środa, 24 lipca 2013
GDZIE LEŻY PIES POGRZEBANY
Czy może jak dogrzebać się przyczyn autyzmu.
I gdzie.
A wielu próbowało.
A wielu przekonanych jest, że Amerykę odkryli.
Że to i to powoduje.
Bez dwóch zdań.
Że to powoduje.
Albo to.
Z pewną dozą niepewności na co w końcu nacisk położyć.
Że:
- Wiek ojca. Taki bliżej czterdziestki.
- Depresja matki. W czasie ciąży, po porodzie.
A nawet długo przed zaplanowaniem potomka.
- Szczepienia.
- Cesarskie cięcie.
- Wstrząs psychiczny w pierwszych dniach po urodzeniu.
- Niewłaściwa dieta. Ojca, matki,
dziecka.
- Urazy mózgu.
- Nieszczelne jelita.
- Geny dziadka.
- Rtęć.
- Zanieczyszczenie środowiska.
- Odrzucenie dziecka po porodzie.
Przez matkę.
- I sama nie wiem, nie doczytałam, nie chciałam doczytać,
co jeszcze.
A jaka jest moja opinia?
Na temat psa i miejsca jego pochówku?
Skąd się bierze ten autyzm?
Ten cholerny autyzm?
Się bierze i już.
Zdarza się.
Nawet najlepszym.
Bo dlaczego nie?
Wierzę w to, bo w coś muszę wierzyć.
Wierzę nie tylko w to.
Wierzę, że moje dziecko da się dobrze poprowadzić.
Tą wyboistą autystyczną drogą.
Wyprowadzić.
Na ludzi.
Bez autyzmu.
Bez tego upierdliwego autyzmu.
Wierzę w to, choć sporo wysiłku mnie to kosztuje.
To myślenie, ta wiara.
Bo wierzę.
Bo w coś muszę.
Bo dlaczego, no dlaczego, nie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń