niedziela, 30 grudnia 2012
JAK SZYBKO SCHUDNĄĆ PO CIĄŻY
Jeśli nie należysz do grona szczęściar, które w dniu
porodu tracą 15 kg (wiem, trudno uwierzyć, ale są takie)
możesz:
a) ograniczyć ilość spożywanych kalorii
b) zwiększyć aktywność fizyczną
c) żreć mniej i ruszać się więcej
Polecam opcję trzecią jako najbardziej efektywną.
Masz dziecko, nie masz czasu na aerobic, siłownię, basen,
wspinaczkę górską oraz zumbę.
Nie szkodzi.
Bądź bardziej aktywna w domu!
Bądź bardziej aktywna na spacerach i zakupach!
Da się! Efekty przechodzą najśmielsze oczekiwania,
gwarantuję.
Spacer i zakupy.
Najlepiej połącz obie czynności.
Wybierz sklep pod miastem z dala od miejsca zamieszkania.
Dziecko się przewietrzy na maksa,
ty stracisz trylion kalorii.
Przed wyprawą wypij 2 butelki wody niegazowanej.
Musisz dużo pić.
Nie korzystaj z toalety.
Będziesz wracać szybciej.
Wersja trudniejsza dla ambitnych:
wypij kefir 0% tłuszczu i zagryź trzema ogórkami kiszonymi.
Będziesz wracać jeszcze szybciej.
Dobierz odpowiednie obuwie.
Czeka cię daleka droga.
Załóż szpilki, łydki będą pracować w dwójnasób.
Zrób zakupy na cały tydzień.
Nie zapomnij o zgrzewce wody. Koniecznie niegazowanej.
Najlepiej się przecież ćwiczy z obciążeniem.
Nie, nie bierz pieluch na zmianę.
Będziesz wracać w tempie ekspresowym.
Ważne by twój oddech był przyspieszony.
Ważne by przyspieszony był proces spalania kalorii.
Popijaj w czasie galopu wodę, pocić się będziesz bowiem obficie.
Gdy opróżnisz wszystkie butelki ze zgrzewki,
wróć i kup jeszcze jedną. Pamiętaj, musisz dużo pić.
Gdy głód spowoduje, że twoje tempo osłabnie,
zjedz jabłko.
Nie kupiłaś? Trudno, nie wracaj.
Znajdź po drodze sad. Pod miastem nie powinnaś mieć z tym problemu.
Sama zerwij owoc. Nie korzystaj z drabiny.
Daję słowo, że to będzie najsmaczniejsze jabłko w twoim życiu.
Dom.
Wróciłaś. Broń Boże nie odpoczywaj.
Proces pozbywania się nadmiaru kalorii trwa.
Żal przerywać.
Poza tym trzeba nakarmić dziecko.
Włóż najlepsze ciuchy. Najdroższe.
Takie, których w żadnym sklepie już za żadne pieniądze nie dostaniesz,
a w których wyglądasz wyjątkowo korzystnie.
I elegancko. I szczupło.
Nakarm dziecko. Mało tego, pozwól dziecku jeść samodzielnie,
niech się maluch uczy.
Nie, nie wkładaj najlepszej kreacji do pralki.
Plamy z buraczków lub świeżej marchewki nie zejdą.
Zabierz się za pranie ręczne.
Jeśli położyłaś dziecko spać, klnij na głos.
Jeśli dziecko wisi na nogawce twoich domowych dresów
(bo ważne jest obciążenie) rzucaj mięsem w myślach.
Stres przyspiesza spadek wagi.
Dziecko dalej nie chce spać?
Czas je zmęczyć.
Zaproponuj zabawę z piłką.
Nie wiesz, czy lubi?
Pokaż jak się rzuca.
Jeśli lubi, będziesz musiała rzucić jeszcze 40 razy.
Jeśli nie, zagryź zęby i weź te 10 kilo szczęścia na ręce.
Bujaj, może zaśnie.
Nie, nie tak. Przyłóż się.
Rozstaw szeroko nogi, ugnij w kolanach.
Teraz powoli przenoś ciężar ciała (swojego i dziecka) z jednej nogi na drugą.
Mam nadzieję, że nie zdjęłaś szpilek.
Mięśnie łydek będą pracować podwójnie.
Po trzech kwadransach odłóż dziecko do łóżeczka.
Nie siadaj!!!
Wiesz, proces trwa, nie możesz przerwać!
Umyj okna. Umyj gary.
Ugotuj obiad.
Umyj gary.
Upierz firanki i zasłony. Ręcznie. Wycie pralki może obudzić dziecko.
Weź się za prasowanie.
Zostaw dywan. Tego się nie prasuje.
To się pierze. Na kolanach.
Brawo! Grzeczna dziewczynka.
NIE SIADAJ!
Nie słyszysz? Dziecko się obudziło.
Na pewno jest głodne.
No nie mów, że nie zostało ci trochę buraczków.
Namocz tę przepiękną batystową bluzkę.
Wykąp dziecko.
Upierz bluzkę. Nie wstrzymuj łez, to oczyszcza.
Otrzyj pot z czoła.
Nie, nie wycieraj pleców, nie zmieniaj bluzki.
Plama sama wyschnie. Na spacerze.
Jak to znowu?
Pogoda dopisuje, dziecko masz, a czego się nie robi dla dziecka.
Mam nadzieję, że szpilki w dalszym ciągu masz na nogach.
Po co ci spacerówka? Zostaw na miłość boską!
Nie ułatwiaj sobie! Chcesz być chuda, to cierp.
Do biegu gotowi start!
W czasie pogoni za dzieckiem możesz mijać sklep.
Wstąp. Kup zgrzewkę wody. Musisz dużo pić.
Poza tym bieg z obciążeniem będzie skuteczniejszy.
Po dwóch godzinach weź dziecko pod wolną pachę
(pod drugą masz zgrzewkę). Zanieś do domu.
Jeśli mieszkasz na VIII piętrze, punkt dla ciebie.
Omiń windę szerokim łukiem.
Wspinając się powtarzaj pod nosem
Każdy stopień przybliża mnie do wymarzonej wagi.
Podaj ukochanemu mężczyźnie obiad.
Umyj gary.
Na deser zatańcz.
Niech cię zszokowany wyraz twarzy ukochanego nie wybije z rytmu.
Nic tak nie przyspiesza przemiany materii jak taniec.
Powieś firanki, uprasuj zasłony.
Zasłony też powieś.
Po co ci taboret? Wstydź się!
Mięśnie trzeba rozciągnąć, żeby nie wyglądać na kulturystkę!
Stań na palcach, wyciągnij do góry ręce. Najwyżej jak się da.
Jeśli chcesz wyglądać jak kulturystka wejdź na taboret
i dopiero wieszaj.
NIE SIADAJ!
Wiesz, proces, żal przerywać.
Trzeba ukołysać dziecko do snu.
W szpilkach rzecz jasna.
Gdy zaśnie skieruj się do kuchni.
Tak, do kuchni! Po nagrodę!
Odkrój mały kawałek pora.
Mały powiedziałam!!!
Najlepiej białą część.
Jedz przeżuwając każdy kęs 15 razy.
Dalej jesteś głodna?
Niemożliwe! Przecież wcześniej jadłaś jabłko!
Jeśli masz siłę, to się wykąp.
Jeśli nie, to idź spać w makijażu.
Na jutro będzie jak znalazł.
Bo jutro czeka cię kolejny dzień odchudzania.
Wiem, że nie możesz się już doczekać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Majka ależ ja Cię kocham!!Ty to potrafisz:D
OdpowiedzUsuńja też Cię kocham! jednak miłość na odległość jest możliwa :D
Usuńps.
śniłaś mi się kilka dni temu. mieszkałyśmy w 1 kamienicy. to był bardzo przyjemny sen :)
ooooo no byłby czad!!!na co dzień blisko siebie:)
OdpowiedzUsuńps
ja cały czas zapraszam do siebie:)aj wejt!!!
a ja cały czas mam nadzieję, że kiedyś do Ciebie dotrę :)
Usuń