środa, 27 lutego 2013

JA MAM GORZEJ CZYLI LEPIEJ


Masz dziecko???
Znajoma spotkana przypadkiem po 100 latach robi oczy okrągłe ze zdziwienia.
A mam.
Co będę ukrywać, dziecko czepia się mojej nogawki i wrzeszczy.
Bo pasy na jezdni kuszą. A matka stoi jak słup
i z jakąś babą rozmawia.
Od 2 lat mam.
Dodaję z dumą i prężę pierś, która nadwyrężona karmieniem dziecka jest.
Muszę prężyć żeby pierś przypominała.
Znajoma nie musi prężyć.
Ostatni guzik świetnie skrojonego kostiumu,
którego cena równa się zapewne wartości naszego miesięcznego domowego budżetu,
odpięty nonszalancko. I specjalnie.
Żal ukrywać rąbek koronkowej bielizny.
Która kosztowała więcej niż spacerówka,
którą Lolek usiłuje zepchnąć na trawnik dokładnie w świeżą psią kupę.
Pierś biała, jędrna. karmieniem nie skażona.
Ech.
Tyle czasu się nie widziałyśmy! Świetnie wyglądasz!
Jasne. Kłamczuszka.
Och, ty wyglądasz bombowo!
I rzeczywiście bombowo wygląda.
Ech.
Nie wierzę, że na siebie wpadłyśmy. Taka jestem zapracowana.
Od rana do wieczora. Nie mam czasu na nic.
Ja ci zaraz powiem jak to jest nie mieć czasu.
Tylko, że ty mnie nie wysłuchasz. Bo przecież tego czasu rzekomo nie masz.
A ty? Pracujesz? Czy siedzisz w domu z dzieckiem?
Popatrz na mnie. Jestem wypoczęta. Tryskam energią.
Wysypiam się do bólu. Spędzam czas na świeżym powietrzu.
Nie, ja nie pracuję. Siedzę. W domu. Z dzieckiem.
Odpoczywam, odpoczywam i jeszcze raz odpoczywam.
Albowiem na urlopie jestem. Wychowawczym.
Tobie to dobrze...
Znajoma wznosi oczy do nieba.
Jak doda, że nie ma sprawiedliwości na tym świecie,
to zedrę jej z nogi but na niebotycznie wysokim obcasie
i tę niebotycznie wysoką szpilę wbiję jej w oko.
Bardzo misternie umalowane. Mimo permanentnego braku czasu.
Nie umiem ukryć emocji.
Moje oko bardzo niestarannie umalowane ciska pioruny.
Znajoma wie, że posunęła się za daleko.
Stara się wybrnąć. Załagodzić. Udobruchać rozsierdzoną mamuśkę.
Uśmiecha się delikatnie, poklepuje poufale po ramieniu,
moim zmęczonym noszeniem Lolka ramieniu,
puszcza oko i mówi:
Wiem, wiem, takie niby siedzenie to ciężka praca.

Nie. Nie wiesz. Zielonego pojęcia nie masz.

Gdy ty o 5 czy 6 rano przewracasz się na drugi bok,
ja już jestem w pracy.
Tak, masz rację, odpadają dojazdy, stroić się nie muszę,
makijaż mogę sobie darować.
Żyć nie umierać.
Znam teren tak jak ty swoje biuro.
Poruszam się po nim bezszelestnie, na pamięć, po ciemku.
Bo Duży śpi.
Nie śpi za to Lolek.
Masz niewygodny fotel przy biurku?
Ciesz się że masz. Albo raczej, że masz szansę na nim usiąść.
Ja przez kilka następnych godzin nie będę miała możliwości
przytulić 4 liter do jakiegokolwiek mebla.
Dziecko nadpobudliwe mam.
Na ruchy mnie naraża. Non stop.
Szef się wścieka?
A potrafi walić głową w podłogę przez 10 minut
albo ugryźć cię boleśnie w udo?
Nie? Nie wiesz co tracisz.
Schrzaniłaś projekt i przejęła go Kryśka?
Następnym razem się postarasz i Kryśka zzielenieje z zazdrości.
Ja nie mogę nawalić. Nie mam na podorędziu Kryśki, która naprawi moje błędy.
Ja muszę wiedzieć co robić, gdy Lolek połknie kredkę.
Gdy przegryzie tubkę z tormentiolem i się nażre.
Muszę mieć refleks, mięśnie napięte, przygotowane do skoku.
Gdy Lolek będzie chciał patelnią zaatakować telewizor.
Muszę przewidywać, myśleć, wyprzedzać zamierzenia Lolka o krok, albo i o trzy.
Ciągle. Wciąż. Bez przerwy.
Czasem nie masz przerwy na lunch?
Łączę się w bólu, wiem co czujesz.
Też chodzę głodna.
Wróć! Głodna biegam. Bo dziecko energiczne.
Spróbuj pobiegać, gdy ci się żołądek przykleja do kręgosłupa.
Oddam ci sprawiedliwość.
Tylko nie bądź zawistna.
Lolek śpi w dzień.
To mój czas na regenerację.
Zbieram siły, których będę potrzebowała na siedzenie gotując.
Zmywając. Sprzątając. Zszywając podarte rajstopy, skarpety, majtki.
Teraz usiądź. Żebyś nie zemdlała z wrażenia. I zazdrości.
Czasem udaje mi się nawet wykąpać. I zjeść w spokoju.
Nie, tak dobrze nie ma. Albo zjeść, albo się wykąpać.
Wybór ciężki. Polecam rzut monetą.
Szef nie pozwala rozmawiać z koleżankami w pracy?
O matko! I jak, bidule, sobie radzicie?
Czasem kilka plot przed wejściem do firmy w przerwie na papierosa?
Zgroza. Ja bym się chyba zwolniła.
Przerwy na papierosa nie mam. Rozmawiam czasem przez telefon.
Do momentu kiedy ryk Lolka nie zagłuszy głosu koleżanki w słuchawce.
No tak, masz rację. Za pogaduchy nikt mi po premii nie pojedzie.
Zaraz... Po jakiej premii?
Przecież nikt mi nie płaci. Bo siedzę, to za co tu płacić. Logiczne.
Tak późno kończysz? O 19? No nie gadaj, co za horror!
Ja o 19 szykuję kąpiel.
I ganiam gołego Lolka po mieszkaniu, bo myciu mówi stanowcze NIE.
Potem to już tylko kasza, mycie zębów, zabawa, marudzenie, zabawa,
kanapka, marudzenie, jęki, histeria, chwila zabawy, godzina wycia.
I spać. I wolne. I już jest 22.
I do 6 rano mam czas dla siebie. Ja to mam szczęście.
Kiedy mam czas na szoping? Na grzebanie w ciuchach, kosmetykach
i innych babskich duperelach?
Ty po 19?
Ja grzebię w ciuchach gdy robię pranie.
W kosmetykach, gdy na gwałt szukam czegoś, co choć na chwilę
zajmie uwagę mojego rozdartego dziecka.
W duperelach gdy już cała podłoga jest nimi pokryta
i czas uporządkować wszystko, co Lolek wywlókł w ciągu godziny
z łazienki, kuchni i przedpokoju.
Relaksujesz się w drogerii?
Nic ci tak humoru nie poprawia jak czerwona, pachnąca nowością pomadka?
Nikt nie jest dla ciebie tak miły jak pani, która ową szminkę usiłuje sprzedać?
Nikt nie uśmiecha się tak szeroko, jak pani, która cię jednak do zakupu przekona?

Mylisz się.

Nic nie jest w stanie poprawić samopoczucia jak nowa zabawka.
Nikt nie jest bardziej radosny jak dziecko, które tę zabawkę widzi po raz pierwszy.
Nikt, ale to nikt, nie uśmiecha się tak rozczulająco, tak bezinteresownie,
tak szeroko, jak moje dziecko.
Na mój widok.
Chociaż nic od niego nie kupiłam.
Chociaż nie zawsze mam dla niego nową maskotkę.
Chociaż nie zawsze mam do niego cierpliwość.
Chociaż nic nie robię, tylko siedzę.

Nie pytaj, kochana, kto ma gorzej.
Ja wiem kto czasem ma lepiej.
Dużo lepiej.


4 komentarze:

  1. Wzruszające i prawdziwe! Kochane macierzyństwo...Kto nie ma dziecka-nie zrozumie.
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się. nikogo nie oskarżam, nie krytykuję. dopóki Lolek nie pojawił się na świecie, bladego pojęcia o tym nie miałam. o TYM uśmiechu, który wynagradza wszystko. o uśmiechu, który pojawia się bo tak, pomimo wszystko, a nie w jakimś celu i po coś ;)

      Usuń
  2. a no prawdziwe aż momentami boli,oj Ty wiesz że ja uwielbiam Twoją grafomianię / Inna Matka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdy boli, to poprosić własne dziecko o wielkiego, zaślinionego całusa. pomaga :)

      Usuń