piątek, 23 sierpnia 2013

TAKIE TAM ZŁOŚLIWOŚCI Z MIŁOŚCI


Zastanawialiśmy się z Dużym, czy nasze dziecko będzie miało
poczucie humoru.
My, prześmiewcy, myśleliśmy o tym już w czasie ciąży.
- A co się stanie, gdy jednak nie?
Duży poważnieje. Serio pyta.
Odpowiadam w tonie odmiennym.
- To dopiero będą jaja.
A micha mi się cieszy.
Bo to przecież takie nieprawdopodobne.
Nasze dziecko, mieszanka naszych sarkastycznych genów,
i brak poczucia humoru?
Jaja.
Kosmiczne.

Dzieci z autyzmem nie wyczuwają zazwyczaj ironii.
Nie rozumieją wszystkich żartów.
Nie wyśmiewają kolegów.
Niuanse językowe są im obce.
Nie czytają między wierszami.
Słuchają i rozumieją.
Rozumieją dokładnie tak, jak słyszą.

- Posprzątałaś?
Duży omiata wzrokiem chałupę po powrocie z pracy.
- Jak na to wpadłeś Sherlocku?
Nie mogę sobie darować.
Szczypta złośliwości nikogo jeszcze nie zabiła.

- Oglądasz mecz?
Nie zastanawiam się nad celowością pytania.
Duży wbija wzrok w ekran. Duży krzyczy gooool!
A ja i tak pytam.
- Nie. Sufit maluję.
Jakie pytanie, taka odpowiedź.

- Co to jest? 
Pytam wymęczonego Lolka po raz dwudziesty
i pokazuję misia na obrazku.
I Lolek po raz dwudziesty mówi miś.
I nie przestaję pytać.
Ciągnę męczarnie, w trans wpadam.
Upewniam się, czy nie zapomniał.
Jak się mówi miś.
Więc pytam.
Po raz kolejny.
A Lolek nie ucieka.
Nie wstaje i nie wychodzi.
Tylko nabiera powietrza w płuca,
nieruchomieje na chwilę,
buduje napięcie,
otwiera w końcu usta,
patrzy na mnie, na moje otwarte szeroko oczy,
na moją napiętą z oczekiwania twarz
i wali prosto z mostu.
Pomiędzy te moje szerokie oczy.
- Łała!

I nie dopuszcza do pytań następnych.
Pokazuje misia i mówi dobitnie:
- Łała, łała, łała!

Czy załamuję zatrwożonym gestem dłonie
i drżącym palcem pokazuję inny obrazek?
Z lalą?
Czy z udawanym spokojem tłumaczę powoli,
że to miś, a nie lalka?
Czy w czarną rozpacz wpadam, bo okazuje się,
że jednak Lolek zapomniał?
Że miś to miś?
Że 20 razy pamiętał, a potem zapomniał ku mojej rozpaczy?

Nie.
Nic z tych rzeczy.
Wiem, że Lolek nie zapomniał.
Jestem przekonana, że Lolek wie.
Że misiowi do lali daleko.

Mam stuprocentową pewność, że Lolek po prostu ma dość.
Moich głupich pytań.
I myślę też, że Lolek odkrywa rąbek zalążka poczucia humoru.
Złośliwego poczucia humoru.
Zalążek.

Bo gdy Lolek w tej dziedzinie rozwinie skrzydła,
a ja po raz setny zapytam czy to miś,
to Lolek nie dość, że odpowie- Nie. Lala!-
to jeszcze z wdziękiem wystawi język.
I z niewyszukaną elegancją stuknie się w czółko.

A ja powiem:
- Ale jaja!

A Lolek doda:
- Kosmiczne!

To dopiero będzie kosmos.




1 komentarz:

  1. a ja z niecierpliwością czekam na opis tej sytuacji :) /Ula

    OdpowiedzUsuń