Babcia Lolka widzi w nim przebłyski geniuszu.
Obiektywnie rzecz ujmując, uważam, że moja córka jest najpiękniejsza.
I najmądrzejsza. I najsprytniejsza. I mogłabym tak ciągnąć w nieskończoność,
ponieważ pojęcia matka i obiektywizm wobec własnego dziecka się wykluczają.
Ale babcia przegina. Gdy Lolek komunikuje się przeważnie za pomocą ryku,
a ty, matka, weź się domyślaj na każdym kroku czy chodzi o żarcie, kupę czy nudę,
babcia twierdzi, że wnusia porozumiewa się z całym światem w sposób bardzo klarowny.
Lolek raczkuje. Wali kolanami i łokciami o posadzkę z gracją słonia, lezie gdzie popadnie, głowa schylona, nieważne co z przodu, ważniejsze co pod brzuchem.
Spotkanie z drzwiami nieuniknione. I dość niespodziewane. Ryk.
Babcia zachwycona:
Chce wyjść na dwór!
Jasne. Razem z drzwiami.
Lolek gaworzy w narzeczu mandaryńskim. Wśród wielu guuu, leee i kakaka,
wyłowić można am am.
Babcia z entuzjazmem:
Chce jeść!
Oczywiście. Moje dziecko wprost mdleje z głodu po obfitym obiedzie, bułce z masłem
i jabłku wielkości arbuza.
Przekonać babcię jest bardzo trudno.
Wyraźnie słyszałam, mówiła am! Chce jeść!
Taa... Ja miesiąc wcześniej usłyszałam wyraźne i donośne kujwa.
Lolek wypowiedział to z szerokim bezzębnym uśmiechem patrząc mi prosto w oczy.
Na specjalnie wnerwionego nie wyglądał. Może po prostu mama jako pierwsze słowo,
to zbyt banalne?
Przygody z myciem pierwszych ząbków. Nie wiem, kto się bawi lepiej, ja czy młoda.
Ryczeć chce się nam tak samo. Nagradzając za męczarnię daję szczoteczkę do zabawy.
Lolek usiłuje nią zamiatać dywan, wkładać do nosa, upychać w ojcowskich butach.
Babcia wie lepiej:
Jak ona cudnie myje zęby! Samodzielnie!
To się nazywa nadinterpretacja. Unikam jak ognia. Staram się trzeźwo oceniać sytuację.
Czasem jednak nawet ja ulegam iluzji. Chcę widzieć więcej, niż widać.
Oglądamy bajkę o świnkach. Lolek zachwycony. Ja zachwycona Lolkiem.
Duży chowa się za gazetą.
Obserwuję własne dziecko z dużą przyjemnością i rosnącym z sekundy na sekundę podziwem.
Gnom uważnie przygląda się świnkom. Odwraca na chwilę wzrok od ekranu.
Patrzy na mnie. Patrzy na świnki. Patrzy na ojca. Wraca do świnek.
Trącam Dużego łokciem.
Popatrz! Jaka roztropna! Jaka mądra! Jak dzieli się emocjami!
Sprawdza, czy my też widzimy te tłuste, różowe świnki!
Duży jednym zdaniem sprowadza mnie na ziemię.
Owszem sprawdza. Czy podobne.
Świetne!!!
OdpowiedzUsuń