poniedziałek, 11 lutego 2013

JAK POPRAWIĆ HUMOR WSPÓŁPRACOWNIKOM W PONURY PONIEDZIAŁEK


Opowiedzieć dowcip?
Banalne.
I ryzykowne.
Część już zapewne słyszała, część nie zrozumie,
pozostali uśmiechną się pod nosem i wrócą do swoich żmudnych zajęć.
Wydatnie poprawić nastrój wszystkim, to dopiero wyzwanie.

W tym celu należy udać się do pracy w świeżo upranej kurtce.
Zdjętej przed wyjściem z suszarki, wieszaka, sznura bieliźnianego.
Wszystko jedno.
Kurtka musi być ciuchem niewymagającym prasowania.
Zarzucić na grzbiet i trzasnąć drzwiami.
Upajać się po drodze aromatem płynu do płukania.
Nie grzebać po kieszeniach.
Po co? Okrycie prosto z prania, drobnych w nim nie uświadczysz.

Jeśli się ma szczęście, to dziecięce rajstopy w serduszka
wypadną z rękawa już w przedpokoju.
Jeśli szczęścia jest mniej, na parkingu pod firmą.
Szczęście jest mniejsze, ale jest.
Rozejrzeć się ukradkowo i pospiesznie,
zwinnym ruchem zebrać rajtki z asfaltu
i wrzucić do bagażnika. Problem zażegnany.

Jeśli się ma pecha, rajstopki ukażą swe różowe oblicze
gdy będziesz powoli zdejmować okrycie wierzchnie
przy licznie zgromadzonych współpracownikach.
Dam głowę, że dzianinowe cudo będzie się ciągnąć w nieskończoność,
gdy będziesz chciał prędziutko pozbyć się niechcianego balastu
ukrytego w rękawie.
Jeśli pech jest większy, z kieszeni wypadnie skarpeta.
Pech ogromny, gdy dziurawa.
O prawdziwym nieszczęściu można mówić,
gdy do serduszek i dziury dołączy koronkowy stanik.
Zmyślnie ukryty w rękawie drugim.
Do czasu, gdy nie wyjmiesz z niego ręki.


Nie, nie tłumacz się, że pranie, że rajstopy z kurtką,
że szkoda wody i prądu, stąd bonus w postaci stanika.
Nie mówiąc o skarpecie.
Że żona wieszała. Że zdejmowała. Wyjdziesz na fajtłapę.
Nikt nie uwierzy.
Nikt nie będzie uśmiechał się pod nosem.
Każdy będzie śmiał się całą gębą. Na głos.
Uwierz, do końca dnia, tygodnia, a może i dłużej, będziesz gwiazdą.
Uwierz, ksywa skarpeta nie będzie najgorszym przezwiskiem
towarzyszącym ci przez miesiące, a może i lata.
Nie wierz natomiast w dobre intencje pytających,
na jakiej imprezie bawiłeś się dnia poprzedniego.
Sam pomyśl - skarpeta, w dodatku dziurawa, elegancki stanik
i dziecięce rajtuzy, czy jesteś w stanie to jakoś sensownie połączyć?

Wyjdź z twarzą z całej sytuacji.
Wiem, trudne, ale śmiej się ze wszystkimi.
Wiem, jeszcze trudniejsze, ale śmiej się z siebie.
Sam możesz zaproponować, by się do ciebie od dziś zwracano skarpeta.
Jeśli masz naprawdę duży dystans do własnej osoby, zaryzykuj i zaproponuj stanik.
W końcu im się znudzi.

O ile nie jesteś przełożonym.
Jeśli jesteś, będziesz konfekcyjną gwiazdą przez następne 10 lat.
Daj sobie spokój z poprawianiem nastroju podwładnym.
Przez następną dekadę na twój widok będzie im się  automatycznie
poprawiał się humor.
Nie tylko w poniedziałki.
Nie pytaj sekretarki, dlaczego jest taka spięta.
Możesz się narazić na odpowiedź, której za żadne skarby
nie chciałbyś usłyszeć.
Że stanik ją ciśnie. I dziura w rajstopach przeszkadza.
Po co ci to?
Atmosfera i tak będzie wesoła,
a 10 lat minie jak z bicza strzelił.





2 komentarze:

  1. Mąż miał taką przygodę w pracy? ;->

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rajstopy i skarpeta wypadły mu jeszcze w mieszkaniu podczas ubierania, stanik wyciągnął na klatce, bo czuł dyskomfort w rękawie :P ale znajoma paradowała bite 2 godziny po centrum wielkiego miasta z malowniczo ciągnącymi się za nią rajstopami wystającymi z nogawki spodni:D

      Usuń