niedziela, 9 grudnia 2012

KOD RODZINNY


Pary z długim stażem potrafią porozumiewać się bez słów.
Wypracowują język gestów.
Ja się pukam w czółko, Duży wie, że powiedział coś głupiego.
Duży zaczyna się przytulać, ja pytam natychmiast:
Czego chcesz?
Pary takie jak nasza rozumieją się wpół słowa.
Podaj mi to, no wiesz co, no to...
Patrzę na pilota wysoko na półce, nie ruszam się oczywiście z miejsca.
Mimo że rozumiem, odgadłam o co biega.
Czy mogłabyś...?
Zapomnij.
Duży rusza się sam.
Nasz związek opiera się również na komunikacji za pomocą  pełnych zdań.
Zrobisz mi herbatę?
Już biegnę kochana.
Mija kilka minut. Duży wraca i z uśmiechem oznajmia, że wyszorował kuchenkę.
Ani śladu herbaty.
Widocznie zdanie było za krótkie.

Mamy też swój tajemny kod, żeby nie powiedzieć mocniej: skomplikowany szyfr.

Duży bawi się z Lolkiem. Zaczyna klaskać.
Chce Lolka zmusić/zachęcić do powtórzenia czynności.
Lolek zrób ten, no ten, hmmm...
Chwila przerwy na zastanowienie.
Klask, klask! 
Słucham rozbawiona.
Duży wzywa na pomoc. Szyfru zapomniał.
Jak się u nas mówi na klask, klask???
U nas mówi się brawo. Ale ja cię na wszystkie świętości zaklinam,
nie zdradzaj nikomu, to będzie nasza mała, rodzinna tajemnica.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz