czwartek, 14 lutego 2013

KOBIETA IDEALNA, IDEALNA PARTNERKA


Jeśli nią nie jesteś, możesz się taką stać.
Musisz tylko spełnić 3 warunki.
1. Być idealną matką.
2. Być wyśmienitą kucharką.
3. Być kochanką doskonałą.
I już.

I wszystko wydawałoby się proste,
gdybyś role te mogła odgrywać po kolei,
w pewnych odstępach czasowych.
2 dni na realizowanie się w kuchni.
Przez żołądek do serca mężczyzny.
2 dni na czułą opiekę nad pociechą. Tylko i wyłącznie.
2 noce na realizację założeń Kamasutry. Krok po kroku, by niczego nie pominąć.
Musisz być fachowcem najwyższego stopnia.

Nie da się.
Musisz się sprężyć i wszystkie modele połączyć w zgrabną całość.
Zastanów się co charakteryzuje każdą z 3 postaw.
Przeanalizuj. Pokombinuj. Przystąp do dzieła.
Jeśli się uda, mężczyzna przystąpi do całowania cię po stopach
i nie ustanie w tej czynności do końca życia.
Chyba warto się trochę wysilić?

MATKA

- Uśmiech anioła.
- Wesołe zmarszczki wokół śmiejących się oczu. Bo przecież uśmiech anioła,
a od uśmiechu robią się kurze łapki. W tej sytuacji to atut.
- Włosy nobliwie związane w kok. Dziecku trudniej wyrywać garściami.
Chyba nie chcesz być łysą matką?
- Delikatny makijaż. Żeby się dziecko nie przestraszyło.
I żeby było wieczorem łatwiej zmyć, gdy z sił po opiece całodniowej opadniesz.
- Wygodny dres. Pobiegaj sobie za dzieckiem w eleganckim kostiumie,
albo nie daj Boże spróbuj nakarmić, to się dowiesz dlaczego dres.
- Wygodne kapcie, najlepiej bambosze. Dziecko czasem sypia,
musisz się po domu poruszać jak kot. Cicho.
- Jaka biżuteria? Zdejmuj ino roz! Wisiorek zaraz utopisz w kaszce,
całe dresy upierdzielisz, wstawiałaś dziś pranie już 3 razy, po co ci to?
Kolczyków też się pozbądź. Rączka dziecka taka malutka, taka różowiutka,
taka tłuściutka i niewinna, a ścisk i moc swoją nadludzką posiada.
Jak nie chcesz rozlewu krwi, twojej krwi, to ściągaj!
- Głos stanowczy, aczkolwiek spokojny. Byle nie piskliwy.
Dzieci nie lubią. Melodyjny ma być. Przechodzący od kołysanek
do pełnego miłości szeptu.

KUCHARKA

- Uśmiech tryumfu po finalizacji operacji kulinarnej zakończonej sukcesem.
- Kurze łapki, phi, w kuchni nie ma lustra, masz ważniejsze problemy na głowie.
Np. dlaczego gdy włączasz piekarnik gasną palniki na kuchence.
Nie proś mężczyzny o pomoc. Jak ci się nie uda odkryć tajemnicy kapryśnego
działania sprzętu, to rozłóż robotę w czasie.
Nie klnij, pomyśl jaka Cię czeka nagroda.
Rozanielony chłop z pełnym brzuchem po wykwintnym posiłku
zalegający na kanapie wart wszelkich pieniędzy.
Nie przyglądaj mu się zbyt długo z zachwytem w oczach.
Przeszkadzasz w drzemce. No i musisz pozmywać.
- Czepek. Wyjątkowo niekorzystnie w nim wyglądasz?
A kto cię widzi? Zdejmij przed wejściem do salonu,
gdzie niecierpliwie tupie nóżką chłop. Bo głodny.
Nakrycie fryzury w kuchni niezbędne. Mężczyzna znajdzie włos między szparagami
a szynką parmeńską i cię rzuci.
- Daruj sobie kolorowe kosmetyki na obliczu.
Pod wpływem ciepła rozpuszczą się nawet te wodoodporne.
Uwierz mi, producenci kłamią. Byle sprzedać.
- Fartuszek. Żeby nie zachlapać dresów. Nie masz czasu na pranie.
Czas jest stworzony po to, byś gotowała.
Nie podobasz się sobie w fartuszku?
To dlaczego nie wyszyłaś na froncie jabłuszka?
Z jabłuszkiem będziesz się prezentować o wiele lepiej.
- Klapki. Najlepiej gumowe. Sos schodzi jak złoto.
Nie masz? Załóż te na basen. Wiem, że nie masz czasu na bezproduktywne
chlapanie się w podgrzewanej wodzie. Mężczyzny klapki załóż. On ma.
I czas i klapki.
- Zdejmij bransoletkę. Bo ci się w mikser wkręci.
- Głos ściszony do maksimum. Po co chłop ma słyszeć jak klniesz,
że ci się blender spalił.

KOCHANKA

- Zalotny uśmiech. Trochę diabelski, trochę anielski.
Nie gadaj bzdur. Da się połączyć. Poćwicz przed lustrem.
- Nie szczerz się za szeroko, bo ci będzie wszystkie zmarszczki widać
i najlepszy makijaż tego nie będzie w stanie ukryć.
- Włos rozpuszczony najlepiej w formie loku.
Możesz zmysłowo odgarniać, filuternie zdmuchiwać,
seksownie kręcić kędzior na palcu. Bądź kreatywna.
- Makijaż - nie bój się mocnych akcentów, zdecydowanych kolorów.
Masz zachęcać barwą, błyskiem, brokatem.
Czerwień ust niech krzyczy. Nic tak nie trzepocze jak sztuczne rzęsy.
Mężczyzna na twój widok ma pomyśleć wszystko,
tylko nie szara mysz.
- Peniuar. Jak to peniuar, więcej odkrywa niż przykrywa.
Jednak przykrywać ma trochę. Nie wskakuj do sypialni jak cię pan Bóg stworzył.
Zostaw miejsce na domysły, rozpal jego wyobraźnię.
- Szpilki. Czerwone. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego?
- Biżuteria - jak najbardziej. Masz błyszczeć, masz oślepiać,
masz wyglądać jak milion dolarów. Uważaj, nie pomyl dolara z choinką.
- Głos w formie zmysłowego szeptu. Lekko zachrypnięty.
Faceci na to lecą.
Chrypka, chrypka, wielkie mi rzeczy. Wypij wcześniej piwo
prosto z lodówki. Ton miłosnych wyznań nabierze równocześnie
melodyjności. Jedno piwo! Bo melodyjność zamieni się w bełkot,
a tego byś chyba nie chciała.

Mamy bazę. Pora na działanie.
Nie rób takiej przerażonej miny.
Potrafisz z tego wszystkiego zrobić 3 w 1.
Nie potrafisz?
Służę pomocą.

Leć do dziecka w dresie i w koku.
W czasie biegu zrzuć naszyjnik.
Pamiętaj gdzie rzucasz, jeszcze się przyda.
Na oku miej kolczyki. Poza zasięgiem wzroku dziecka.
Ukołysz pociechę do snu muskając różowe policzki nieumalowanymi ustami.
Muskanie nie przeszkadza w przypominaniu sobie gdzie ostatnio
położyłaś krwistoczerwoną pomadkę.
Pośpiewaj, szybciej zaśnie. Daj spokój z chrypą.
Bez lodowatego piwa nie da rady, a piwa przecież nie będziesz pić przy dziecku,
które jeszcze nie śpi.
Odłóż do łóżeczka.
Wyjdź na palcach.
Zrzuć bambosze, załóż klapki. Wiesz, te na basen.
Te, które leżą na półce w przedpokoju.
Są na trasie pokój dziecięcy - kuchnia.
Zostaw fartuch z jabłuszkiem.
Nie będzie czasu na przebieranki.
Strój pielęgniarki. Możesz założyć potem na peniuar, facetów to jara.
Skąd ty to wzięłaś? Ze szpitala?
Chłop zamiast zdzierać z ciebie seksowny ciuszek, będzie się zastanawiał,
w której kieszeni ukryłaś strzykawkę.
Zamów wcześniej przez internet. Są specjalne sklepy, nie wiedziałaś?
Czepek. Bluzgi pod nosem.
Nie bój się nie usłyszy. Mecz ogląda, świat mógłby nie istnieć.
Teraz rach ciach obiad z 4 dań.
Nie wymyślaj. Masz 4 palniki, 5 garnków i 6 łyżek.
Bądź kreatywna.
Gdzie? No gdzie leziesz w tym czepku!
Pozbądź się go do cholery zanim chłop zauważy!
Bo inaczej nici z kochanki idealnej.
Rozpuść włos. Zahacz o łazienkę. Trochę żelu i lok jak byk.
Jak mówię, że byk, to lok! Nie pyskuj!
Usta. Oczy. Brokat. Nie, żarcie nie wystygnie jeśli będziesz sprytna i zwinna.
Podaj. Poczekaj aż zje. Bo jak wpadniesz w trakcie w tym peniuarze,
to i tak nie zauważy. Bo głodny. A ty się przeziębisz.
Bo peniuar cieniuśki. A piwo lodowate.
Zjadł? Wkraczaj.
No pewnie, że będzie zaskoczony!
Nie jesteś pewna?
Niech będzie moja strata, dam Ci jeszcze jedną radę. Złotą.
Zawsze działa.

Gdy już odbębnisz te wszystkie ochy i achy,
gdy już wszystkie loczki na każdym palcu obydwu rąk zakręcisz,
gdy mężczyzna rozpalony do czerwoności, nie bacząc na wzdęty po obfitym posiłku
brzuch, sam z własnej nieprzymuszonej woli położy się u twego boku w satynowej
pościeli, odwróć ku niemu diabelsko-anielski wzrok, spójrz głęboko w jego
oczy spod firanek sztucznych rzęs, wyciągnij bladoporcelanową dłoń
zdobioną wiśniowymi tipsami, trąć go z niespodziewaną siłą w żebra,
zrzuć z łózka i szepnij (oczywiście ochryple):
Berek!

Gwarantuję, do śmierci będzie to wspominał.
Ze łzami w oczach.

1 komentarz:

  1. trafilam tu wczoraj i nie moge przestac czytac :)
    Jestes genialna! Masz niesamowicie lekkie pioro ( klawiature ;)) zabawne te teksty i zyciowe az do bolu!

    OdpowiedzUsuń