poniedziałek, 2 września 2013

CZY AUTYSTYCZNY LOLEK UŻYWA PRZEDMIOTÓW ZGODNIE Z PRZEZNACZENIEM?


Skąd pytanie?
Stąd, że u dzieci z autyzmem nierzadko to problem.

Samochodzik?
Proszę bardzo, mogę się pobawić.
Samochodzik jeździ?
Gdzie tam.
Leży do góry kołami.
A ja tymi kołami kręcę.
I kręcę.
I znów kręcę.
I obracam kołem jednym, drugim, a nawet trzecim.
Bez końca.

Lalka?
Co robi lalka?
Ładnie wygląda?
Leży w wózku?
Tuli się do małej właścicielki?
E tam.
Lalka ma warkocze.
Ze sznurków.
Które można rozplątywać i rozplątywać.
I oplatać wokół palca.
Jednego, drugiego.
Kupa roboty.
Bo palców jest dziesięć.
A i sznurków sporo.

Klocki.
Co można zrobić z klockami?
Zbudować zamek?
Dom?
Pociąg?
Po co?
Ułożone w równym rzędzie są o wiele atrakcyjniejsze.
W zasadzie absorbujące jest samo układanie.
Tak jak wkładanie do buzi.
Czy obwąchiwanie.
Albo ściskanie w dłoni jednego.
W drugiej kolejnego.
I już nie trzeba dotykać nic innego.
I w końcu jest bezpiecznie.

A puzzle?
Puzzle służą do układania.
Trzeba dopasować elementy tak, by wyszedł sensowny obrazek.
I tu dzieci z autyzmem często wiodą prym.
Układają.
Szybko.
Bo pamiętają gdzie, co i jak.
Nie zawsze do końca.
Bo ten brak koncentracji, te kłopoty ze skupieniem się na jednym zadaniu.
Bo tyle innych rzeczy dookoła.
Bo ktoś każe ułożyć.
Prosi by dokończyć.
Po co.

Wirujące kółka, plączące się sznurki i klocki wkładane do buzi
to już przeszłość.

Teraz Lolek walczy z puzzlami.
Które dostał w prezencie.
27 elementów, a na opakowaniu informacja dotycząca wieku
potencjalnego użytkownika.
2+.
Ło matko.
27 części dla dwuipółlatka.
Każdy fragment spory.
Ale i ilość fragmentów spora.

Jak mu idzie?
Średnio na jeża, się nie dziwię.
Czy dobrze się bawi?
Wyśmienicie.
A ja jeszcze lepiej.
Bo układamy razem.

Ja sprytnie podsuwam właściwe części,
a Lolek się cieszy, że sam znalazł.
I układa.
Aż do końca.
Do samego końca.
By w końcu popatrzeć na obrazek.
Na którym zwierzątka.
Dużo zwierzątek.
Kolorowych zwierzątek, które cieszą dwuipółletnie oczy.

- Kok.
Widzę. Kot.
- Kou.
Jasne, że koń.
- Kinka.
Świnka, świnka i to jaka różowa.
- Muuu.
Tak, krowa.
- Guka.
Duża krowa. Krowy są z natury duże.
- Maua.
No zdarzają się i małe. To cielęta.
- Be!
Baran.
- Teszszsz.
Brawo! To też baran. Drugi baran obok pierwszego barana.
- Teszszsz...

Teszszszsz się cieszę córeczko.
Nawet nie wiesz jak bardzo.



1 komentarz: