poniedziałek, 12 sierpnia 2013

CZEKAM AŻ SIĘ ŚCIEMNI


Lolek już wiele umie.
Pozwolił się nauczyć.
I to, czego się nauczył stosuje z rozmachem.
W życiu.
I o to chodzi.
W jego życiu.
O stosowanie w różnych dziedzinach.
Żeby życie było łatwiejsze.
Życie Lolka.
Nasze życie.
Żeby mniej bolało i nas i Lolka.
Przede wszystkim Lolka.
Po prostu.

Kiedyś bolał dotyk.
Bardzo.
Do tego stopnia, że nawet mój dotyk był
nie do zniesienia.
Dla Lolka.
Mojej córki.
Złapanie za rękę.
Nie do przejścia.
Usiedzenie sekund kilku na kolanach, moich kolanach,
nie do wytrzymania.
Głaskanie fuj, przytulanie be,
nie daj Boże ścisakanie.
Takie wyściskanie prawie do utraty tchu.
Nie.
Bo bolało.
Do utraty tchu.

Każda matka chce dotykać.
Tulić.
Całować.
Musnąć.
Pogłaskać.
Połaskotać.
Być blisko.
Najbliżej jak się da.
Swojego dziecka.
Jak to matka.
I dziecko chce.
Do mamy.
Jak to dziecko.

I moje chciało, na pewno chciało,
ale nie mogło.
Bo bolało.
A ja nie chciałam być przyczyną bólu,
tylko mamą.
Miękką i kojącą.
Jak dotyk.

- Proszę wykonać masaż Wilbarger.
Odwrażliwia, pomaga, odblokowuje.
Czasem.
Super. Wykonam.
Odblokuję i odwrażliwię.
Masaż wystarczy?
Tylko tyle?
Kiedy mam go wykonać?
W sobotę wieczorem?
We wtorek rano?
Kiedy?
- Już. A właściwie proszę zacząć od jutra.
Jest ciepło. Pogoda sprzyja.
Co z tego, że ciepło?
U mnie w domu zawsze jest ciepło.
Nie zamierzam dziecka po mrozie ganiać.
I masować.
A dlaczego nie dziś?
Jeszcze wcześnie.
Odwalę, będę miała z głowy, a wieczorem
się będziemy przytulać.
Do utraty tchu.
- Najpierw niech pani kupi szczoteczkę.
Najlepiej w sklepie medycznym.
Taką dla chirurgów. Do mycia rąk przed operacjami.
Dobrze, kupię i odwalę.
Ten cały cudowny masaż.
- Masaż Wilbarger działa jak antybiotyk.
Że przepraszam, co?
- Jak się zacznie, to nie można przerwać.
Przecież nie zacznę, by zaraz przerywać.
Odbębnię całość.
A wieczorem się przytulimy jak matka z córką.
- Szczotkujemy całe ciało co 2 godziny.
Proszę nie zapominać o kompresji stawów.
Co 2 godziny?
Jak to co 2 godziny?
O kompresji nie zapomnę.
Jak się dowiem co to jest.
Łatwiej mi pamiętać ze zrozumieniem.
No i co z tymi godzinami?
Co 2 godziny do wieczora?
- Co 2 godziny przez 2 tygodnie.
Następny cykl może być dłuższy.
Następny cykl...
2 tygodnie.
Co 2 godziny.
Rozebrać dziecko.
Odbębnić.
Ubrać.
Odczekać 2 godziny.
Od początku.
Wytrwać 2 tygodnie.

Wytrwałam.
Lolek dał radę.
Przez 2 tygodnie harmonogram zajęć
opierał się na szczoteczce.
Chirurgicznej.
I kompresji.
Dociskamy każdy paluszek.
Każdy staw.
3 razy.
I barki.
Łokcie.
Kolana.
Biodra.
Kostki.
I szuru buru szczoteczką.
Dociskamy, szorujemy, czarujemy.

Odczarowałam Lolka.
Tym masażem.
Uczyniłam to, co wydawało mi się niemożliwe.
Lolek zaczął się brudzić.
Bo Lolek zaczął dotykać.
To, czego do tej pory nie był w stanie dotknąć.
Gdy wsadził łapy w jogurt, miałam ochotę wykrzyczeć
to całemu światu.
Gdy wziął do ręki kawałek śliskiego banana,
sama miałam na twarzy banana.
Gdy usiadł mi na kolanach i posiedział
minutę, nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście.
Kolejnego cyklu nie było.


Minął rok.

Lolek zachrzania na bosaka po piachu.
Wkłada ręce w farby.
Wszędzie wkłada ręce.
Drepcze obok mnie ściskając moją dłoń.
Ładnie chodzi.
Ładnie wtedy wyglądamy.
Ja i ona.
Matka z córką.
Które sobie wędrują trzymając się za ręce.
Ot, matka.
Ot, córka.

Córka, która kiedyś nie umiała się przytulać.
Która odskakiwała jak oparzona,
gdy przypadkiem trafiła piętą w mój brzuch.
Gdy dotknęła palcem mojego kolana.
W zabawie.

Córka, która posiedzi na kolanach, trafi piętą w brzuch i od razu tej pięty nie cofnie.
Córka, która celuje swoim palcem w moje kolano
i mówi gili gili.
Córka, która dalej nie umie podejść i się przytulić.
Sama z siebie.
Którą przytulam ja.
Na chwilę.
Na moment.
Tylko tyle jestem w stanie ją utrzymać w swoich ramionach.
Wyrywa się.
Odchodzi.
A ja nie gonię za nią.
I nie zmuszam.

Czekam aż kiedyś sama przyjdzie.
I przytuli się na dłużej.

Poczekam.
Uczę się cierpliwości.
Każdego dnia spędzonego z moją córką.
Już trochę umiem.
Myślę, że umiem poczekać 3 tygodnie.
Że wytrwam.
I że Lolek da radę.

Bo tyle właśnie, 3 tygodnie, ma trwać kolejny cykl.
Czarodziejskiego masażu.
Magicznego szorowania i upierdliwego dociskania.

Wierzę, że ten czas szybko minie.
Wiem też, że będziemy się kiedyś przytulać
jak matka z córką.

Wierzę, wiem, jestem pewna, że któregoś wieczora
zabraknie mi tchu.
Więc robię to, co ostatnio wychodzi mi najlepiej.

Czekam.

1 komentarz:

  1. Oby ten czas ci szybko mina a Lolek wysciskal za wszystkie czasy.Zebys nam napisala,,Lolek mnie dzisiaj malo mnie nie udusil,,
    M d.

    OdpowiedzUsuń