piątek, 11 października 2013
UMIEM TO MÓWIĘ. MÓWIĘ JAK UMIEM
Lolek się rozpędza z mówieniem.
Mówienie sprawia mu wyraźną przyjemność.
Mówi, a my rozumiemy.
Najczęściej.
Mówi tonem rozkazującym, a my rozumiemy, że to rozkaz.
- Meeekooo!!!
I wiadomo, że trzeba się zwlec i to mleko podgrzać.
- Mama, puuuka...
I jasne jest, że to mleko łapczywie wypite do ostatniej kropli,
gdzieś musiało znaleźć ujście,
a tym ujściem okazały się spodnie,
bo pielucha nie stanęła na wysokości zadania.
Tyle tego mleka było.
Tyle tego mleka Lolek z głośnym mlaskaniem w siebie wlał.
- Kam! Iśśś!
I wiem, że mam sobie pójść i dziecku w robieniu kupy nie przeszkadzać.
W pieluchę.
W kuchni.
Bo kuchnia jest najlepszym miejscem by się schować.
I kupę zrobić.
- Chujek!
Tak, mój brat się na pewno nie obrazi,
że ukek odszedł w zapomnienie.
Że chujek bardziej przypomina wujka.
Że chujek to postęp.
A cała rodzina zgodnie przyklaskuje postępom Lolka.
Myślę, że gdy wujek usłyszy na żywo ten pieszczotliwy zwrot,
to sam z radością klaśnie w dłonie.
I w życiu mu się to z obelgą nie skojarzy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
no bo byc takim "chujkiem" w takim wydaniu to wyróżnienie :) Myślę, że wujek przyjmie nową ksywkę z godnością :D /Ula
OdpowiedzUsuńnie bądźmy drobiazgowi, cieszmy się zdrobnieniami :P
UsuńUwielbiam Twojego Lolka.A za takiego ,,chujka,,to kazdy wujek dalby sie pokroic ;)
OdpowiedzUsuńM d.
"chujek" jeszcze chyba o tym nie wie... ;)
OdpowiedzUsuń