poniedziałek, 14 stycznia 2013

POCHWAŁA LEKTORA


Duży nie z tych, co strzępią język bez przyczyny.
Duży jak już się  odezwie, to wie o czym mówi.
Krótko, zwięźle i na temat.
Duży lubi jednak czasem poszaleć i pogadać o niczym.
Dla samego gadania.
I wtedy zaczynają się dziać cuda.

Gotuję obiad.
Miotam się po kuchni jak głupia.
Rodzina musi jeść. Poświęcam się.
Duży w pokoju obok ogląda telewizję.
A raczej stara się wyłowić spośród stu kanałów interesujący program.
Mięśnie kciuka pracują, pilot rozpalony do czerwoności.
Pstryk - reklamy.
To znów pstryk. I znów reklamy.
No to pstryk. No to jakiś chłam.
Duży pstryka zapamiętale. I komentuje na głos.
Do mojego ucha dobiegają fragmenty.

Tv - ...powiem tacie...
Duży - że najlepsze są gacie na wacie.
Tv - ...gdzie jest Maja?
Duży - z kolegami się szlaja.

Wsypuję do gotujących się ziemniaków cukier z wrażenia.
Słucham dalej.

Tv - ...dzięki tym plastrom schudniesz do lata!
Duży - sratatata wata
Tv - ...a teraz drogie dzieci...
Duży - pozbieramy śmieci.

Duży nie wie, że ma w mojej osobie wiernego słuchacza.
Nie wie, że mam zamiar założyć fanklub i stanąć na jego czele.

Tv - ten zawodnik zgrabnie robi uniki...
Duży - tik tak, riki tiki.

Bawię się co raz lepiej.
Gorączkowo usiłuję sobie przypomnieć, gdzie wsadziłam dyktafon.

Tv - ...babcia Hela...
Duży - co z wiatrówki strzela.
Tv - ...i przyjedzie do nas wujek
Duży - który się nazywa...

Plujek! krzyczę prędko z kuchni wchodząc Dużemu w słowo.

Gdy przekraczam próg pokoju,
Duży udaje, że czyta gazetę.
Wiem, że udaje. Wiem, że trochę mu głupio.
A nawet bardzo.
Nie będę mu fundować traumy i drążyć tematu.
Nie będę się nabijać z domorosłego lektora do śmierci.
Niech ma coś z życia.
Muszę to załatwić delikatnie i z wyczuciem.
Czytał Lucjan Szołajski - rzucam w przestrzeń i wyłączam telewizor.
Wzrok Dużego dalej skupiony jest na artykule.
Ale ja wiem, po prostu wiem, że ten wzrok przepełniony jest wdzięcznością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz