środa, 19 grudnia 2012
KIEDY DZIECI NIE MA W DOMU, TO JESTEŚMY NIEGRZECZNI
Dzieci zawsze są. Właściwie dziecko.
Ale dziecko czasem śpi.
Wieczory nasze są, hej!
Czy my już do szczętu stetryczeliśmy?
Pytam Dużego.
No co ty? Jesteśmy młodzi, szaleni, pełni werwy!
Patrzę na piętrzące się na fotelu lolkowe ciuchy,
próbuję ogarnąć wzrokiem zabawki walające się dosłownie wszędzie,
wyciągam spod czterech liter smoczek.
Duży wpatrzony w telewizor, mecz, żal nie patrzeć.
Ja wpatrzona w kudłatego tygrysa, ulubieńca Lolka,
któremu pruje się łeb.
Żal nie zszyć.
Szaleństwo na szaleństwie szaleństwem pogania.
Czy ty nie widzisz, że... zaczynam i nie kończę, bo Duży wchodzi mi w słowo:
Gooooooooooool !!! krzyczy ochryple.
Jest przy tym szalony i pełen werwy.
Czad.
Ale kiedyś... znów próbuję.
I znów nie dane mi jest skończyć.
Czekaj, czekaj... No co on robi, no co ten matoł robi!
Duży mało nie połknie odbiornika.
Przeczekuję szaleństwo.
Usiłuję zszyć tygrysią głowę.
Werwy we mnie za grosz.
Mówiłaś coś?
Mecz się kończy, Duży wraca do świata żywych.
Chodzi mi o to, że kiedyś było inaczej.
Kiedy?
Jak nie było Lolka.
Ale teraz jest.
Czy to oznacza, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś?
Czyli jak?
Duży mi nie pomaga.
Oj, wiesz...
Nie wiem.
Drażni się ze mną.
Popatrz jak my wyglądamy. Jak się zachowujemy. Czy tak będzie do końca życia?
Duży zaczyna patrzeć na mnie nieco przytomniej.
Zaczyna łapać, o co mi chodzi.
Zaczyna kombinować.
Po minie rozpoznaję, że ma pomysł.
Ba! Nie doceniam Dużego.
Mam dla ciebie niespodziankę. Odłóż tygrysa.
Mówi i wyłącza telewizor.
Włącza za to nastrojową muzykę i równie nastrojową lampkę.
Zgaś górne światło!
Zaintrygowana spełniam ochoczo rozkaz.
Dużemu oko błyszczy, gdy ginie w czeluści ciemnego przedpokoju.
Po wino poszedł! Na pewno!
Nie, nie po wino...
Szampana w zanadrzu ma! Musi francuskiego!
Jeszcze się w nim tlą resztki romantyzmu!
Będziemy się delektować, będziemy rozmawiać,będziemy prawić sobie komplementy,
będziemy...
Wzrok mam rozmarzony. Siedzę szczęśliwa i doczekać się nie mogę.
Jakie to przyjemne uczucie.
Poprawiam szybko włosy. Wygładzam bluzkę.
Dobrze, że po zakupach się nie zdążyłam się przebrać w dresy.
Duży wkracza do pokoju z tajemniczym wyrazem twarzy.
Zaraz eksploduję. Tak lubię niespodzianki!
Ręce chowa za plecami.
Umie, skubany, stopniować napięcie.
Duży uśmiecha się filuternie.
Powoli odsłania skrywany za plecami sekret.
Puzzle kupiłem! 1500 elementów.
Czad.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Romantyk hehe :)
OdpowiedzUsuństara się jak może, tylko ja czasem, wredna baba, nie doceniam ;)
UsuńTo doceń, żeby następnym razem nie przyniósł np. płyty disco polo (złośliwie):D
Usuńależ nie przyniesie, bo wie, że ją włączę (złośliwie) i będzie jej słuchał cały boży dzień :P
Usuńhahahaaha
Usuńnoooo to i tak wypas....
OdpowiedzUsuńnoooo... w sumie elementów 1500 ;)
Usuńmoglibyśmy się wybić z miłości przez czas ukł tylu elementów szajze:D
Usuńistnieje taka ywyntualność :D :D :D
UsuńMógł kupić scrabble, fajna sprawa :)
OdpowiedzUsuńooo... kupię. i następnym razem ja będę stopniować napięcie :D
OdpowiedzUsuń