niedziela, 25 listopada 2012

ZOBACZYSZ, PO ŚLUBIE WSZYSTKO SIĘ ZMIENI.

 

Nie wiem, czy po ślubie. Po narodzinach dziecka na pewno.

Kiedyś.

Godzina 20. Noc jest młoda, całe życie przed nami. Spanie to nuda.
Szkoda czasu na głupoty. Byle z dala od domu. 
Rano się będziemy martwić, kawą ratować, nosem w pracy podpierać.
Byle do wieczora. Wtedy zaczyna się prawdziwa zabawa.

Dziś.

Godzina 20. Lolek w końcu zasnął. Opierał się długo i skutecznie.
Noc jest jeszcze młoda. Co można zrobić z tak pięknie zapowiadającym się wieczorem?
Każda komórka ciała krzyczy: Spać, spać, spać!
No nieeee... O dwudziestej? 
Wyjść nie można, Lolek sam nie zostanie. 
Jeszcze tylko kilkanaście lat i zaszalejemy poza domem.
Tymczasem może jakiś film? Nie, dramat psychologiczny odpada,
horrory nie na moje matczyne, skołatane nerwy.
Lekka komedia? Duży się zgadza. Mam niejasne wrażenie graniczące z pewnością, 
że zgodziłby się w tym momencie nawet na trzygodzinny blok reklamowy.
I udawałby, że trzyma go to w napięciu.
Byle siedzieć, nie ruszać się. 
Kładę się na kanapie, wyciągam nogi, opieram je o kolana Dużego.
Duży otacza moje łydki swoim przedramieniem, delikatnie i z dużym wyczuciem.
Zaczyna się miarowo kołysać. Głaszcze moją stopę. 
Gdy intonuje półgłosem Aaa, kotki dwa zaczynam mu wtórować.
Gdy on zapamiętale lula moją nogę, ja wtulam się w pieluchę tetrową, 
miziam się po twarzy.
Jest mi dobrze.
O telewizji żadne z nas nie myśli.
Ba! Żadne z nas nie myśli w ogóle.
Chwilo trwaj. Jesteś piękna.

1 komentarz: