środa, 23 kwietnia 2014

CZASEM PRZESTAJĘ CZEKAĆ. MOŻE JESTEM ZBYT LENIWA?



Owszem.
Jestem.
Nie rzucam się szczupakiem na jedną, biedną, brudną szklankę tkwiącą w zlewie.
Niech sobie postoi.
Odetchnie.
Nawet jej towarzystwo załatwię.
Talerz, widelec.
Dorzucę patelnię.
Niech się goszczą.
W spokoju.
Owszem.
Nadejdę.
W odpowiednim czasie.
I to ja zdecyduję, kiedy ten odpowiedni czas nadejdzie.
Żebym i ja mogła nadejść.
Ku temu zlewu.

Zdarza się, że to nie ja podejmuję decyzję.
Czas po prostu nadchodzi.
Nie puka, nie prosi o przyjęcie z otwartymi ramionami.
Wchodzi w moje życie z butami starannie omijając wycieraczkę.
Jest.
Tak znienacka, bez zbędnych zapowiedzi i deklaracji na piśmie.
Nie daje ani minuty na przygotowanie.
Czas - niespodzianka.


Panie Janie, panie Janieeeee!
Łano kań! Łano kań.
Chykie chony bijoł, chykie chony bijooooooł.
Bi, ba, bom!
Biii, baaa, bom!!!


- Jak masz na imię dziewczynko?
Pani doktor, która ma sygnować własnym nazwiskiem pewien ważny dokument, ma miły głos.
- Nie odpowie. Nasza córka nie mówi.

Pani doktor podpisuje w milczeniu.
Milczymy my, milczy Lolek.
W milczeniu odbieramy orzeczenie o niepełnosprawności.
Lolek się nie żegna.
Wychodzimy wprost na słońce.
Lipiec, piękna pogoda.
Ubiegłego roku.

Panie Jaaanieeee...

Jest właściwa melodia.
Są słowa jak najbardziej akuratne.
A po bi, ba, bom można postawić kropkę na znak tego, że dzieło wykonano do końca.

Jest kwiecień.
Dziewięć miesięcy po komisji.
Znów świeci słońce.

1 komentarz:

  1. Znów świeci słońce A Lolek pięknie gada, śpiewa jest melodia. I to sa chwile dla których warto żyć. Takie cenne, piękne wspaniałe. Gratulacje dla Ciebie Kochana, Twojej determinacji bo bez Ciebie nie usłyszeli byśmy nigdy pięknego Panie Janie :) A ja mało z dumy nie pękłam chociaż to nie ja jestem matką .. tą matką którą jesteś ty. Ja jestem wirtualną ciotka chociaż znamy się w realu. Ale dumna bo jesteście mi bardzo bliskie. I czekam na Panie Janie w realu!!
    A

    OdpowiedzUsuń