środa, 12 lutego 2014

KOBIETA ZMIENNĄ JEST



Śmiech Lolka odbija się od ścian, okien, krzeseł.
Niesie się aż na korytarz.
Przechodzi w rechot, kwik, by skończyć się czkawką.
Inni uczestnicy zajęć wtórują.
Inni.
Ci z autyzmem.

- Podczas terapii grupowej rzadko można usłyszeć takie wybuchy wesołości.

Pani pedagog wie co mówi, ma duże doświadczenie.

- Prowadzę grupę chłopców. Niewiele starszych od naszych maluchów.
Na zajęciach panuje cisza. Od zawsze. I jest...

Dzieli się doświadczeniem.
Więc chłonę.
I podtrzymuję rozmowę.
Bo nie mam autyzmu i nie sprawia mi to trudności.

- Ciężko?

Kończę zdanie, bo przecież już trochę tego doświadczenia wchłonęłam.

- Nie. Smutno.




Lolek, uznany na wizycie kontrolnej u pediatry, za okaz zdrowia,
poszedł po tygodniowej przerwie do przedszkola.

W domu cisza.
Cisza, cisza, cisza.
Ciężko?
Nie.
Smutno.









A gdy wieczorem nie będę mogła spokojnie skorzystać z toalety ( mamoooo!!! chodź!!!),
gdy nie będę mogła wypić gorącej herbaty (mamoooo!!! chodź!!!),
kiedy kolację będę rozkładać na 15 rat (mamooo!!! mamooo!!! chodź!!!),
kiedy nie będę mogła usiąść (mamooo!!! biegać!!! biegać!!! juś!),
to odpalę komputer, przeczytam to, co nasmarowałam rano,
a następnie popukam się w czółko.

W trakcie biegania.

2 komentarze: