niedziela, 16 grudnia 2012
PRAWDZIWE OBLICZE GWIAZDY
Każdy średnio rozgarnięty człowiek zdaje sobie sprawę,
że dom to nie estrada, scena nie kuchnia, dres nie suknia balowa.
Gwiazda też człowiek, też się czasem nie uczesze.
Tylko w przeciwieństwie do mnie, nie wychodzi wtedy z domu.
Zdarza się jednak, że w swoim domu wywiadu udziela.
Efekty takich spowiedzi możemy znaleźć w mniej lub bardziej
renomowanym magazynie dla pań.
Oczywiście w odpowiedniej oprawie.
Dziennikarz też w pewnym sensie artysta.
Też potrafi kreować rzeczywistość.
Zazwyczaj według podobnego schematu:
Otworzyła mi drzwi skromna dziewczyna w niczym nie przypominająca
divy, którą znamy z ekranów...
Do kawiarni wkroczył zamyślony, skromny mężczyzna,
uśmiechający się nieśmiało jak gdyby nie zdawał sobie sprawy,
że jest bożyszczem wielu milionów kobiet...
Usiadła skromnie na brzegu krzesła,poprawiła skromny szary płaszcz...
Twarz bez śladu makijażu, śmiejące się oczy, paznokcie muśnięte lakierem
w kolorze złamanego różu...
Włosy niedbale związane w koński ogon, klasyczne dżinsy,biały t-shirt...
(oczywiście skromny)
Czy Gajos powinien na spotkanie z dziennikarką przyjść w hełmofonie
wołając gromko Szarik! Do nogi!
Czy Żmijewski drzwi swojego domu powinien otworzyć w sutannie
pytając Kiedy i gdzie nastąpiła zbrodnia?
Czy Rodowicz nawet do toalety zabiera gitarę
i tłumaczy każdemu, kogo spotka na swej drodze, że Małgośka mówią jej ?
Zdawałoby się, że to pytanie retoryczne.
A jednak nie.
Pani z gazety za każdym razem widząc gwiazdę we wcieleniu
dalekim od scenicznego, dziwi się niepomiernie.
Wie, że gwiazda to przeczyta. W końcu to wywiad.
Trzeba się podlizać, przypochlebić, paść do nóg.
W końcu to gwiazda.
Stąd to kokieteryjne zdziwienie, te zwykłe dziewczyny z sąsiedztwa z niedbałymi ogonami
i skromnymi paznokciami.
I pani z gazety wie, i gwiazda wie, ile czasu zajęło robienie makijażu, by twarz wyglądała
na nieumalowaną.
I pani i znakomitość wiedzą, ile trudu kosztowało niedbałe z pozoru związanie włosów.
Dżinsy kosztują majątek, a za biały t-shirt celebryty można by było kupić
mieszkanie w małym mieście.
Do mnie! Do mnie przyjedźcie! Już ja wam pokażę jak wygląda
prawdziwa skromność!
Wołam w myślach za każdym razem, gdy natrafiam w miesięczniku,
dwutygodniku czy innej gazecie, na wywiad rozpoczynający się jakże znajomo.
I przyjeżdżają.
A raczej przychodzą.
A właściwie przychodzi.
Listonosz.
Znamy się nie od dziś.
Wymieniamy grzeczne ukłony na klatce schodowej.
Rozmawiamy o pogodzie. I że Lolek urósł. Patrz pani jak ten czas leci...
Listonosz zaznacza swoją obecność po drugiej stronie moich drzwi
waleniem pięścią w drzwi owe.Głośnym waleniem.
Lolka właśnie z niemałym trudem namówiłam na popołudniową drzemkę.
Klnę więc cicho i biegnę otworzyć.
Witam uprzejmie listonosza w słowach:
Czy pan zwariował? Tu jest małe dziecko! I w dodatku śpi!
Listonosz z miną liska chytruska odpowiada radośnie:
Wiem, że tu jest małe dziecko! Dlatego nie użyłem dzwonka!
Logika jego wypowiedzi rzuca na kolana.
Listonosz wymienia moje imię, nazwisko,pokazuje paczkę.
Następnie pyta czy jestem w domu.
Mnie pyta. Czy ja jestem.
Głupieję tylko na moment.
Nie poznał mnie.
Włosy w nieładzie. Związane niedbale, no przecież.
Nad moim czołem wesoło dynda kucyk, który sama uczyniłam
za pomocą lolkowej gumki z biedronką. Reszty nie dało się
związać. Krótkie mam.
Na twarzy makijaż. A raczej jego resztki. Wczorajsze.
Bluzka biała, a jakże, za duża, nie szkodzi, po domu się nosi jak ta lala.
Dżinsy z pasem ciążowym. Szkoda wyrzucić. Bo po domu.
Bo jak ta lala.
Dwie różne skarpetki. Kto by zwracał uwagę na drobiazgi.
Nieśmiało wyciągam rękę po przesyłkę.
Ja, dziewczyna z sąsiedztwa.
Drugie wcielenie.
Ja.
Gwiazda.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jezu Majka jakbym siebie widziała:D
OdpowiedzUsuńteraz wyglądam podobnie, tylko gumkę z biedronką gdzieś posiałam. ale jak ktoś zapuka, to nie ma głupich, nie otwieram :P
Usuń