podobał.</i><br />
<i>- Czemu nie na różowy mamo? Co tam stoi?</i><br />
<i>- Widocznie wolał biały, automat do kawy.</i><br />
<i>- A gdzie są kubeczki? Który guzik jest najwyżej?</i><br />
<i>- W środku. Zgadnij.</i><br />
<i>- Ten na samej górze, mamo, wiesz?!</i><br />
<i>- Brawo. Nie naciskaj!</i><br />
<i>- Tato!</i><br />
<i>- Troszkę ciszej, kogoś może boleć głowa.</i><br />
<i>- Czemu mamo? Tata jest trzeci w kolejce. Tato teraz jesteś czwarty, ja jestem trzecia, a ta pani druga.</i><br />
<i>- Wracaj, trzeba zdjąć bluzę, rozepnij suwak.</i><br />
<i>- Nie. Teraz jestem pierwsza! Gdzie moja kurtka?</i><br />
<i>- Na wieszaku, obok mojej.</i><br />
<i>- Na którym wieszaczku, mamo? Na którym?</i><br />
<i>- Chodź tutaj, to zobaczysz.</i><br />
<i>- Dobrze, idę, tu jeszcze nie byłam.</i><br />
<i>- Musimy pójść dalej i poszukać gabinetu numer czterdzieści.</i><br />
<i>- Ja znajdę! Ja! Czemu mamo czterdzieści? Gdzie jest czterdzieści? Tu jest siedemnaście, czemu mamo siedemnaście?</i><br />
<i>- My idziemy do lekarza, który przyjmuje w gabinecie numer czterdzieści. Tu jest siedemnaście, osiemnaście, dziewiętnaście, widzisz, po kolei, żeby było łatwiej znaleźć kolejny.</i><br />
<i>- Ja poszukam. W prawo, czy tędy mamo? </i><br />
<i>- Tędy, chyba.</i><br />
<i>- Tam jest zielona kanapa, czemu zielona mamo?</i><br />
<i>- Napij się soku, masz już czkawkę i chrypę.</i><br />
<i>- Czemu mamo mam?</i><br />
<i>- Bo cały czas gadasz, proszę sok.</i><br />
<i>- Jestem cicho, mamo, słyszysz, nic nie mówię, słyszysz? Mamo, czemu nic nie mówisz, ja przecież nic nie mówię, mamo, jestem cicho, wiesz?</i><br />
<i>- Właśnie słyszę. Pij.</i><br />
<i>- To mój ulubiony sok mamo wiesz?</i><br />
<i>- Wiem, napij się w końcu, zaraz wchodzimy.</i><br />
<i>- Kiedy wchodzimy, ile minut, za ile minut?</i><br />
<i>- Za pięć.</i><br />
<i>- Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, już?</i><br />
<i>- Nie. To pięć sekund. A my musimy poczekać jeszcze pięć minut. Każda minuta to sześćdziesiąt sekund. Jak policzysz do sześćdziesięciu to upłynie minuta. Jedna.</i><br />
<i>- Jeden, dwa, trzy... Osiemnaście, dziewiętnaście...</i><br />
<i>- Troszkę ciszej.</i><br />
<i>- Cicho liczę mamo, dwadzieścia osiem, dwadzieścia dziewięć...</i><br />
<i>- Pan doktor przyszedł wcześniej, chodź.</i><br />
<i>- Trzydzieści dwa... A dlaczego pan doktor ma taki mały pokój?</i><br />
<i>- Przywitaj się najpierw.</i><br />
<i>- Dzień dobry. A czemu ten komputer jest czarny? </i><br />
<i>- Tak, my z dzieckiem.</i><br />
<i>- Czemu te słuchawki tu wiszą? Ja chcę te słuchawki, są granatowe mamo, wiesz? Czemu granatowe?</i><br />
<i>- Włożę ci teraz do ucha taki mały grzybek, też granatowy, jak słuchawki.</i><br />
<i>- A kiedy włożysz czerwony?</i><br />
<i>- Jak ci ucho urośnie.</i><br />
<i>- A żółty?</i><br />
<i>- Może nie będzie takiej potrzeby.</i><br />
<i>- Mamo pan doktor nie potrzebuje, wiesz? Czemu nie potrzebuje?</i><br />
<i>- Teraz siedź nieruchomo, zbadam jedno ucho, potem drugie.</i><br />
<i>- Które najpierw? Prawe czy lewe?</i><br />
<i>- Najpierw to. Teraz drugie.</i><br />
<i>- Czemu najpierw to? Kiedy żółty grzybek? A zielony? Czemu tam wisi zdjęcie? Jakie to litery mamo?</i><br />
<i>- Proszę, wynik.</i><br />
<i>- Co to jest wynik mamo? Czemu ten fotel jest szary? Czemu nie ma fioletowych grzybków? Czemu pan ma biały fartuch? Czemu tu nie ma wieszaczków? </i><br />
<i>- Sto pytań na minutę, co? Skąd ja to znam. Mam syna z tego samego rocznika, tylko z kwietnia. Masakra. A potem już tylko gorzej.</i><br />
<i><br /></i>
Otóż nie zawsze panie doktorze.<br />
Czasem od czapy.<br />
Najpierw masakra.<br />
A potem już tylko lepiej.<br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-12956742906011311552015-02-26T08:25:00.000+01:002015-02-26T08:25:30.299+01:00NIE DLA NAS SIEDMIOMILOWE BUTY<br />
<br />
- <i>Wie pani, małymi krokami. Nie spieszyć się. Nie skupiać się na tym, kiedy zacznie pisać.</i><br />
<i>Niech najpierw narysuje linię. Skarpety też od razu nie założy. Cieszyć się, gdy uda się przyłożyć do stopy, a nie do ucha. Jedno słowo, super, na zdania przyjdzie czas. </i><br />
<i><br /></i>
Gdy Lolek się urodził, przyszedł czas na kocyk.<br />
Jasny, dziecięcy, puszysty.<br />
Starszy od Lolka.<br />
Złożony w grubą kostkę, oczekujący w szafie na właściciela.<br />
To była miłość od pierwszego wejrzenia.<br />
Obsesyjna.<br />
Od tej pory nie przestawali się rozstawać.<br />
Choć usiłowałam wyrywać, bo uprać czasem trzeba.<br />
Nawet czasem się udawało.<br />
Cena jednak była wysoka.<br />
Pisk, ryk, mój ból głowy, rozpacz Lolka.<br />
Trucht na balkon co kwadrans, może już wysechł, bo zwariuję, jeszcze nie, zwariuję na pewno.<br />
Dziecko, może ten - różowy, wycie, tamten niebieski, dotknij, też niczego sobie.<br />
Niczego tak jak ciszy, no już, balkon, może powachluję, słońce w zenicie, krople potu na moim czole i dekolcie, dlaczego, do cholery, jeszcze nie jest suchy.<br />
Już dobrze, proszę, możesz się zakopać, możesz ciągnąć za sobą przez wszystkie dwa pokoje i przedpokój, wpadnij jeszcze do łazienki, bo tam podłogi nie mopowałam, jeszcze wilgotny, elegancko powyciera płytki.<br />
Mleko się wylało, teraz się klei, a niech się klei, twoje powieki też, cisza.<br />
Cały w szarościach i burościach, przetykany plamami po syropie, nieważne.<br />
Małe rączki zaciśnięte na na tej puchatości, która właściwie puchatością być już przestała,<br />
fragment pod brodą, zawsze pod brodą, w tym newralgicznym, lolkowym miejscu,<br />
które musi być wypełnione rzadkim miąższem koca, by było bezpiecznie,<br />
by można było bez strachu zasnąć.<br />
Chwila bez. Bo biega. Już nie biega, ściana znienacka, ryk, gdzie kocyk.<br />
Nie, nie w ramiona matki, ryk, gdzie kocyk.<br />
Pięćdziesiąt kilometrów dalej. W domu.<br />
Ale babcia też ma. Inny.<br />
Nie inny, tylko tamten, ryk, zaraz zwariuję.<br />
Nie wariuj dziecko, ojciec już trzęsącymi rękami odpala auto, raz, dwa, trzy i przywiezie.<br />
Za dwie godziny.<br />
Że też nie zwariowałam. Razem z dzieckiem i z babcią.<br />
Już jest, już można wcisnąć między obojczyk, a podbródek, już dobrze,<br />
już bezpiecznie, już jest w co gluty powycierać, już... Śpi. Spłakany, załzawiony,<br />
trochę mniej przerażony.<br />
Dłoń o takich małych palcach, że nie wiem, miarowo uciskająca ten coraz rzadszy splot.<br />
Przez sen.<br />
Może drugi. Na zmianę. Nie ma.<br />
W żadnym sklepie.<br />
Akurat takiego.<br />
Nawet gdyby był, to nowy. Zbyt puszysty, za gładki, śmierdzący sklepem.<br />
Może zakocha się w innym.<br />
Szafa się nie domyka, kocami mogę pokryć dość duży fragment plaży pobliskiego jeziora.<br />
Żaden, tylko ten.<br />
Nie, nie pójdziesz z kocem do toalety.<br />
A w nosie mam, jak chcesz, to ciągnij.<br />
Ryk, glut, histeria. Walenie w pralkę.<br />
Kto wymyślił to przezroczyste okienko, koc wiruje, dziecko wariuje.<br />
Na kaloryferze schnie dłużej niż na balkonie.<br />
Luty, na dwór nie wyniosę.<br />
Może ten różowy...<br />
Dobra, masz wilgotny, czekaj, wytrę nos chustką.<br />
A wycieraj jak chcesz.<br />
Cisza.<br />
Ręka, broda, obojczyk, bezpiecznie.<br />
- <i>Nie wiem jaki prezent dla Lolka, może pościel?</i><br />
Może bliżej pełnoletności, ale nie mogę dać gwarancji.<br />
Mała kołderka.<br />
W szafie.<br />
Spanie pod kołdrą jest głupie.<br />
Kocyk.<br />
Kocyk, kocyk, kocyk, fetysz, kocyk, zawsze kocyk.<br />
Tu noga wystaje, tam ręka, marznie, ja nie śpię, okrywam, przykrywam, naciągam na ramiona, wysuwają się pięty, na pięty, brzuch na wierzchu...<br />
Hej, te noce pełne wrażeń!<br />
Duże dzieci śpią pod kołdrą.<br />
Wiem, gdzie mój kocyk.<br />
Dobrze, poczytam ci. Zaraz, gdzie mój kocyk.<br />
Nie będę jadła, gdzie mój kocyk.<br />
Babcia mi kupiła namiot, tam musi być kocyk, gdzie mój kocyk.<br />
Nie, nie będziesz się kąpać z kocem. Bo będzie mokry.<br />
Już się wykąpałam mamo, gdzie mój kocyk.<br />
Trzeba odzwyczajać, jest już duży, może sam wybierze wzór pościeli?<br />
Chcę kołdrę w serduszka, a poduszkę w gwiazdki.<br />
Świetnie!<br />
A gdzie jest mój kocyk???<br />
<br />
- <i>Dzisiaj będę spać pod dorosłą kołdrą.</i><br />
<i><br /></i>
Znam te numery, raz już próbowałeś pod innym kocem, o północy ryk,<br />
siniak na moim kolanie, bo ciemno, gdzie jest kocyk???<br />
<br />
- <i>Dzień dobry mamo. Całą noc pod kołdrą.Lubię pod kołdrą. Bez kocyka. </i><br />
<i>Tak już będzie zawsze.</i><br />
<i><br /></i>
Co to jest macierzyństwo?<br />
Radość na widok kołdry.<br />
Między innymi.grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-84976515130920823602015-02-06T08:40:00.000+01:002015-02-06T08:40:31.699+01:00TO UCZUCIE<br />
<br />
To uczucie, gdy w klubie dla maluchów zwrócisz uwagę własnemu dziecku,<br />
tonem dość ostrym i nieco podniesionym, głosem stanowczym i dalekim od pieszczotliwego szeptu,<br />
z brwią zmarszczoną i palcem oskarżająco wycelowanym w paszczę dziecka własnego.<br />
Że z lizakiem na patyku w owej paszczy się ze ślizgawki nie zjeżdża.<br />
Zwłaszcza głową w dół.<br />
Bo to grozi mało profesjonalnie wykonaną tracheotomią.<br />
I zawałem u matki.<br />
<br />
To uczucie, gdy w jednej chwili reszta dzieciaków uderza w płacz, w tym samym momencie,<br />
z tym samym natężeniem, które rozsadza bębenki, ale jednak da się usłyszeć chór skarg między chlipnięciami, wyciem, wrzaskiem.<br />
Że nie można zjeżdżać, bo jest ZAKAZ.<br />
<br />
To uczucie, gdy wzrok reszty rodziców wwierca się w twoją twarz, lecz nikt nic nie mówi,<br />
bo i jak, gdy ryk, chlipanie i ogólny sajgon. Ale się wwierca, chce dotrzeć do mózgu.<br />
I do nosa, żeby ci go utrzeć. Bo ryk, wycie, wrzask, a ty jesteś winna.<br />
<br />
To uczucie, gdy z lizakiem wklejonym na amen w wewnętrzną część kieszeni dżinsów<br />
siadasz w milczeniu, bo po co z kimś gadać, jak nikt się do ciebie nie odzywa,<br />
bo i jak, bo ryk i nie da się przekrzyczeć.<br />
<br />
To uczucie, gdy nikt nie zawraca ci już gitary, że taka śliczna, jak lalka, ale może do logopedy,<br />
bo jednak niewyraźnie, i żeby się nie obrażać, bo to z dobrego serca, a jak mam długopis,<br />
to nawet i numer da się zapisać - do takiej jednej, najlepszej, syn kuzynki tam chodził,<br />
drogo nie jest. I śliczna, naprawdę, powinnam być dumna, tylko tak rączkami nerwowo macha,<br />
a na to najlepsza melisa. I czystek trzeba dawać, a jak dam długopis, to i adres sklepu z ziołami będę na papierze miała, bo szkoda takiej ślicznej na takie nerwy. I witaminy, ale promocja tylko w jednej aptece,<br />
bo w kształcie rybek, czy tam smoków i nawet są różowe, więc dawaj ten cholerny długopis!<br />
<br />
To uczucie, gdy poprawiam patyk od lizaka w kieszeni, bo mi się wbija w biodro, i siadam.<br />
I biorę jakiś miesięcznik, czy dwutygodnik dla modnych pań z sierpnia dwa tysiące dwanaście,<br />
i czytam spokojnie jaka jestem niemodna i nie na czasie, bo nie mam bazy pod bazę pod cienie, które można aplikować tylko po pięciu bazach i w dodatku tylko w zewnętrznych kącikach oczu, pod oczywistym warunkiem, że opadają. Te kąciki, nie ręce.<br />
<br />
To uczucie, gdy moje dziecko ma ślizgawkę dla siebie, ja mam sklejoną lizakiem kieszeń, jedyny fotel w klubie do własnej dyspozycji, gazetę walącą po oczach tekstem, że moje życie jest niepełne, bo nie mam bazy, a nawet pięciu.<br />
<br />
To uczucie, gdy mam święty spokój i żadnych wyrzutów sumienia.<br />
Bezcenne.grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-39520315743550318742015-01-19T08:15:00.000+01:002015-01-19T08:15:22.100+01:00PAMIĘĆ ABSOLUTNA? TO ZALEŻY.<br />
- <i>Poopowiadamy sobie coś mamo?</i><br />
<i>- Dziecko, szósta rano...</i><br />
<i>- Poopowiadamy?</i><br />
<i>- Jasne. Zapalić światło, czy po ciemku?</i><br />
<i>- Musi być ciemno!</i><br />
<i>- Spoko. Opowiedz mi co wczoraj robiłaś z tatą.</i><br />
<i>- Jadłam rosołek.</i><br />
<i>- Ale gdzie pojechaliście po rosołku?</i><br />
<i>- Na taki duży plac zabaw. W sklepie. Ale w innym. Tamten był dwa razy mniejszy, </i><br />
<i>a ten bardzo duży.</i><br />
<i>- Były jakieś dzieci?</i><br />
<i>- Tak, chyba dwadzieścia raczej. </i><br />
<i>- I bawiłaś się ze wszystkimi?</i><br />
<i>- Nie. Tylko z dziewczynką. Taką. Młodszą. Wszystko mi pokazywała.</i><br />
<i>- Świetnie, jak miała na imię?</i><br />
<i>- Mieliśmy szafkę numer dziesięć wiesz?</i><br />
<i>- A ta dziewczynka, jak...</i><br />
<i>- I musieliśmy jechać na drugie piętro. Były schody i winda. Postanowiłam windę.</i><br />
<i>I wcisnęłam sama numer dwa.</i><br />
<i>- I gdy dojechaliście, to ta dziewczynka już była?</i><br />
<i>- Schody co same jechały też były, ale ja postanowiłam, że windą. Jechaliśmy sto minut.</i><br />
<i>- Chyba krócej... Więc dziewczynka miała...</i><br />
<i>- Sto sekund. Był tor przeszkód i miał trzy poziomy. Nie zgubiłam się!</i><br />
<i>- Brawo! Tamta dziewczynka się nie bała?</i><br />
<i>- Wcale się nie bałam, pilnowałam się.</i><br />
<i>- Razem z dziewczynką?</i><br />
<i>- Wiesz, że w jednym basenie nie było kuleczek, a w drugim były.</i><br />
<i>- Bawiłaś się w kulkach z dziewczynką? Jak się nazywała?</i><br />
<i>- Bawiłam się, ale ten basen był dwa razy mniejszy niż w innym sklepie!</i><br />
<i>- Sama się bawiłaś?</i><br />
<i>- Z dziewczynką. I tam były dwa zjeżdżalnie, ale jedna większa.</i><br />
<i>- Jak miała na imię? Nie zjeżdżalnia, dziewczynka jak miała...</i><br />
<i>- I skakałam po takich balonikach i serduszkach, ale one nie były prawdziwe.</i><br />
<i>- Widziałam, tata nagrał film. Widziałam też tę dziewczynkę. </i><br />
<i>Ale nie wiem jak miała na imię. Może mi powiesz? Tyle czasu spędziłyście razem.</i><br />
<i>- I w tej szafce numer dziesięć zostawiliśmy rzeczy. Tam były też inne cyferki:</i><br />
<i> jedenaście, dwanaście, trzynaście...</i><br />
<i>- Dobrze, ostatni raz zapytam - podobała ci się zabawa z dziewczynką?</i><br />
<i>- Pierwszy raz tam byłam, a w innym sklepie dziewięć razy.</i><br />
<i>- I pierwszy raz bawiłaś się z tą dziewczynką?</i><br />
<i>- Jaką dziewczynką?</i><br />
<i>- Tą, o której opowiadałaś.</i><br />
<i>- Była młodsza ode mnie, wiesz?</i><br />
<i>- To już wiem. Jak miała na imię? Bo ja nie wiem.</i><br />
<i>- Ja też nie.</i>grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-12042492674863407982015-01-16T11:07:00.000+01:002015-01-16T11:07:53.186+01:00BYŁY SOBIE KIEDYŚ DWIE NASTOLATKI<br />
Kuzynki.<br />
Inne miasta.<br />
Nie było fb, poczta miała pełne ręce roboty.<br />
Bo pisały do siebie listy.<br />
Całą masę.<br />
Zaśmiewały się do czkawki przy lekturze.<br />
Bo te same fale i poczucie humoru.<br />
I plany.<br />
Jak to w tym wieku.<br />
Podbój świata.<br />
Miłość, na zabój, wiadomo, bez tego się nie liczy.<br />
Wredni starzy, wiadomo, taki wiek.<br />
Jak to, nie kocha? Będzie inny, ale ja chcę akurat tego, nie jest ciebie wart.<br />
Moja ulubiona książka, wstyd się przyznać, ale przecież na papierze<br />
łatwiej się przyznać, no co ty? Twoja też? Ulga, porozumiewawcze mrugnięcie,<br />
którego i tak nie zobaczy, ale będzie wiedziała, bo ona wie wszystko,<br />
wszystko ma napisane, wszystko o niej przeczytałam, to, co chciała napisać,<br />
a chciała napisać wszystko, bo kto lepiej zrozumie niż ja, a ja też napiszę to,<br />
czego bym na głos nie powiedziała.<br />
I dobrze.<br />
Dobrze nam było z tym pisaniem.<br />
<br />
Nie pamiętam kiedy się urwało.<br />
Bo urwanie głowy ze studiami, z tym, co niby kocha, ale nie dzwoni, nie pisze, napiszę do niego, albo nie, niech sam się odezwie, o matko, nie pisze, egzamin jutro, jak to jutro.<br />
Ile można podnosić słuchawkę, tak podnosić, bo komórek nie było, i sprawdzać, czy jest sygnał, dlaczego nie dzwoni, może ma egzamin, on też, cholera to jutro, muszę się skupić, tylko raz sprawdzę, raz podniosę.<br />
<br />
I nagle minęło.<br />
Szast prast, raz, dwa, trzy.<br />
Tyle lat.<br />
<br />
I dotarło do mnie.<br />
Najpierw wiadomość przekazywana przez tyle ust.<br />
Że to samo miasto, że rodzina, że raz gorzej, raz lepiej, jak to w życiu.<br />
Że dziecko - moje, jej.<br />
Ja matka nie od tak dawna, ona już prawie zdążyła na macierzyństwie zęby zjeść.<br />
Nie wiem, czy ma moje listy.<br />
Jej zaginęły gdzieś w zamieszaniu podczas kolejnych przeprowadzek.<br />
Stary, gęsto zapisany papier. Czasem rysunek, szlaczek, wzorek.<br />
Szkoda.<br />
<br />
Natura nie znosi próżni.<br />
Teraz pilnujemy nowych papierów jak oka w głowie.<br />
Bez szlaczków, rysunków i wzorków.<br />
Ja i ona, stoimy na straży.<br />
Naszych szuflad.<br />
Z orzeczeniami o niepełnosprawności naszych dzieci.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-62117800660167156132015-01-13T09:20:00.001+01:002015-01-13T09:20:04.708+01:00JEŚLI NIE OXFORD TO CO?<br />
<br />
Najlepiej zacząć już w przedszkolu.<br />
A raczej poza nim, bo co tam kilka godzin dziennie w towarzystwie pań,<br />
które dyplom wyniosły z krajowej placówki.<br />
Niech się bawią w starego niedźwiedzia i łączenie kropek.<br />
Matka swoje wie, czas na pejzaże, martwe natury, portrety.<br />
Olejami na płótnie.<br />
I litery.<br />
Koniecznie litery.<br />
Piórem na czerpanym papierze.<br />
Trzeba być zapobiegliwym i działać.<br />
Liczby. I działania.<br />
Dodawanie, odejmowanie, dzielenie, mnożenie.<br />
Pierwiastki też, ale powoli.<br />
Że nie czas?<br />
Pogadamy za ileś lat.<br />
Przez skyp'a.<br />
Tak, w Oxfordzie też jest zasięg.<br />
Edukować, edukować, jeszcze raz edukować, czas się kurczy i ucieka.<br />
Jak się skończy papier czerpany, to nie ustawać w wysiłkach, wysypać klocki.<br />
Że ma samo budować?<br />
Rzucać? Łączyć bez względu na kolor?<br />
W życiu.<br />
Razem, razem, matka pokaże, matka zachęci, zanęci, na głowie stanie.<br />
Dopóki na kolorowym dywanie nie wyrośnie statek kosmiczny.<br />
W stonowanych barwach.<br />
To też element nauki, Oxford czeka.<br />
Musi te ramiona jednak otworzyć szerzej.<br />
Matka musi się o to postarać.<br />
Lalkami?<br />
Proszę bardzo.<br />
Ale nie po nic.<br />
Można przećwiczyć zwroty grzecznościowe.<br />
Po angielsku.<br />
Niedługo się przyda.<br />
Sanki?<br />
Lepiej łyżwy.<br />
Albo narty.<br />
Tak, narty.<br />
I golf.<br />
Albo lepiej polo.<br />
Myśleć, myśleć perspektywicznie.<br />
Jak matka nie pokieruje, to kto.<br />
Z każdej zabawy wycisnąć treści edukacyjne do cna.<br />
Zaprocentuje.<br />
W Oxfordzie.<br />
Zaszczepić, zasiać.<br />
Bo czym teraz nasiąknie, to wiadomo czym potem tryśnie.<br />
A tryskać ma inteligencją, elokwencją i erudycją.<br />
Nie tracić czasu na pierdoły, bo się zemści.<br />
Potem.<br />
Działać.<br />
<br />
<br />
Działam.<br />
Myślę i przewiduję.<br />
Kombinuję jak koń pod górę.<br />
Co by tu, żeby się Lolkowi z terapią nie kojarzyło.<br />
Potrzebuję jakiegoś nic.<br />
Przydałoby mi się nic takiego.<br />
Coś takiego, żeby się powygłupiać.<br />
Żeby było fajnie.<br />
I nie edukacyjnie.<br />
Mam parcie na pierdoły.<br />
Na takie zabawy w duperele.<br />
Chcę robić z Lolkiem nic i czuć radość, a nie wyrzuty sumienia.<br />
<br />
- <i>Czemu włożyłaś rękę pod poduszkę mamo?</i><br />
<i>- Bo coś tam jest.</i><br />
<i>- A co? Co tam jest mamo? Co?</i><br />
<i>- Nie mogę ci pokazać. Do tego potrzebne jest zaklęcie.</i><br />
<i>- Jakie?</i><br />
<i>- Jakieś. Próbuj, może ci się uda.</i><br />
<i>- Ale ja nie wiem...</i><br />
<i>- Podpowiem. Ale tylko raz.</i><br />
<i>- Dobrze.</i><br />
<i>- Abra kadabra, czary mary, hokus pokus.</i><br />
<i>- Abra kadabra, czary mary.</i><br />
<i>- Pudło. Nie dokończyłaś zaklęcia. Nie mogę wyjąć ręki z niespodzianką.</i><br />
<i>- Abra kadabra, czary mary.</i><br />
<i>- Dalej nic. Coś musisz jeszcze dodać. </i><br />
<i>- Abra kadabra, czary mary... Yyy...</i><br />
<i>- Wierzę w ciebie. coś jeszcze trzeba powiedzieć. Coś magicznego.</i><br />
<i>- Abra kadabra, czary mary... Proszę.</i><br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
Odpuszczam Oxford.<br />
Wcale mi nie żal.<br />
Do Hogwartu dostanie się za pierwszym podejściem.<br />
Z pocałowaniem ręki.grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-75224406381793866372015-01-07T10:00:00.001+01:002015-01-07T10:00:59.781+01:00KASIA<br />
<i>Twoja zna literki i cyferki, o matko, moja starsza i zupełnie do tyłu, czym się martwisz, wyrasta.</i><br />
<i><br /></i>
Nie martwię się literami i cyframi.<br />
Nie martwię się, że wyrasta.<br />
Bo nie wyrośnie.<br />
Czasem przerośnie, czasem nigdy nie dorośnie.<br />
Żebym nie wiem jak się starała.<br />
Żebym nie wiem jak olewała.<br />
<br />
Olewam.<br />
Posiedzę.<br />
Jest fotel i gazety.<br />
Podciągnę kolana pod brodę i poczytam.<br />
Niech sobie radzi.<br />
Tytuł i rzut oka.<br />
Stoi i patrzy.<br />
One nie. Trzy.<br />
Roześmiane i zajęte.<br />
Sobą.<br />
Patrzy. Nie podchodzi, patrzy.<br />
Olać, czytać.<br />
Tytuł i jeszcze raz.<br />
Teraz stoi tam.<br />
Patrzy gdzie indziej.<br />
Mała lada, drewniana kasa, sztuczny pomidor.<br />
Przekłada, szuka koszyka, robi porządek w szufladach.<br />
Tytuł, pierwsze zdanie.<br />
Może wstanę, bo szkoda.<br />
Nie, posiedzę i oleję.<br />
Pierwsze zdanie jeszcze raz. I tytuł.<br />
Podchodzą, o matko, podchodzą!<br />
- <i>Musimy wziąć pomidora, bo jest nam potrzebny do zabawy.</i><br />
Nic nie mówi, kiwa głową niezmiernie przejęty i szczęśliwy.<br />
Że tak, że mogą, że proszę, że tu jestem, tu, tu jestem ja, Lolek!<br />
Wiedzą, że jest.<br />
Biorą i odchodzą.<br />
Patrzy na mnie z radością.<br />
Podeszły, były, zauważyły.<br />
I poszły.<br />
Nie rusza się zza tej lady.<br />
Czeka.<br />
I nic.<br />
Zaczyna przekładać w szufladach.<br />
Może się ruszyć?<br />
Nie. Tytuł, pierwsze, drugie zdanie, to już godzina?<br />
Wychodzi, patrzy.<br />
Jak piszczą, chichoczą, układają klocki, pomidora i piłki.<br />
- <i>Nie mamy zielonej! Gdzie jest zielona?</i><br />
Dwa razy nie trzeba powtarzać, Lolek wie, Lolek pobiegnie, Lolek w zębach przyniesie.<br />
- <i>O, jest!</i><br />
Układają starannie. One trzy. Odwrócone do Lolka tyłem.<br />
Stoi jeszcze chwilę.<br />
Odchodzi.<br />
Robić porządek w szufladach.<br />
Może pomogę, może rozprostuję kości, może...<br />
Nie. Trzecie zdanie, idę jak burza.<br />
Biegają.<br />
Lolek dołącza.<br />
Śmieje się głośno. Tak jak one.<br />
- <i>Dziewczynki, ustawcie się do zdjęcia!</i><br />
Matka z wielką lustrzanką aranżuje tło.<br />
Ciągnie mały kabriolet, kierownicę oplata boa z połyskujących czarnych piór.<br />
I jeszcze balony, tu jeden, tam dwa, od niechcenia, żeby wyglądało naturalnie.<br />
Lolek stoi. Odsuwa się. Patrzy.<br />
Dziewczynki pozują.<br />
- <i>Pięknie! Jeszcze jedno! I tutaj. Trochę w bok.</i><br />
Odsuwa się jeszcze bardziej.<br />
- <i>Zasłużyłyście na tosty. Kto pierwszy?</i><br />
Robi się cicho.<br />
- <i>A ty? Nie jesteś głodna?</i><br />
Pytam z troską, druga godzina leci.<br />
- <i>Nie.</i><br />
Rusza w kierunku szuflad.<br />
Wcześniej schyla się po drewnianego pomidora.<br />
Może jeszcze po niego przyjdą.<br />
Kładzie na skraju lady, żeby nie przeoczyły, żeby się rzucał od razu w oczy, gdy wejdą z powrotem.<br />
Nic z tego, trzask drzwi wyjściowych, stłumiony chichot.<br />
I cisza.<br />
Stukot szuflady o szufladę.<br />
Wdech, wydech, tytuł, czwarte zdanie, ni cholery nie wiem co czytam.<br />
- <i>Jestem Kasia. A ty?</i><br />
Mało nie skręcam sobie karku podnosząc głowę znad gazety.<br />
Dopiero przyszła, rodzice jeszcze wyplątują się z zimowych kurtek w drugiej sali.<br />
- <i>Lolek.</i><br />
- <i>W co się pobawimy?</i><br />
<i>- Nie wiem.</i><br />
Ale oczy już mu błyszczą.<br />
Wie, że może już szuflady zostawić w spokoju.<br />
Ma przewodniczkę, kaowca, animatora.<br />
- <i>Może w sklep Lolku?</i><br />
- <i>Tak!!!</i><br />
Podskakuje radośnie, tyle szczęścia, to nic, że za ladą spędził dwie godziny, Kasia o tym nie wie.<br />
Leci, mało nóg nie połamie, strąca pomidora, podnosi pomidora, oddycha szybko, ma rumieńce, wyciąga szuflady i nonszalancko wybebesza tak pieczołowicie układaną wcześniej zawartość.<br />
Jajka, banany, winogrona, kiełbasę i boczek.<br />
Zapełnia ladę z rozmachem, jeszcze to, do tego tamto, spieszy się.<br />
Żeby się Kasia nie rozmyśliła.<br />
Kasia ani myśli się rozmyślać.<br />
Nie ma wyboru.<br />
W klubie dla dzieci jest tylko Lolek.<br />
Pakuje zakupy do koszyka, rozgląda się po sali.<br />
- <i>Ale bałagan tu zrobiłaś!</i><br />
Bałagan zrobiły trzy dziewczynki.<br />
I rozszalała matka szykująca sesję fotograficzną.<br />
- <i>Przepraszam.</i><br />
Łatwiej przeprosić, niż opowiedzieć co działo się wcześniej.<br />
Przeprosić, bo może sobie pójdzie.<br />
- <i>Nic się nie stało.</i><br />
Kasia się uśmiecha.<br />
- <i>Nic...</i><br />
Lolek promienieje.<br />
- <i>Możemy to po prostu poukładać razem.</i><br />
Kasia zabiera się do pracy.<br />
Lolek rusza z odsieczą.<br />
Język na brodzie, szybko, szybciej, bo może sobie pójdzie.<br />
Jak tamte.<br />
Zbiera, odnosi na miejsce, odgarnia kosmyki z czoła, spieszy się.<br />
- <i>Gdzie ona jest?</i><br />
W oczach rozpacz. Nie smutek, rozpacz.<br />
- <i>Kto?</i><br />
Pytam z perfidią, przecież się przedstawiała.<br />
- <i>Ona. Ta dziewczynka.</i><br />
<i>- Kasia?</i><br />
<i>- Nie wiem.</i><br />
Porzucam perfidię, zaraz mi dziecko zejdzie na zawał.<br />
- <i>Poszła siku, zaraz wróci.</i><br />
Znów się spieszy, tym razem do drzwi.<br />
Będzie czekać. Cierpliwie warować. Stać w progu napięty do granic.<br />
Tytuł, dziesiąte zdanie, ni cholery nie wiem...<br />
- <i>Dlaczego tu stoisz? Byłam w ubikacji. Dlaczego?</i><br />
<i>- Nie wiem...</i><br />
- <i>Teraz w chowanego, ty liczysz. Do dziewiętnastu.</i><br />
Zakrywa oczy.<br />
Z przejęcia myli kolejność.<br />
Od początku. I jeszcze raz.<br />
Biega i szuka.<br />
Gubi trop, rozgląda się zaniepokojony.<br />
Piętnaste zdanie po raz piąty.<br />
Znajduje.<br />
Piszczy i pokazuje palcem.<br />
Bo nie ma takich słów, którymi mógłby wyrazić swoją euforię.<br />
Kasia zaczyna odliczanie.<br />
Lolek leci na oślep w poszukiwaniu kryjówki.<br />
<br />
Zaczynam rozumieć, co czytam.<br />
<i>Najgorzej, kiedy ktoś się budzi rano i nikogo nie obchodzi, że się obudził.</i><br />
Słowa Anny Dymnej. Wywiad w Twoim Stylu.<br />
<br />
Mogę mieć tylko nadzieję, że w przyszłości jakąś Kasię<br />
będzie bardzo obchodziło, czy Lolek już wstał.<br />
I czy dobrze mu się spało.<br />
<br />
<br />
<br />grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-29733145571580702382014-11-26T14:18:00.000+01:002014-11-26T14:21:06.165+01:00A JAK ZNAJDZIESZ WSZYSTKIE RÓŻNICE, TO W NAGRODĘ DOSTANIESZ CIASTKO. ALBO WYRÓB PIEKARNICZO-CUKIERNICZY W RAMACH WZMOCNIENIA.<br />
<br />
Moje dziecko nie żyje, tylko funkcjonuje.<br />
Nie bawi się z innymi dziećmi, tylko wchodzi w relacje.<br />
Nie złości się, tylko ujawnia zachowania niepożądane.<br />
Nie chodzi na zajęcia dodatkowe, tylko uczęszcza na terapie.<br />
Nie pyta z kim będzie na nich ćwiczyć, tylko z kim będzie pracować.<br />
Nie mówi, tylko komunikuje się werbalnie.<br />
Nie śpiewa podczas rysowania, tylko przejawia podzielność uwagi.<br />
Nie rozwija się, tylko robi postępy.<br />
Nie lepi z plasteliny, tylko usprawnia motorykę małą.<br />
Nie skacze na trampolinie, tylko stymuluje układ przedsionkowy.<br />
Nie chwali się rodzicom nową książką, tylko buduje wspólne pole uwagi.<br />
Nie zachęca do gry w piłkę, tylko inicjuje zabawę.<br />
Nie potrzebuje odpoczynku, tylko wyciszenia.<br />
Nie cieszy się, tylko reaguje adekwatnie do sytuacji.<br />
Nie przeszkadza mu hałas, tylko nadmiar bodźców.<br />
Nie jest czymś zainteresowane, tylko zafiksowane.<br />
Nie jest mądre, tylko mieści się w normie intelektualnej.<br />
Nie jest zdolne, tylko spełnia wymagania edukacyjne stosowne do wieku.<br />
Nie jest niezgrabne, tylko ma problemy w sferze motoryki dużej.<br />
<br />
Nie jestem tylko pełnoprawnym opiekunem osoby z orzeczeniem o niepełnosprawności.<br />
Przede wszystkim jestem mamą.<br />
Aż.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-30859526483947647802014-11-25T12:52:00.002+01:002014-11-25T12:52:43.170+01:00ZATRZYMAĆ<br />
<br />
A gdy tak biegnie, a pięty tylko migają.<br />
A kiedy zakopuje się w koc, który miesza się z kudłatym szlafrokiem.<br />
Owija się szczelnie, a szlafrok i tak wystaje, tu kropka, tam kropka, trochę różu.<br />
- <i>Ta piżama nie jest w kropki, to groszki, groszki, wiesz?</i><br />
Teraz już wiem.<br />
I kiedy się owija, mości, siada wygodnie, szlafrok poprawia, nie radzi sobie z mokrym kosmykiem<br />
przyklejonym do czoła, odgarnia, ciągnie koc byle bliżej i ściślej.<br />
I gdy podciąga, odciąga, okrywa te różowe palce stóp, bo trzy wystają, a nie mają prawa.<br />
By za chwilę ciągnąć w drugą stronę, bo przecież pięta drugiej stopy na wierzchu, a ciepło ma być, a ukryte co najlepsze ma być, w ciemności i cieple.<br />
Więc kiedy mała ręka zaciska się na miękkiej fakturze, druga za nią podąża.<br />
Więc gdy kopiec z koca i szlafroka usypany, zwieńczony tylko wystającą głową,<br />
małą twarzą z tym kosmykiem, co się klei, z rumieńcami na policzkach po kąpieli<br />
i czerwoną końcówką rozgrzanego nosa, bo po kąpieli, więc gdy ten tobołek,<br />
niewielki tobołek, z moim dzieckiem w środku i większym od niego kapturem na plecach, w końcu zastyga w ciepłej błogości...<br />
<br />
- <i>Daj spokój, szkoda nerwów. Pomyśl o czymś przyjemnym.</i><br />
<i><br /></i>
Nie ma sprawy.<br />
<i><br /></i>
<br />
<br />
<br />grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-78033910435163666092014-10-31T10:03:00.002+01:002014-10-31T10:03:57.772+01:00PRZYZNAJĘ BEZ BICIA, JADŁAM W CZASIE PORODU<br />
- <i>Niby wszystko w porządku, ale ta mowa... Niewyraźnie, skąpo.</i><br />
<i>- Niby mówi od roku, więc myślę, że i tak jest nieźle.</i><br />
<i>- Niby tak, ale opowiadanie historyjek... Ciężko. Pytam co na obrazku, </i><br />
<i>to jednym słowem, </i><i>czasem dwa wydusi. Proszę ćwiczyć.</i><br />
<i><br /></i>
Proszę bardzo, nie ma sprawy.<br />
Wiem, umiem, jestem matką, pozjadałam wszystkie rozumy.<br />
Wiem też, że Lolek umie.<br />
Jestem tego pewna.<br />
<br />
- <i>Pójdź!</i><br />
<i><br /></i>
Woła Dużego stojąc w progu swojego pokoju.<br />
Chce się bawić z ojcem.<br />
Jasny, krótki przekaz.<br />
Według terapeutki zbyt krótki.<br />
Ale ja wiem, że reszta w głowie.<br />
Tylko nie ma czasu na pierdoły.<br />
Na artykułowanie tych wszystkich zbędnych słów.<br />
Które tam są, tłoczą się, kontynuują rozpoczęte zdanie.<br />
W głowie.<br />
Wiem, bo pozjadałam jako matka wszystkie mądrości świata.<br />
Mam pewność, że Lolek potrafi.<br />
I w końcu dokończy.<br />
<br />
- <i>Pójdź ku mnie ojcze rodzony, a ja ci dzionek szczebiotem, niczym dźwięk </i><br />
<i>dzwoneczka srebrnego, </i><i>i iskierkami wesołymi </i><i>w chabrowych oczętach </i><br />
<i>pod rzęs wachlarzem aksamitnym, okraszę. Pójdź ku mnie, bym mogła w zabawie </i><br />
<i>różnorodne talenta okazać dopóki tchu w młodym ciele staje. Pójdź ojcze jedyny </i><br />
<i>z odwagą w sercu i czołem uniesionym w me skromne progi, </i><br />
<i>a ja cię klockiem karminowym i miniaturową patelnią z tworzywa sztucznego </i><br />
<i>o barwie spopielałego szmaragdu powitam. Pójdź odłożywszy troski dnia powszedniego na bok, nie trwóż się, rozchmurz oblicze, pójdź.</i><br />
<i><br /></i>
Wtedy ja też pójdę. Po kamerę.<br />
Nagram.<br />
Pokażę terapeutce.<br />
Jeśli wytrwa do końca, to i browara postawię.<br />
Bo na konia z rzędem na razie nie mam kasy.grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-20116287288534109062014-10-30T13:13:00.002+01:002014-10-30T13:13:47.111+01:00A MOŻE BY TAK UDERZYĆ W GAZ?<br />
<br />
Mogłabym zacząć od tego, że tego słonecznego poranka nic nie zapowiadało dramatu,<br />
który nastąpił wczesnym przedpołudniem.<br />
Ale nie zacznę.<br />
Bo jednak zapowiedź była.<br />
<br />
Szybki rzut oka wgłąb szafki, tak szafki, bo chlebaka u mnie nie uświadczysz,<br />
i jeszcze szybszy chwyt oburącz za głowę.<br />
Ani śladu po czterech wypasionych bułkach nabytych drogą kupna poprzedniego dnia.<br />
Trzy bym przeżyła.<br />
Ale czwarta była mi do życia niezbędna.<br />
Albowiem życie rodzinne polega również, a może przede wszystkim, na zaspokajaniu<br />
podstawowych potrzeb.<br />
A mi potrzebny był tego dnia rodzinny obiad.<br />
Z mielonymi w roli głównej.<br />
I namoczoną wcześniej bułką.<br />
Białą, pszenną, niekoniecznie świeżą.<br />
Obiad tradycyjny, z prawdziwego zdarzenia i co ważniejsze, na miarę moich możliwości.<br />
Babcia przyjechała.<br />
<br />
Zagalopowaliśmy się przy kolacji, trudno, pogalopujemy z samego rana do sklepu.<br />
Trudności zaczęły się na starcie, a nawet przed.<br />
- <i>Nie idę. Chcę sama w domu.</i><br />
Jasne, chcieć to sobie możesz, idziesz, mam już czapkę z pomponem na podorędziu,<br />
sama w domu zostaniesz bliżej trzydziestki, bo jak na razie jako matka wykazuję zapędy nadopiekuńcze<br />
i nie jestem pewna, czy do twojej osiemnastki uda mi się je przyhamować,<br />
o całkowitym wyplenieniu nie wspominając.<br />
- <i>Nie. Bawię się. Sama.</i><br />
Marzyłam o tej samotnej zabawie od lat trzech, nie czas jednak na wybuchy radości,<br />
dziki taniec i listy do rodziny, buty, kurtka, pompon i heja.<br />
- <i>Nie. </i><br />
Przecież nie wezmę na plecy, bo na nich dźwigam już kolejny krzyżyk,<br />
więcej się nie zmieści.<br />
- <i>Sok się skończył i ciastek nie ma.</i><br />
Delikatnie, bez krzyku, z wielkim wyczuciem pedagogicznym, ja to potrafię.<br />
- <i>Babcia też.</i><br />
No pewnie, sama nie będę wysłuchiwać, która noga jest zmęczona i dlaczego słońce świeci.<br />
Na złość.<br />
Bułka, sok, ciastka, ciastka, bułka, sok.<br />
Żeby tylko nie zapomnieć o soku...<br />
O bułce, matko! O bułce!<br />
- <i>Trzydzieści cztery pięćdziesiąt.</i><br />
Brawo, nie zapomniałam również o piętnastu innych rzeczach,<br />
bez których moja rodzina spokojnie mogłaby się obejść.<br />
- <i>Nie mogę iść.</i><br />
I tak długo wytrzymała.<br />
Do sklepu cztery minuty, z balastem w postaci dziecka szesnaście.<br />
Jęczeć zaczęła w drodze powrotnej, dokładnie w minucie trzydziestej drugiej.<br />
- <i>Już widać nasz blok. Chodź, to niedaleko.</i><br />
Nerwy na wodzy, a raczej na postronku w środku, na twarzy uśmiech czy tam skurcz.<br />
- <i>Moja noga nie chce iść.</i><br />
Ciekawe co na to druga.<br />
- <i>Pięty mnie bolą.</i><br />
Tym razem dwie. Idź córko na palcach.<br />
- <i>Słońce świeci!</i><br />
Nie do wiary, o jedenastej w dzień, trzeba powiadomić media.<br />
Albo odpowiednie służby.<br />
<br />
Ale, ale...<br />
Służby już zostały zawiadomione.<br />
Straż pożarna, policja, karetka, pogotowie gazowe.<br />
Przejścia nie ma.<br />
Do naszego bloku, domu rodzinnego utęsknionego nie można wejść.<br />
Słońce daje po oczach, grad po głowie nie, damy więc radę, chyba damy radę.<br />
<br />
Ja dam radę zrobić rekonesans.<br />
Do strażaków nie uderzę, bo nabrali wody w usta zamiast w sikawki.<br />
Nie mogą, nie chcą, nie są upoważnieni.<br />
Czekać. Odsunąć się. Stać.<br />
Bardzo proszę przełożyć to na język mojego dziecka.<br />
Nie, nie znam, skąd mam znać tajemny kod.<br />
Znamy się niespełna cztery lata, co to jest wobec kosmosu.<br />
Jest radiostacja.<br />
W berecie.<br />
Z komórką przy uchu.<br />
Ależ owszem, dzień dobry, co też proszę pani się wyprawia.<br />
Ja nic nie wiem, ale podobno gaz puścił.<br />
A nie wiem. No w tym bloku. W tamtej klatce przy prześwicie, czekaj Zosiu z panią rozmawiam, tak samobójca.<br />
Że co to ja... Samobójca powiedziałam? Ja??? No może i tak, ktoś poczuł, przyjechali, zablokowali,<br />
tamten zagroził, że się wybuchnie. Wysadzi? Kto? Aaaa... Tak wysadzi. W powietrze wybuchnie razem z blokiem. Lekarz rozmawia.<br />
<br />
Marudę przestała boleć jedna noga i dwie pięty. Babcię zaczęło boleć serce.<br />
Mnie i moje nerwy przestał krępować postronek, bo nie dalej jak trzy dni wcześniej latałam w malignie po galerii w poszukiwaniu kurtki, którą w końcu kupiłam i z tego latania nie umarłam.<br />
Została w mieszkaniu.<br />
Szkoda, cholera, by było.<br />
Nerwy z kolei opanował lekarz, który, jak nadała radiostacja (jakim cudem ona fale łapała, chyba przez antenkę beretu), przekonał niedoszłego straceńca, żeby niewinnych ludzi w swoje zagmatwane sprawy nie wciągał. I ich dachów nad głową również. Nie wiem, czy wspomniał o mojej kurtce, a moim zdaniem powinien od tego zacząć.<br />
<br />
Nastąpiło ogólne ufff.<br />
Słyszalne również z drugiej strony budynku, z budowy.<br />
Fundamenty zalane, żal harówy od szóstej rano do ciemnej nocy o siedemnastej.<br />
Uf.<br />
Już można, zapraszamy, dziękujemy, co z tym panem, psychiatryk już rozpościera transparenty powitalne.<br />
<br />
Za jakiś czas będą go żegnać.<br />
Wróci.<br />
Z kolejnym pomysłem, bo według radiostacji to nie pierwszy raz.<br />
A wywiozę kurtkę do mamy.<br />
W starej pochodzę.<br />
Tak dla bezpieczeństwa.<br />
<br />
Byle do wiosny proszę państwa.<br />
Byle do wiosny.<br />
<br />
<br />
<br />
<i><br /></i>grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-57810042107980631742014-10-28T08:14:00.001+01:002014-10-28T08:14:15.961+01:00KULTURA PANIE, DO STU DIABŁÓW, KULTURA.<br />
Lolek liczy do stu.<br />
Wie, że dwa dodać dwa to cztery.<br />
Dziwi się, że jeden plus trzy daje taki sam wynik.<br />
Dziwi się, ale nie kwestionuje.<br />
Wie.<br />
Odkrył, że pink to różowy.<br />
A black czarny.<br />
Słonie nie potrafią latać, bo nie mają skrzydeł.<br />
- <i>Ani piór mamo.</i><br />
Krasnoludki mieszkają w lesie, ale tylko w bajkach.<br />
Pluto to chłopak, Daisy jest dziewczyną.<br />
Wymienia kolejne dni tygodnia piszcząc radośnie przy sobocie<br />
i wpadając w euforię przy niedzieli.<br />
Bo wtedy nic nie trzeba, a Lolek lubi, gdy nic nie trzeba.<br />
Kolor oczu poszczególnych członków rodziny to nie tajemnica, w nocy o północy<br />
i nad ranem w zaspaną twarz matki też.<br />
Ku pamięci.<br />
W łazience można się umyć,<br />
żarcie w lodówce, smakołyki w tej szafce, która jest poza zasięgiem, zgroza i krzywda.<br />
Ogień parzy, więc nie można pchać paluchów ani nosa pod garnek.<br />
Kran powinien mieć czerwono-niebiesko kropkę, ale brudny lazur się starł,<br />
i jest trudniej.<br />
Co nie znaczy, że nie pamięta.<br />
Odróżnia kierunki, zatem gorąca w lewo, zimna w prawo.<br />
Letnia, którą lubi najbardziej, prosto.<br />
Potrafi powiedzieć, gdzie mieszka.<br />
Miasto, ulica, numer bloku i mieszkania.<br />
Wie, zna, pamięta.<br />
Szafuje zwrotami grzecznościowymi, bo na kulturze się nie oszczędza.<br />
- <i>Proszę mnie przykryć kocykiem.</i><br />
<i>- Przepraszam, nie chciałam.</i><br />
<i>- Proszę bardzo, teraz ty.</i><br />
<i>- Najadłam się. Już dziękuję.</i><br />
<i>- Proszę mi pomóc.</i><br />
Ideał.<br />
<br />
Takim ideałem tylko przed ludźmi szpanować.<br />
Puszyć się, stroszyć piórka, pękać z dumy, brodę zadzierać wyżej czoła.<br />
Wszystko w progu sali przedszkolnej.<br />
W czasie obserwacji ideału przez szparę w drzwiach.<br />
Niech wiedzą, niech wszyscy ludzie w wieku od lat trzech do pięciu wiedzą,<br />
że osobiście ideał urodziłam.<br />
Niech obcują.<br />
I się uczą.<br />
Niech się grzeją w blasku lolkowej ogłady.<br />
Może im coś skapnie.<br />
Idealnego.<br />
<br />
<br />
<i>- Ej! Ty! Złaź z mojego miejsca!</i><br />
<i><br /></i>
Lolek nie sięgnął bruku, o nie.<br />
Sięgnął po krzesło.<br />
Zamiast po kindersztubę.<br />
Albowiem w pewnych ekstremalnych sytuacjach zapomina się o kulturze.<br />
Chowa się ją głęboko do kieszeni.<br />
Żeby walczyć o życie.<br />
Na froncie.<br />
Czy tam w przedszkolu.<br />
<br />
<br />
<br />grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-77598464289303610032014-09-29T09:44:00.000+02:002014-09-29T09:44:13.475+02:00BOMBARDOWANIE W SIECI<br />
<br />
Zaczęło się tuż po teście.<br />
Dwie kreski.<br />
Planowane, ale szok.<br />
Nie chciałam mieć dzieci.<br />
Nie wzruszały mnie krzywe nóżki, odwłok w postaci pieluchy,<br />
gołe dziąsła, trzy włosy na krzyż, małe paluszki, ryk.<br />
Dziękuję, postoję.<br />
<br />
Stałam więc i patrzyłam - dwie kreski.<br />
Zaczęło się.<br />
<br />
Zwolnienie - zło, ciąża nie choroba.<br />
Ale jakaś poroniła, bo nie mogła się rozstać z pracą.<br />
Spacery, wiesz, będzie łatwiej urodzić.<br />
E tam, aerobic dla ciężarnych, urodzić będzie jeszcze prościej.<br />
Śpij ile wlezie, potem nie będzie takiej szansy.<br />
Nie śpij! Bądź aktywna! A nie rozlazła...<br />
Tylko poród naturalny! Mistyczne przeżycie.<br />
Cesarskie, bo inaczej tego bólu nie ogarniesz, mamy XXI wiek.<br />
Znieczulenie, po co się męczyć, no coś ty, bez, musisz być świadoma,<br />
to najważniejszy dzień, lepiej żebyś nie była na haju.<br />
Wybór mleka modyfikowanego, stop, tylko pierś,<br />
nieprawda, że nie masz, ty się nie starasz, myślisz tylko o sobie, hańba!<br />
Pieluchy eko, pranie w łupinach orzechów,<br />
pampersy z promocji i proszek dla niemowląt.<br />
Wybieraj, od tego zależy przyszłość dziecka.<br />
Karm wszystkim od pierwszego zęba, albo i wcześniej.<br />
Uważaj, ekspozycja na gluten, w gazecie tabelka.<br />
Jakie krowie, malucha zabijesz, w reklamie mówili, że do drugiego roku życia<br />
tylko mm. Codziennie dwie szklanki.<br />
Dałaś miód? Miód??? No to alergia jak w banku!<br />
Lepiej miód niż cukier.<br />
Mojej nic nie było.<br />
Boże, skojarzone! Gdzie ty masz mózg! Podstawowe!<br />
Albo nie, wszystko jedno, tylko rozciągnij w czasie.<br />
I na pneumokoki zaszczep. I rota jeszcze.<br />
Meningokoki też.<br />
Nie szczep wcale, co z ciebie za matka.<br />
Wiadomo, młoda. Co się dziwić, późno urodziłaś.<br />
Aaa... No jasne, pierwsze dziecko.<br />
Co z tego, że trzecie, świat idzie do przodu, a ty się zatrzymałaś.<br />
On ci musi pomagać. Zostaw, tak ciężko pracuje.<br />
Trzy lata w domu, ta więź zaprocentuje.<br />
Jak nie oddasz do żłobka i nie wrócisz do pracy, to pozamiatane.<br />
Nie proś o pomoc, dasz radę, chyba nie chcesz, żeby w miasto poszło,<br />
że jesteś leniwa?<br />
Dzwoń po babkę i ciotkę, ty też musisz mieć chwilę dla siebie.<br />
Jezu, byłaś w knajpie? Piekło, piekło cię pochłonie.<br />
Nie śpisz z małym, zimny wychów.<br />
Bierzesz do łóżka? Zwariowałaś? Z czasem będzie coraz trudniej wygonić.<br />
Sterylnie. Zabawki raz na tydzień, podłogi codziennie, odkurzacz rano i wieczorem.<br />
Musi się uodpornić, zostaw tę szmatę. Brudne dziecko to szczęśliwe...<br />
Od tego różu to już mdli.<br />
Na czarno?! Boga w sercu nie masz.<br />
Długie? No tak, marzenie matki, małej niewygodnie.<br />
Do fryzjera? Taką małą? No cóż, ambicje matki, strach małej.<br />
Rajstopki, twoje dziecko też ma godność.<br />
A załóż jej rajstopy, przecież dżinsy krępują ruchy, bo ty wszystko dla ludzi,<br />
gdzie w tym wszystkim maluch?<br />
Nie mogę patrzeć na gówniary z pomalowanymi paznokciami.<br />
Pedofil czyha.<br />
Pomalujcie razem. Razem. Wszystkie zabawy angażujące matkę i dziecko są cool.<br />
Malowanie paznokci też.<br />
Uszy przebij jak mała, potem będzie panika.<br />
Nie rób tego, niech dorośnie, sama zdecyduje.<br />
Do piaskownicy najgorsze ciuchy.<br />
O losie jedyny, ale dziecko wystroiła - w szmaty, co za wstyd.<br />
Włącz się do zabawy, pobiegaj, zrób babkę z piasku, pokaż, że ci zależy.<br />
A weź się wyluzuj, usiądź na ławce, nie lataj jak kwoka, ucz samodzielności.<br />
Angielski już w trzecim miesiącu. Niech się osłucha. Inaczej zamkniesz drogę do Oxfordu.<br />
Jesteś głupia. Musi mieć czas na dzieciństwo. Chore ambicje.<br />
Nie podnoś głosu, to też przemoc.<br />
Daj sobie prawo do złości, nie chowaj pod kloszem, bo potem będzie problem.<br />
Ma rok i jeszcze w pieluszce? Jakie te matki teraz wygodne.<br />
Nic na siłę, samo dorośnie do komunikowania potrzeb,<br />
już nie bądź taka hej do przodu.<br />
Musisz kupić psa, bo to dobre dla rozwoju.<br />
Taa... Kup, zarazki, kłaki, pasożyty, nie myślisz o konsekwencjach.<br />
Bez czapki - będzie miało zapalenie płuc.<br />
W czapce - przegrzejesz.<br />
Zabawki za drogie. Rozpuszczasz.<br />
Tak mało zabawek? Ale nowe buty musisz mieć? A kysz.<br />
Danio, chyba straciłaś rozum.<br />
Nie dajesz? Wykluczasz, pomyśl, wszystkie jedzą, a twoje się ślini.<br />
Nie pracujesz? Kura. Zakopana w zupach i kupach.<br />
Pełen etat? Jeszcze ci dziecko wypomni.<br />
Drugie, koniecznie drugie egoistko.<br />
Trójka, chyba ich poniosło. Pewnie zasiłki, zapomogi, a kto za to płaci?<br />
<br />
<br />
Płacą matki.<br />
Nerwami.<br />
O ile wystawiają się na strzały.<br />
Zewsząd, znikąd, znienacka.<br />
Szarpią się w tych internetach, udowadniają, klną, kulą ogon, stoją na straży własnego zdania,<br />
narzucają swoją opinię, bronią do krwi ostatniej, zarzucają, strzelają focha,<br />
wychowują.<br />
Przynajmniej się starają wychować.<br />
Inne matki i ich dzieci.<br />
<br />
My jesteśmy opancerzeni.<br />
Kule nam nie straszne.<br />
Wychowujemy sami.<br />
Według własnego widzimisię.<br />
<br />
- <i>Już wychodzimy. W przedszkolu czekają.</i><br />
<i>Pożegnaj się z mamą. No? Co się mówi?</i><br />
<i>- Przepraszam.</i><br />
<i><br /></i>
Idzie nam świetnie.<br />
<br />grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-85623410942641785432014-09-27T09:59:00.000+02:002014-09-27T09:59:41.839+02:00ZAWARTOŚĆ CUKRU W CUKRZE<br />
Jak ja nie lubiłam tego określenia.<br />
Nawet sobie nim ust nie plamiłam.<br />
Słodka mogła być czekolada.<br />
I cukierki.<br />
Tudzież miód.<br />
Gorzkie, słone, słodkie.<br />
Żarcie.<br />
<br />
Ale dziecko?<br />
<br />
Dziecko jak dziecko.<br />
Małe, duże, grzeczne, krnąbrne, ładne, brzydkie.<br />
Zasmarkane, czyste, wyjące, śpiące.<br />
<br />
Ale słodkie?<br />
<br />
<br />
- <i>Chcesz jajecznicę?</i><br />
<i>- Tak! Ale ja ugotujem!</i><br />
<i><br /></i>
Wyplątuje się z koca.<br />
Szybko, szybko, jeszcze usmażą bez niego.<br />
Podciąga spodnie od piżamy.<br />
W kropki.<br />
- <i>Tu białe, a tu niebieskie, wiesz?</i><br />
Mała dygresja, ale teraz szybko.<br />
Nogawka przeszkadza.<br />
Poprawić pulchnymi palcami.<br />
Małą dłonią, jeszcze bez wystających kości i żył.<br />
- <i>Mam skarpety.</i><br />
I wymach nogą.<br />
Żeby udowodnić, że ma.<br />
- <i>Mogę do kuchni?</i><br />
Bo tam zimne płytki.<br />
Bez skarpet nie da rady.<br />
- <i>Tato! Jeszcze jaaaa!!!</i><br />
Galop.<br />
Włosy rozwiane.<br />
- <i>Jeszcze stołeeek!!!</i><br />
Bo te kuchenki takie wysokie.<br />
- <i>Będę mieszać!</i><br />
A najlepiej się miesza stojąc na stołku.<br />
Pulchną dłonią jeszcze bez widocznych żył.<br />
Z językiem na brodzie.<br />
Z włosami w oczach.<br />
Więc szybko, szybko pulchną ręką.<br />
Odgarnąć. Pomieszać. Schować język.<br />
Wystawić. Zlizać ślinę.<br />
Znów zamieszać.<br />
- <i>Posolim! Musim posolić! Jeszcze sól, tatoooo!</i><br />
Nie szkodzi. Tata zje.<br />
Nie, kuchenki już nie trzeba.<br />
Bo się nie soli.<br />
Tylko jajka.<br />
Już!<br />
Wzrok roziskrzony, buzia otwarta, kołtun na głowie, nogawka,<br />
tym razem druga, nie daje iść.<br />
Poprawić pulchną dłonią, odgarnąć włosy, jeszcze raz odgarnąć.<br />
- <i>Usmażylim!</i><br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
W czasach, gdy twierdziłam, że słodki może być tylko cukier,<br />
nie zetknęłam się jeszcze z taką radością.<br />
Z takim szczęściem.<br />
Z taką euforią z powodu jajecznicy.<br />
Własnoręcznie wymieszanej i posolonej jajecznicy.<br />
<br />
- <i>Słodziak.</i><br />
Mówię i patrzę na Dużego.<br />
- <i>Słodziak.</i><br />
Potwierdza Duży.<br />
<br />
I wcale nas nie mdli.<br />
Mimo że to całe siedemnaście kilo.<br />
Czystego cukru.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-43303762161236668212014-09-15T14:05:00.001+02:002014-09-15T14:05:27.301+02:00BO NAZAJUTRZ ZAWSZE BĘDZIE KOLEJNY DZIEŃ TYGODNIA<br />
<br />
Nie zmienię tego, żebym nie wiem jak się starała.<br />
Nie staram się więc.<br />
Nie jestem w stanie zatrzymać chwili.<br />
Nie mogę przyspieszyć.<br />
Choć tak bardzo chciałam, żeby te cholerne wskazówki<br />
zaczęły zachrzaniać jak wyścigówka.<br />
Gdy siedziałam, leżałam, nie mogłam się ruszyć, chciałam wykonać ruch jakikolwiek,<br />
chciałam uciec.<br />
Z porodówki.<br />
<br />
Taka duża.<br />
Z tym plecakiem.<br />
Idzie po schodach i nawet się nie obejrzy.<br />
<i>- Kocham cię, pa pa.</i><br />
Spomiędzy drzwi a futryny, a echo po całej klatce.<br />
Idzie do dzieci, taka duża.<br />
Wychodzi z przedszkola rozczochrana jak nieboskie stworzenie,<br />
jestem duża, wiesz, mogę na karuzelę, umiem zeskoczyć,<br />
lepiej nie skacz.<br />
O, w jednym momencie taka mała.<br />
Z bardzo dużą podkówką.<br />
Jednak zeskoczyła, mama boli, o tutaj, w co?<br />
W karuzelę...<br />
Ale w co mam pocałować?<br />
W piętę.<br />
Jakie mam majtki, o Jezu jakie, bo jak się schylę, będzie za późno.<br />
Już, mówiłam, że nie będzie boleć wiecznie, nie skacz, tym razem kolano,<br />
dobrze że w ogóle mam majtki.<br />
Trzeba się w prawo i w lewo rozejrzeć, wiesz mamo?<br />
Wiem, ulica, zamaszysty ruch głową, jedzie?<br />
Nie wiem.<br />
Spójrz jeszcze raz, przecież...<br />
Jedzie, mamo, jedzie! Czerwony, o tam! Stop!<br />
Jaka ona już duża.<br />
Chcę tatę, nie idę, tu będę stała, tatę teraz.<br />
Jestem mała, jestem zmęczona, podkówka, tatę teraz, tylko tata.<br />
No tak, taka mała.<br />
To bajka dla starszych dziewczyn, film, nie lubię, ty lubisz filmy i programy,<br />
i jeszcze wiadomości, ja chcę bajkę dla małych dziewczynek, bo ja jestem mała.<br />
Taka już duża.<br />
Chcę mamę, mamo musisz położyć tutaj się, o tu musisz się.<br />
Ja nie ziewam tylko śpiewam, jest jasno, mamo...<br />
Taka duża.<br />
Nawet przez sen.<br />
Taka duża ta moja mała córeczka,<br />
kiedy to zleciało, jak to leci i będzie lecieć z każdym dniem.<br />
Jak to będzie.<br />
I co będzie.<br />
<br />
Wtorek będzie.<br />
Jak zwykle po poniedziałku.<br />
Tej wersji zamierzam się trzymać.<br />
Aż do środy.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-73091466005019306322014-09-15T11:30:00.000+02:002014-09-15T11:30:51.608+02:00LEPIEJ ŻEBY NIE BYŁO GORZEJ<br />
<br />
<i>- Widziała pani? Dopiero urodziła, na spacer wyszła,</i><br />
<i>z całą świtą. Tamta ruda to jej matka, ten łysy to teść.</i><br />
<i>Wózek oczywiście pcha ojciec, więcej ich nie było i w dodatku </i><br />
<i>taka wystrojona, a brzucha się jeszcze nie pozbyła. Widać!</i><br />
<i>Ja latałam sama z dwójką. I to z czwartego bez windy.</i><br />
Idź do łazienki.<br />
Stań przed lustrem.<br />
Odgarnij włosy.<br />
Uśmiechnij się.<br />
Szyderczo, z przekąsem, dodaj nutę ironii.<br />
I powiedz.<br />
<i>Jestem lepsza!</i><br />
Kilka razy.<br />
Już dobrze?<br />
Nie sądzę.<br />
<br />
<i>- No pewnie, poszli na sylwestra, dziadkom podrzucili,</i><br />
<i>i na walentynki pojechali, do Paryża, wiem, mówili,</i><br />
<i>po co się zaraz tak chwalić, wstydu nie mają.</i><br />
<i>Ja trzy lata dzień w dzień, noc w noc, nikt mi nie pomagał, nikt!</i><br />
Usiądź w fotelu.<br />
Weź do ręki lusterko.<br />
Tak, to połamane, ale przecież przejrzeć się można.<br />
Zmarszcz czoło.<br />
Zaciśnij zęby.<br />
I gardło.<br />
Wykrztuś powoli.<br />
<i>Jestem lepsza...</i><br />
Wiele razy.<br />
Lepiej?<br />
Wątpię.<br />
<br />
- <i>Taka to ma dobrze. Bo ma kasę. Hop do prywatnego i po problemie.</i><br />
<i>Mojego do trzech publicznych nie przyjęli.</i><br />
<i>A ja muszę pracować. Nie to co ona.</i><br />
<i>Taka... Przy mężu. I paznokcie pomalowane ma codziennie na inny kolor.</i><br />
<i>A ja ziemniaki młode po nocach obieram.</i><br />
<i>Mnie tam zakupów nowym autem nikt pod wielki dom nie przywozi.</i><br />
<i>Taka to ma dobrze. Tak to i ja bym mogła. Być matką.</i><br />
<i><br /></i>
Idź do apteki.<br />
Kup coś na pamięć.<br />
Połknij na miejscu.<br />
Przetrzyj oczy, rozluźnij mięśnie.<br />
Przypomnij sobie.<br />
Że już jesteś matką.<br />
I możesz być lepsza, a nawet naj.<br />
Dla swoich dzieci.<br />
Bo jak sobie tego nie uświadomisz,<br />
to nigdy tego od nich nie usłyszysz.<br />
Bez względu na to czy masz drogie auto, czy pomoc w postaci łysego teścia.<br />
<br />
<br />
<br />grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-49192048117919892412014-09-10T10:27:00.000+02:002014-09-10T10:27:09.970+02:00INACZEJ SPĘDZAMY CZAS. ŻEBY POTEM SPĘDZAĆ GO TAK SAMO.<br />
<br />
- <i>Gdzie moja Kasia? Gdzie? O! Jest!</i><br />
Lolek jest szczęśliwy widząc na placu zabaw koleżankę z grupy.<br />
- <i>Niestety Lolku musimy już jechać.</i><br />
Tata Kasi tłumi radość Lolka.<br />
- <i>Wie pani, zapisaliśmy na angielski, u sióstr, dobre opinie, trzeba dbać o rozwój małej.</i><br />
Dbajcie więc, to wasze dziecko.<br />
- <i>A pani Lolka nie zapisze?</i><br />
<i><br /></i>
- <i>A my na basen! Udało się wcisnąć do grupy rówieśników.</i><br />
<i>Mówię pani, basen działa cuda. Chodzicie?</i><br />
Mama Karoliny gładko wchodzi w słowo ojcu Kasi.<br />
<br />
- <i>Niedaleko jest świetna stadnina, Jaś uwielbia.</i><br />
<i>Myślę, że Lolek by się nie bał.</i><br />
Tym razem babcia. Intencje ma dobre. Jak wszyscy.<br />
W tym <i>placozabawowym </i>piekiełku.<br />
<br />
- <i>Moja chodzi na takie zajęcia artystyczne.</i><br />
<i>Trochę muzyki, trochę plastyki. Balet.</i><br />
<i>Proszę pani, ja już widzę jak się dziecko zmieniło. Na plus!</i><br />
Nawet go nie znam, nikt go nie zna, widocznie mieszkają tu od niedawna.<br />
Ale i on czuje obowiązek wtrącenia swoich trzech groszy.<br />
- <i>Ma pani jak zapisać? Podam namiary.</i><br />
No dobra, czterech, czterech groszy.<br />
<br />
Mam namiary.<br />
Znam miejsca.<br />
Odwiedzam regularnie.<br />
Rozmawiam.<br />
Zapisuję na nowe, rezygnuję z niektórych.<br />
Jeżdżę.<br />
Prowadzę, obiecuję, że będzie fajnie.<br />
Trzymam rękę na pulsie, jestem czujna, wypełniam papiery,<br />
składam podpisy, wpisuję odpowiedzi w tabelach ankietowych.<br />
Czytam regulaminy, przyglądam się pieczątkom,<br />
sprawdzam czy znów nie rąbnęłam się przy dacie.<br />
Jestem bliska wyrecytowania peselu Lolka w nocy o północy<br />
nawet po gwałtownej pobudce.<br />
<br />
Nie chodzi na angielski.<br />
Nie widział konia z bliska.<br />
Baletowe progi za wysokie na jego nogi.<br />
Zamiast basenu jezioro. I to nie dalej niż do pasa. I to nie częściej<br />
niż kilka razy latem.<br />
<br />
Bo niedługo skończy cztery lata.<br />
I ma mnóstwo czasu na dzieciństwo.<br />
Co tydzień.<br />
W niedzielę.grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-23412710961694867392014-09-09T09:31:00.002+02:002014-09-09T09:31:58.189+02:00OD PIĘCIU LAT MAM AUTYZM<br />
1.<br />
<br />
Popołudnie. Przedszkole. Szatnia.<br />
- <i>Narysowałem kolegów mamo!</i><br />
<i>- Rzeczywiście, trzymają się za ręce. Kto to?</i><br />
<i>- Krzyś. Z mojej grupy.</i><br />
<i>- A ten?</i><br />
<i>- Marek. Obok Piotruś. I jeszcze Adrian.</i><br />
<i>- Wszyscy z twojej grupy?</i><br />
<i>- Tak.</i><br />
<i>- Pięknie.</i><br />
<i><br /></i>
Wieczór. Dom. Kanapa.<br />
- <i>Pokaż mi jeszcze raz ten rysunek. Powiedz kogo narysowałeś?</i><br />
<i>- Chłopców.</i><br />
<i>- Z twojego przedszkola?</i><br />
<i>- Nie wiem.</i><br />
<i>- Mówiłeś, że z twojej grupy. Jak się nazywają?</i><br />
<i>- Nie wiem.</i><br />
<i>- Ten, o ten, jak ma na imię?</i><br />
<i>- Nie wiem. Nie pamiętam.</i><br />
<i><br /></i>
2.<br />
<i><br /></i>
Siedemnasta. Sklep. Dział z zabawkami.<br />
<i><br /></i>
<i>- Chcę ten samochód. Kup mi mamo!</i><br />
<i>- Nie, wczoraj dostałeś nową zabawkę.</i><br />
<i>- Kup!</i><br />
<i>- Nie. Wczoraj kupiłam.</i><br />
<i>- Kup! Bo spalę ci dom albo cię uderzę!</i><br />
<i><br /></i>
3.<br />
<i><br /></i>
Środek dnia. Zajęcia grupowe. Przestronna sala.<i> </i><br />
<i><br /></i>
<i>- Spójrz na tę dziewczynkę. Siedzi sama. Reszta dzieci z przeciwnej strony.</i><br />
<i>Kasi połamała kredkę. Wojtkowi zabrała samochód. Kopnęła Andrzeja.</i><br />
<i>Anetkę pociągnęła boleśnie za włosy.</i><br />
<i>Dlaczego dzieci nie chcą się z nią bawić?</i><br />
<i>- To ona nie chce się z nimi bawić.</i><br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
Chłopiec.<br />
Pięć lat.<br />
Norma intelektualna.<br />
Autyzm.<br />
Wysokofunkcjonujący.grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-63839988953339200592014-09-08T08:33:00.000+02:002014-09-08T08:33:45.335+02:00JAJA NA OKO<br />
<br />
<i>- Mamo, mam dziecko. Muszę się nauczyć. Ratuj.</i><br />
<i>- Nic trudnego. Mąka, jajko, mleko. Żeby miało konsystencję</i><br />
<i>gęstej śmietany. I już.</i><br />
<i>- Mamo... Proporcje! Ile tego, ile tamtego, muszę wiedzieć!</i><br />
<i>- Na oko. Żeby ci wyszła śmietana, gęsta.</i><br />
<i>- Śmietana?!</i><br />
<i>- Oj, no żeby takie gęste było, ale nie za bardzo. I nie za rzadkie.</i><br />
<i>Takie akurat. Sama zobaczysz.</i><br />
<i><br /></i>
Zobaczyłam.<br />
Jak kolejne dziurawe placki lądują w koszu.<br />
Przypalone, surowe, ażurowe, betonowe.<br />
Dwie patelnie w zlewie, plecy mokre, włos rozwiany.<br />
Prosty przepis, jak dla kogo.<br />
Sama znajdę lepszy.<br />
W internetach mi wszystko wyjaśnią.<br />
Co do grama.<br />
Dokładnie.<br />
Dziecko mam.<br />
Nakarmię.<br />
Będzie jak u mamy, już ja się postaram.<br />
<br />
Pieprz do ciasta?<br />
I cytryna?<br />
Skoro tak piszą...<br />
I cukier wanilinowy.<br />
Mam. Dodam.<br />
Tyle i tyle.<br />
Skrupulatnie.<br />
Żeby otwarty dziób zatkać.<br />
Żeby mlaskanie z rozkoszy usłyszeć.<br />
Dam jeść.<br />
Ja, mama.<br />
Usmażę te cholerne naleśniki.<br />
Idealne naleśniki.<br />
<br />
I wyrzucę jeden po drugim.<br />
Zedrę z teflonu drewnianą łopatką.<br />
Do cna.<br />
I zacznę od nowa.<br />
I wyleję to ciasto pływające w oleju.<br />
I nic nie będę musiała zeskrobywać.<br />
Samo spłynie.<br />
Wraz z moją nadzieją.<br />
Do kosza, do kibla, ze stołu zetrę kantem dłoni, z podłogi szmatą, mopem poprawię.<br />
<br />
- <i>W piątek? Super! Czekamy! Lolek się ucieszy. Nie, jeszcze się nie nauczyłam...</i><br />
<i>Tak, trochę próbowałam. Raz czy dwa... Duży kupił, takie z serem. I z jabłkami.</i><br />
<i>Nie, sam zjadł... Oj mamo...Przynajmniej kołysanki dobrze mi wychodzą.</i><br />
<i><br /></i>
<i>- No, już jesteś. Do kuchni? Tak od razu? Ale... No mam.</i><br />
<i>Czekaj, zdejmij płaszcz. Tam jest. Przesypana, tak, ten słoik.</i><br />
<i>Też mam, kawę zawsze piję z mlekiem. Patelnia w tamtej szafce.</i><br />
<i>Gdzie idę? Może się obudził. Masz rację, cisza. Dobra, przecież patrzę.</i><br />
<i><br /></i>
Stos kształtnych, piegowatych, elastycznych naleśników.<br />
Pachnie.<br />
Paszcza otwarta szeroko.<br />
W niebieskich oczach szczęście.<br />
Mlaskanie. Takie z rozkoszy. A jakże.<br />
Jakie to proste...<br />
<br />
<i>- Będziesz jadł jajka?</i><br />
Lolek będzie. Oj jak on będzie.<br />
A ja będę tłumaczyć.<br />
Że najpierw z lodówki. Umyć. Rozbić.<br />
Nie, nie do tej, do tamtej zielonej. Roztrzepać, nie za szybko, nie za wolno.<br />
Trochę soli, tak na oko. Pieprzu ciut, mielonego, zostaw ziarnisty.<br />
Patelnia ta, nie tamta, koniecznie drewnianą...<br />
Mieszać, nie za krótko, nie za długo, żeby się nie ścięło na amen.<br />
Ogień taki średni, kurek nie do końca, bo przywrze.<br />
Nie za słaby, bo gluty wyjdą.<br />
No tak na oko.<br />
<br />
Hej! Stop!<br />
<br />
<i>- Będziesz smażyć z tatą?</i><br />
Jasne, że będzie, oj jak on będzie.<br />
<br />
Ja poczekam.<br />
W pokoju obok.<br />
Taboret niby stabilny, ale płytki takie twarde.<br />
I nóżka się może, o Boże...<br />
Poczekam, zęby zacisnę, poczekam.<br />
Patelnia gorąca, a rączki niewprawne, mało zabawne.<br />
Posiedzę.<br />
I pryska.<br />
Nie krzyknę, zatkam dłonią pyska. Poczekam.<br />
Duży obok, Lolek na placu boju nie jest sam.<br />
Radę dam.<br />
Ja tu, oni tam.<br />
<br />
- <i>Usmażyłem! Zobacz mamo jakie piękne!</i><br />
<i><br /></i>
Jaki ty Lolku piękny jesteś z tą radością na twarzy.<br />
Jaki Lolku szczęśliwy jesteś.<br />
I cały.<br />
Dumny z talerzem w dłoni.<br />
Z buzią pełną zadowolenia. I jajecznicy.<br />
Radosny, że się udało, że tobie się udało.<br />
Moje szczęście, że się nic nie stało.<br />
<br />
- <i>W kuchni smażyłem!</i><br />
<i>- A może w łazience?</i><br />
<i>- Nie. Smaży się w kuchni!</i><br />
<i>- Na kuchence czy na pralce?</i><br />
<i>- Na kuchence mamo! W pralce się przecież pra!</i><br />
<i><br /></i>
No ba!<br />
<br />
<br />
<br />grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-16675704135468130112014-09-02T09:32:00.000+02:002014-09-02T09:32:27.857+02:00PRZEDSMAK<br />
Lolek lubi chodzić do przedszkola.<br />
Uwielbia bawić się z dziećmi.<br />
Ma swoje miejsce w grupie.<br />
Uległe, podporządkowane, podążające.<br />
Lolkowi bowiem trzeba zorganizować czas.<br />
I doskonale się w nim odnajduje.<br />
W zabawie zainicjowanej przez inne dzieciaki.<br />
Sam nie zacznie, nie wciągnie innych, nie będzie przewodził.<br />
Pójdzie na gotowe.<br />
Jak w dym.<br />
Podekscytowany i radosny.<br />
Szczęśliwy, że może dołączyć.<br />
<br />
Do dzieci, tych swoich osobistych dzieci, które zna.<br />
Z przedszkola i placu zabaw.<br />
Do zawsze tych samych dzieci.<br />
Ze swojej grupy.<br />
<br />
Do tych dzieci, które ostatnio stanęły okoniem.<br />
Jak jeden mąż.<br />
- <i>Nie możesz! Jesteś mały!</i><br />
<i><br /></i>
Jest mały.<br />
Najmłodszy.<br />
Z innego rocznika.<br />
I co z tego, że sobie radzi.<br />
Co z tego, że do tej pory bawili się doskonale.<br />
Bez względu na różnice wiekowe.<br />
Wynoszące czasem rok, a czasem tylko dwa miesiące.<br />
Bawili się jako maluchy.<br />
W drużynie średniaków wszystko się zmieniło.<br />
Bo Lolek pozostał mały.<br />
I dla średniaków zawsze taki będzie.<br />
Inny.<br />
<br />
- <i>Ty nie! Jesteś mały! A my nie!</i><br />
<i><br /></i>
Małe dzieci mają to do siebie, że gdy jest im źle, smutno, przykro, to płaczą.<br />
Więc mały Lolek rozpłakał się również.<br />
Rozpaczliwie.<br />
I trudno go było uspokoić.<br />
Tak mu było z tym źle.<br />
Że się różni.<br />
Od innych dzieci.<br />
<br />
Myślę, że to dopiero przygrywka.<br />
Chociaż wcale nie chcę o tym myśleć.grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-26999237024451735072014-08-29T11:46:00.000+02:002014-08-29T11:46:46.752+02:00CIEMNA STRONA LOLKA<br />
Rodzice dzieci takich jak Lolek często mają problem w miejscach publicznych.<br />
Autobus, sklep, urząd, plac zabaw.<br />
Zbyt głośno, zbyt tłoczno, za dużo świateł, dźwięków, zapachów.<br />
Za dużo wszystkiego.<br />
I już, atak histerii gotowy.<br />
Łup głową w posadzkę na środku marketu.<br />
Wrzask w banku, bo kolejka.<br />
Ryk na placu.<br />
Spazmy.<br />
Pięścią w szybę autobusu.<br />
Bo facet obok śmierdzi kiełbasą.<br />
Mimo że jadł na śniadanie, a jest już szesnasta.<br />
Nie szkodzi.<br />
Przeszkadza.<br />
I ryk.<br />
No i komentarze, a jakże.<br />
<br />
- <i>Ale pani dziecko wychowała!</i><br />
<i>- Rozwydrzony bachor!</i><br />
<i>- Piechotą, a nie do autobusu!</i><br />
<i>- Proszę wyjść z tym dzieckiem!</i><br />
<i>- Niech go pan w końcu uspokoi!</i><br />
<i><br /></i>
Ale, ale.<br />
Ale często to nie znaczy zawsze.<br />
Ale autyzm, to nie znaczy, że nie da się wpoić zasad.<br />
Ale to bez autyzmu też cyrk na środku Tesco potrafi odstawić.<br />
Ale to z autyzmem, mimo ciężkiej pracy rodziców, nie zawsze da się uspokoić.<br />
Ale czy to znaczy, że trzeba zamknąć na całe życie w domu?<br />
Nie można generalizować.<br />
Nie można zrzucać wszystkiego na autyzm.<br />
Czasem jednak nie można zrobić nic.<br />
Bo autyzm bierze górę.<br />
<br />
Lolek w ciągu ostatniego roku dał czadu kilka razy.<br />
Tak porządnie.<br />
Mimo, że nie rozpieszczam.<br />
Czasem wręcz mam wyrzuty sumienia, że jestem zbyt surowa.<br />
Czasem i mnie opadają ręce.<br />
<br />
Lolek, który nigdy nie wykazywał krzty agresji,<br />
potrafił podrapać mnie do krwi.<br />
Obić moją twarz małymi piąstkami.<br />
Ścisnąć moją szyję palami tak mocno, że zostały mi sińce.<br />
Lolek, który nigdy wcześniej nikogo nie uderzył.<br />
Ten sam Lolek, który nigdy nie został uderzony.<br />
Moje dziecko z dzikim wzrokiem, obłędem w oczach, którego przestraszyłam się<br />
nie na żarty.<br />
Mimo słów obecnej wtedy pani pedagog.<br />
- <i>Niech pani wytrzyma. Proszę nie zwracać uwagi.</i><br />
<i>Broń Boże nie przytulać. Tylko pani wzmocni niepożądane zachowania.</i><br />
Nie wytrzymałam.<br />
W tamtej chwili miałam wrażenie, że to nie moje dziecko.<br />
Że pierwszy raz w życiu widzę te szalone oczy.<br />
Pękłam i przytuliłam.<br />
Ja, surowa i konsekwentna.<br />
I przeszło.<br />
Tak szybko jak się pojawiło.<br />
A ja potem jakiś czas chodziłam w apaszkach.<br />
Moje dziecko wróciło.<br />
Na długo.<br />
<br />
By wpaść w furię przy szerszej publice.<br />
Już nie w domu, o nie.<br />
Całe osiedle widziało, całe osiedle słyszało.<br />
Nie wiem, czy komentowało, pisk Lolka skutecznie zagłuszał inne dźwięki.<br />
Byle do klatki, byle do domu.<br />
Tylko jak?<br />
Próba sił.<br />
Między małym dzieckiem, a dorosłą kobietą.<br />
Zdziwioną kobietą.<br />
Że ma tak silne dziecko.<br />
Wycie, wierzganie, wyginanie, pot, płacz, bezsilność, wrzask.<br />
Mój mocny uścisk.<br />
Naprężone mięśnie usiłujące okiełznać wijące się ciało Lolka.<br />
I na trzecie piętro.<br />
Zaraz, jeszcze nie, jeszcze głową w szybę drzwi wiodących do klatki.<br />
I mięśnie.<br />
A potem siniak na biodrze Lolka.<br />
Trzymałam mocno. I to bardzo.<br />
Żeby łba na schodach nie rozwalił.<br />
Dom. Nareszcie.<br />
Kopniaki w drzwi, w ścianę.<br />
Pisk, płacz, ryk, łkanie.<br />
Trans.<br />
<br />
I nagle spadek energii.<br />
Płacz traci na sile.<br />
Przytulam.<br />
- <i>Tu mam łezkę mamo, wiesz?</i><br />
<i>- Kocham cię córeczko, wiesz?</i><br />
Wycieram.<br />
Przytulam.<br />
- <i>Pobawimy się mamo?</i><br />
<i>- Jasne!</i><br />
Obydwie nie mamy siły.<br />
Wychodzi nam średnio, Lolek zasypia w trakcie.<br />
Znów mam swoje dziecko.<br />
<br />
Wróć!<br />
Ja to dziecko mam cały czas.<br />
Z obłędem w oczach, z rozbawieniem w głosie, podczas zabawy i w czasie wybuchu złości.<br />
To ciągle jest moje dziecko, zawsze moje dziecko.<br />
<br />
- <i>Wie pani, gdyby ciągle było spokojne, takie do rany przyłóż, to oznaczałoby jedno.</i><br />
<i>Jest chore.</i><br />
<i><br /></i>
Zgadzam się.<br />
Moje jest zdrowe.<br />
Tylko ma autyzm.<br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<br />grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7110990392669986254.post-14465205315818627252014-08-28T13:21:00.001+02:002014-08-28T13:37:08.332+02:00PAN SŁONECZKO - REAKTYWACJA<br />
Kiedyś grał pierwsze skrzypce.<br />
Potrafił przyciągnąć uwagę Lolka.<br />
Ot tak, nie robiąc nic.<br />
Nie narzucał się, nie prawił komplementów, nie podtykał pod nos smacznych kąsków,<br />
nie wabił wirującą zabawką, nie zmuszał, nie grał na emocjach,<br />
nie nucił kołysanek, nie zmieniał pieluch, nie otulał kocem,<br />
nie zrywał się w nocy na równe nogi po pięć razy,<br />
nie leciał z mlekiem na każdy jęk,<br />
nie kołysał w ramionach, nie obiecywał, że kochać będzie do końca świata.<br />
Nic z tego.<br />
Był.<br />
Wisiał.<br />
Uśmiechał się zawsze tak samo.<br />
Zawsze, ale to zawsze się uśmiechał.<br />
I zawsze patrzył.<br />
Nawet w nocy.<br />
Nie spał, nie jadł, nie chodził do pracy, nie oglądał telewizji, nie czytał gazet.<br />
Wisiał.<br />
Zawsze w tym samym miejscu.<br />
Na tej samej ścianie.<br />
W pokoju Lolka.<br />
<br />
<a href="http://wystepygrafomanskie.blogspot.com/2013/03/pan-soneczko.html" target="_blank">PAN SŁONECZKO</a><br />
<br />
Obraz.<br />
Zwykły obraz.<br />
Niebezpieczny rywal.<br />
Moja największa konkurencja.<br />
<br />
Udało mi się.<br />
Bo miałam dwie ręce, taboret i szafę.<br />
A on nie.<br />
Bo umiałam chwycić, zdjąć ze ściany i schować.<br />
A on nie nie potrafił się obronić.<br />
Bo chciałam, by Lolek uśmiechnął się w końcu do mnie.<br />
A nie do niego.<br />
Tylko do niego.<br />
Bo pragnęłam by Lolek mnie pokazywał nową zabawkę.<br />
A nie jemu.<br />
Bo to dla mnie powinien tańczyć.<br />
A nie dla niego.<br />
Bo to ja do cholery urodziłam Lolka.<br />
Amen.<br />
<br />
Przeleżał w ukryciu wiele miesięcy.<br />
Nie skarżył się.<br />
Nie wołał za dnia, nie szeptał w nocy.<br />
Nie domagał się uwagi.<br />
Przestał mi się śnić.<br />
Przestał dla mnie istnieć.<br />
<br />
<br />
No ale porządki w chałupie czasem zrobić trzeba.<br />
- <i>W końcu powiesiłem!</i><br />
Tak. Wbił gwóźdź i powiesił.<br />
Ten uśmiech.<br />
Taki jak zawsze.<br />
Te oczy.<br />
Takie jak wtedy.<br />
Promienie-płomienie.<br />
Identyczne.<br />
Tak jak kiedyś.<br />
<br />
- <i>Co to za zdjęcie mamo?</i><br />
<i>- To nie zdjęcie, to obraz.</i><br />
<i>- Tak?</i><br />
<i>- Tak.</i><br />
<i>- To słoneczko mamo, wiesz?</i><br />
<i>- Wiem kochanie. Kiedyś bardzo je lubiłeś. Bardzo.</i><br />
<i>- Tak???</i><br />
<i>- Tak. Pamiętasz?</i><br />
<i>- Nie.</i><br />
<i>- Na pewno nie pamiętasz? Przynosiłeś zabawki, tańczyłeś, uśmiechałeś się do niego.</i><br />
<i>- Zobacz mamo, mam nowego kucyka, on lata, bo jest czarodziejski, wiesz?</i><br />
<i><br /></i>
Przeleżał bez jęku.<br />
Bez słowa protestu.<br />
I płaczu po nocach.<br />
Wyspał się porządnie.<br />
Przespał wiele.<br />
Zasłużył na nagrodę.<br />
Pora na reaktywację.<br />
<br />
Niech wisi.<br />
I patrzy.<br />
Jak Lolek tańczy.<br />
Dla mnie.<br />
<br />
<br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<br />
<br />
<br />
<br />grafomankahttp://www.blogger.com/profile/03182068831844390457noreply@blogger.com0