środa, 22 stycznia 2014
UDO W KOLORZE LILARÓŻ, CZYLI JEDZIEMY UDOWADNIAĆ. TYLKO CO?
Starania o uzyskanie orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego w toku.
Od listopada.
Od listopada, żeby zdążyć przed nowym rokiem.
Który już jest w toku.
A Lolek dalej w przedszkolu z doskoku.
Raz w tygodniu.
Bo orzeczenia nie ma.
Jak będzie, to Lolek będzie w tym przedszkolu skakał codziennie.
Papiery doniesione.
Pieczątki pozbierane.
Od pedagoga, logopedy, psychiatry.
Mało.
Mało napisał ten pedagog, który z Lolkiem pracuje co tydzień.
Od września.
Nic o schemacie ciała.
I kolorach.
Nic.
Wstyd.
Musi nastąpić kolejna weryfikacja.
U innego pedagoga.
U którego Lolek był raz.
Gdy staraliśmy się o przyznanie wczesnego wspomagania rozwoju.
Już wtedy pokazywał ślicznie i zręcznie oczko tudzież nosek.
Już wtedy dopasowywał kolorami różnobarwne kwadraciki.
Zręcznie i ślicznie.
Już wtedy.
Mało.
Trzeba przetestować jeszcze raz.
Czy kolory rozróżnia.
I czy zna schemat ciała.
Bo Lolek taki zdolny.
Tak dobrze funkcjonuje.
A jak tak można?
Mając autyzm?
A po co dalsza terapia?
Jak tak dobrze mu idzie?
Bo autyzm?
Też coś...
Tymczasem Lolek zna.
Wie, że brwi to brwi, a rzęsy to rzęsy.
Wie, że pomarańczowy kwadrat, a czerwony, to inna para kaloszy.
Może tylko udo myli mu się z przedramieniem.
Czasem.
Może tylko niektórych kolorów nie zna.
Bo nie zna wszystkich.
Musimy więc udowodnić tylko, że nasze dziecko to nie omnibus.
Że ma autyzm (a to ci niespodzianka), a autyzm wymaga terapii.
Dostępnej w przedszkolu po przyznaniu orzeczenia.
Musimy tylko mieć szczęście i trafić w pytanie:
- Gdzie masz udo?
Albo w kwadracik.
W kwadracik lilaróż.
Bo nazwy tego koloru Lolek za cholerę nie wymówi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz