niedziela, 13 października 2013

BAŁAM SIĘ TEGO PYTANIA


Skąd się biorą dzieci?

Tego się bałam, gdy już wiedziałam, że Lolek rośnie w moim brzuchu.
Bałam się, że nie będę umiała wyjaśnić Lolkowi,
gdy już trochę dorośnie i zacznie być ciekawy, skąd się wziął.
Że nie będę umiała wytłumaczyć w sposób odpowiednio właściwy
tego procesu kilkulatkowi.

Ten strach minął.
Zastąpiony przez inny lęk.
Że Lolek nigdy nie zapyta,
bo nigdy nie zacznie mówić.

I ten lęk ustąpił.
Lolek mówić zaczął.
A właściwie zaczyna.
Stara się jak może.
A ja staram się zrozumieć, co mówi
i wychodzi mi raz lepiej, raz gorzej.

Teraz czekam, aż zapyta.
O cokolwiek.
Bo nie pyta.
Ust do tej pory nie splamił żadnym pytaniem.
Żadnym co to? 
Żadnym kto to?
O dlaczego? nie wspominając.

Lolek nie pyta.
Ja odpowiadam.
Opowiadam.
I tłumaczę.
Tak jakby pytał.

I choć na pytanie skąd się biorą dzieci? jest sporo za wcześnie,
odpowiadam już.
Teraz.
Mimo, że nie słyszę pytania.
Bo go po prostu nie ma.
Nie zostało zadane.

W nosie mam.

Serial.
Prześlicznie umalowana aktorka w aureoli blond loków
gra kobietę w ciąży.
A w zasadzie ciężarną w ostatnim stadium.
Bo scena rozgrywa się na porodówce.
Zaraz zostanie matką.
Ta blondi.
Serialową.

- Chcesz zobaczyć jak zaraz urodzi się dzidzia?
Pytam bez pewności, że moje pytanie zostanie choć w ułamku procenta
zrozumiane przez Lolka.
- Kesz.
Odpowiada twierdząco Lolek i wlepia wzrok w blondynkę.
Która się krzywi, sapie, wije.
W pełnym makijażu.
- Widzisz jaki pani ma duży brzuch?
Tam mieszka dzidzia. Ale chce już wyjść.
Pani zaraz urodzi.

Tak, wiem, że moja córka nie ma jeszcze 3 lat.
Tak, wiem, że kilka miesięcy temu komunikowała się z trudem gestem,
o mowie nie wspominając.
Tak, wiem, że moje dziecko ma autyzm.
Kontynuuję swoje wywody,
bo powyższe fakty w niczym mi nie przeszkadzają.

- Czika. Buch. Mama.
Jest odzew. Brnę dalej.
Nie, nie wiem, jaka będzie reakcja.
I co zrozumie Lolek.
I czy cokolwiek zrozumie.
Kontynuuję, bo znów mi to nie przeszkadza.

- Popatrz! Jest! Jest dzidzia!
Wołam podekscytowana, albowiem złotowłosej aktorce położono
na silikonowej piersi różowego bobasa.
- Oooo...
Szepce zaintrygowany Lolek.
- Jaki malutki...
Ja też odzywam się szeptem.
Wiem, że to serial.
Wiem, że to cud.
Takie małe ciałko.
Pierwsze sekundy po drugiej stronie brzucha.
Nawet trochę się wzruszam.
Jak aktorka, która udaje wzruszenie.
Bez łez.
Bo makijaż.
Która ma na brzuchu wypożyczonego malucha.
Który tuli się do jej biustu.
Nie udaje.
Tuli się.

Lolek, który pojęcia nie ma o kangurowaniu, pierwszym kontakcie "skóra do skóry",
który do żadnej szkoły rodzenia nie uczęszczał, bo i po co w tym wieku,
odwraca oczy od ekranu, patrzy na mnie poważnie, wyciąga palec
i pokazuje na mój dekolt.
- Ku. Heeeke.
I idzie sobie.

- Serce. Tu.
Powtarzam bezwiednie.
I nigdzie nie idę.

Siedzę sobie taka skamieniała.
Z wrażenia.

4 komentarze:

  1. Lolek to bardzo madra dziewczynka.
    M d.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nieustannie jej to powtarzam. nie ma wyjścia, musi się dostosować ;)

      Usuń
  2. hmm... nie wiem co napisać... :) i też jestem pod wrażeniem /Ula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chciałabym czasem popatrzeć na świat oczami dziecka. to jednak zupełnie inna perspektywa :) bez głupich "naleciałości" ;)

      Usuń