sobota, 17 sierpnia 2013

KOCHAM, NIE BIJĘ. PROSTE?


Gdy sytuacja nas przerasta mamy ochotę walić głową
w ścianę.
Gdy zalewa nas fala problemów, mamy chęć strzelać.
Do wszystkiego, co się rusza i na drzewo nie ucieka.
Gdy argumenty słowne nie pomagają,
dusimy agresję w sobie, chociaż mamy ochotę przywalić.
W głupi łeb.
Mocno.
Żeby dotarło.
Żeby łeb nie gadał głupot.
Żeby dał żyć.
I nie utrudniał.
I nie robił słowami krzywdy.

I tłamsimy w sobie agresję,
bo to zło.
To nie jest wyjście.
Agresja to dramat.
Gdy wybuchnie, gdy ją uwolnimy,
zaczyna się tragedia.
Nasza tragedia.
Tragedia tego, przeciw komu jest skierowana.
Przemoc.
Coś niewiarygodnie złego.

- Nasze dzieci są czasem agresywne.
Biją i szarpią.
Gryzą i kopią.
Robią krzywdę.
Najczęściej celem jest najbliższa osoba.
Mama.
Najczęściej krzywdę robią własnej matce.

Dlaczego?
Bo nie lubią, nienawidzą, nie potrafią znieść?
Tak.
Nie lubią, nienawidzą i nie potrafią znieść tego,
czego nie rozumieją.
A często nie rozumieją tego, co się wokół nich dzieje.
Hałasu, tłumu, dotyku znienacka, ostrego aromatu
dobiegającego z pobliskiej smażalni ryb.
Co jest powodem bólu.
Dyskomfortu do potęgo n-tej.
Nie mogą sobie poradzić.
I wymierzają cios.
Całą serię.
Gryzą, kopią, szarpią.
Biją niby na oślep, ale jednak w precyzyjnie wymierzony cel.
Uderzają w mamę.

Dlaczego?
Bo mama to bezpieczeństwo.
Bo mama to mama.
Ta, która kocha.
Która ciosu nie odda.
Nie uderzy.
Nie zrobi krzywdy.
Będzie obok.
Bez względu na wszystko.
Czasem wyjdzie.
Ale wróci.
Trochę bledsza.
Bez uśmiechu.
Ale po chwili wróci.

Najłatwiej wtedy uderzyć mamę.
Popatrz mamo! Jest mi źle!
Nie umiem tego powiedzieć.
Nie potrafię pokazać inaczej.
Muszę, po prostu muszę.
Rwać włosy z głowy.
Swojej i twojej.
Walić głową w ścianę.
Mocno.
Do zatracenia.
W podłogę.
Do głuchego trzasku.
Gryźć.
Siebie.
I ciebie.
Czasem do krwi.
Kopać.
W czuły punkt.
W ciebie mamo.

Biję, bo kocham.

Bo jesteś dla mnie wszystkim.
Mamo.





4 komentarze:

  1. to smutne :( oby takie sytuacje ekstremalne omijały Was jak najszerszym łukiem /Ula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nas na szczęście prawie omijają. walenie głową w podłogę mamy za sobą, bicie się po brzuchu i twarzy też. wprawdzie dziś w nocy dostałam "z liścia" od własnej córki, bo mleko popędził zagrzać tata, a nie ja. a córka miała inne plany :P ale składam to na karb braku trzeźwego myślenia na okoliczność późnej pory (a gdzieś 2 w nocy była). ale są dzieci, które reagują bardzo agresywnie i to musi być bardzo ciężkie dla rodziców :( moja niezadowolenie okazuje ryyykieeem i trudnym do wytrzymania wrzaskiem. i to też potrafi wytrącić z równowagi.

      Usuń
  2. ogladalam kiedys taki film dok. brytyjskiego reportera- odwiedzal on rodziny z autystycznymi nastolatkami w US...pierwszy raz w zyciu widzialam cos takiego...rodzice musieli obezwladniac badz co badz silnego jak byk chlopca 11-12 lat...bil, kopal, byl nieprzewidywalny, bardzo agresywny...To takie smutne, wylam jak bobr...ile musi byc strachu, niepewnosci w tych dzieciach, zeby wzbudzilo to taka reakcje? Podziwniam ich rodzicow. Trzeba miec ogromne poklady milosci i sily..
    Niech Wam sie nigdy to nie przytrafia xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duży nagrał. obejrzał. gdy chciałam włączyć, rzucił tylko "nie oglądaj". nie posłuchałam. każdej rodzinie zadano pytanie, czy gdyby mogli jakimś cudem się "pozbyć" autyzmu, to by to zrobili. tylko jedna matka stwierdziła, że nie. matka, której syn dobrze funkcjonował. i który miał 7 rodzeństwa...

      Usuń