czwartek, 15 sierpnia 2013

CO SIĘ DZIEJE GDY NIKT NIE PATRZY


Raczej nic.
Nic się nie dzieje, gdy nikt nie patrzy na Lolka.
Lolek nie jest w stanie zająć się sam sobą.
Wymyśloną przez siebie zabawą.
Bo nie wymyśla.
Lolek odtwarza.
A odtwarza się najlepiej z mamą.
Albo z tatą.
Lub z innymi dziećmi.

Lolkowi do zabawy potrzebny jest ktoś.
Kto wymyśli za niego, pokieruje, pokaże.
Kto użyje wyobraźni, wzbije się na wyżyny kreatywności
i zajmie uwagę Lolka.

Lolek lubi klocki.
A jakże.
Buduje.
Wieżę.
Zjeżdżalnię.
Pociąg.
Bo to zna.
Bo pokazałam.
Zbudowałam.
Kiedyś.
I Lolek odtwarza to kiedyś.
Nie potrafi wymyślić nowego teraz.
Powtarza to, co już zna.

Lolek lubi wprawić w ruch wózek dla lalek.
Pchnąć.
Poprowadzić przez przedpokój.
Czasem z lalką w środku.
Bo pokazałam.
Że można lalkę okryć kołderką.
Że można wozić lalkę.
A nie pusty wózek.
Bądź wózek pełen klocków.
Więc pcha.

Lolek lubi szukać czerwonych biedronek w kępie traw.
Bo inne dzieci szukają.
Pokazują palcem gdy znajdą.
Cieszą się, że znalazły.
To czerwone cudo w kropki.
Więc Lolek też się cieszy.
Z innymi dziećmi.
Gdy nie ma dzieci, nie szuka.
Nie powtarza.
Bo nie ma po kim.

Lolek lubi rzucać i łapać piłkę.
Rzucać do kogoś i łapać, gdy ktoś rzuci.
Lolkowi jednak trzeba ciągle przypominać,
żeby rzucił i złapał.
Żeby nie odchodził w środku zabawy.
Z piłką.
Lolek sam nie przyniesie piłki,
by z nim rzucać.
Trzeba pokazać.
Rzucić.
Złapać.
Powiedzieć, że teraz ty.
Że teraz ja.
I znów ty.
I krzyknąć, gdy się z tą piłką odwraca,
gdy idzie w przeciwnym kierunku,
krzyknąć, że hej! Teraz ty!
Przypomnieć.
Pokazać.
Poprosić.
I Lolek rzuci.
Powtórzy.
I odtworzy.

Lolek lubi robić babki z piasku.
Bo pokazałam.
I robi.
Raz mu wyjdzie lepiej, raz gorzej.
Robi, bo pokazałam, bo inne dzieci robią.
Bo siedzą obok zagrzebane w piachu
i z językami na brodzie stawiają babki.
I Lolek stawia.
Gdy są inne dzieci.
Gdy piaskownica jest pusta,
Lolek patrzy pustym wzrokiem.
I nie myśli o babkach.
Ani myśli włożyć choć palec do piachu,
z którego można uformować najpiękniejszą babkę na świecie.


Lubię się czasem schować za futryną.
W przedpokoju.
I obserwować Lolka wiedząc,
że mnie nie widzi.
I czekać na to, co zrobi.
Czym się zajmie.
Sam.
I najczęściej zajmuje się wrzaskiem.
Mama, mama, mama!
Bo nie lubi być sam.
Bo nie ma wtedy nikogo, kto mógłby mu zorganizować czas.
A Lolek bardzo lubi być zajęty.
Lubi powtarzać.
Naśladować.
Brać udział w zabawie, którą ktoś zainicjuje.
Za niego.

Czasem jednak Lolek sam zajmuje się organizacją.
Swojego cennego czasu.
Rzadko.
Ale się zdarza.

Robi wtedy coś, czego nigdy mu nie pokazywałam.
Czego nikt mu nigdy nie pokazywał.
Robi to sam, z własnej nieprzymuszonej woli.
A w domu panuje wtedy cisza.
A w Lolku skupienie.
Niebywała koncentracja.
A we mnie, stojącej za drzwiami, nasłuchującej,
ostrożnie wychylającej się zza futryny, tak żeby mnie Lolek
nie zobaczył, a mnie...

A mnie szlag najjaśniejszy trafia
jak widzę te klocki, książki, flamastry, kredki,
pionki do gry poukładane w równe szeregi.
Zgodnie z kolorem, kształtem, wielkością.
Zgodnie z wolą Lolką.
Który ma autyzm.

Wbrew woli matki.
Która stara się jak może, by mieć autyzm.
By mieć ten autyzm gdzieś.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz