środa, 17 lipca 2013
NIĆ POROZUMIENIA
Powstaje między ludźmi z różnych powodów,
w różnych sytuacjach,
w różnym czasie.
Między ludźmi, którzy do tej pory
nie mieli o czym ze sobą rozmawiać.
Mieli inne myśli, inne wyobrażenia o świecie,
inne priorytety.
Byli inni.
Do czasu.
Gdy jakiś szczegół nie pojawił się w ich życiu.
Duży szczegół.
Który zmienił ich życie.
I pozwolił zrozumieć życie, myśli i odczucia innych.
Odtąd podobne.
Szczegół...
Dziecko.
Odtąd ludzie w szczególnym położeniu
widzą ludzi w położeniu identycznym inaczej.
Czują tak samo.
Klną wstając po raz piąty danej nocy tak samo.
Chodzą na rzęsach równie chwiejnym krokiem.
Po tej nocy.
Zachwycają się kupą,
drżą gdy jej długo brak.
Dzielą się pomysłami na zbicie gorączki,
plamy z trawy czy truskawek,
gwałtowne ulewanie,
pozbycie się smoczka.
Czy pieluch.
Matki.
Matki dzielą się najczęściej.
Albowiem nić jest już utkana.
Sieć pajęcza.
W której te matki tkwią.
Razem.
I choć jęczą i marudzą,
narzekają ile wlezie na swój los bez snu,
to jednak im dobrze.
W tej sieci.
Bo dobrze jest pogadać z towarzyszkami niedoli.
Bo dobrze jest pochwalić się szczegółem.
Dzieckiem.
Bo kto tak zrozumie jak nie inna matka?
Bo kto doceni bardziej?
Niż inna matka.
Czasem ojciec.
Ale to nie to samo.
- Ile ona ma?
Mężczyzna z potomkami.
Na placu.
Potomek młodszy wyraźnie się wstydzi.
I kryje się za nogawką ojcowskich spodni.
Przed Lolkiem.
Który za cel honoru postawił sobie zabawę
z młodszym kolegą.
Wbrew woli kolegi.
- 2 lata i 5 miesięcy.
Odpowiadam.
Mam wprawę.
Nie liczę na palcach.
Słyszę to pytanie codziennie.
Jestem przygotowana.
- Mój nie ma jeszcze 2 lat.
Ale już na nocnik siada.
Bo widzę, że pani córka jeszcze w pieluszce.
A mój woła!
Tata pęcznieje z dumy.
I czeka na oklaski.
Bo przecież jestem matką.
Rodzicem.
A kto doceni lepiej niż inny rodzic?
W ostatniej chwili gryzę się w język.
Bo już, już, już chcę odparować:
- A moja od kilku dni woła mama!
Gryzę się mocno.
Bo zdradziłam, że moja ma prawie 2 i pół roku.
Więc to, że woła mama od kilku dni
mogłoby nie wzbudzić zachwytu.
Tylko zdziwienie.
I konsternację.
I Bóg wie co jeszcze.
Ale nie burzę braw.
Więc się dziabię uzębieniem w język.
Moglibyśmy się nie zrozumieć.
Nić jest.
Bo jesteśmy oboje rodzicami.
Ale niezwykle cienka.
Bo ja jednak jestem innym rodzicem.
A kto doceni postępy Lolka najbardziej?
Najszczerzej?
Rodzic?
Inny rodzic?
Tak.
Rodzic taki jak ja.
I będzie wiedział co docenia.
I kogo.
Rodzic taki jak ja.
Inny.
Więc gryzę się w język.
I mówię:
- Brawo!
Biję brawo młodszemu koledze Lolka.
I naprawdę doceniam to, że nauczył się sikać do nocnika.
Mimo że jestem innym rodzicem.
Mimo że Lolek jest inny.
Lolek, który ma 2 lata i 5 miesięcy i gania w pieluszce.
Doceniam.
Naprawdę.
Bo ja zawsze mogę się chwalić po czasie.
Późno.
Gdy już chwalić się nie ma czym.
Bo to już standard u innych dzieci.
Bo one już dawno, a Lolek dopiero.
Zatem nie otwieram ust na placu zabaw.
Nie pieję z zachwytu.
Nie mówię, choć czasem język świerzbi.
By się pochwalić.
Lolkiem.
Ale doceniam.
Puchnę z dumy.
Śmieję się na głos.
Uśmiecham sama do siebie.
Do Lolka.
Gdy widzę mały palec wycelowany w wyszytego
na ręczniku kolorowego, małego misia.
Gdy słyszę:
- Mi! O! Mi!
Gdy widzę roześmiane oczy Lolka,
który pokazuje misia.
Gdy patrzę, jak Lolek puchnie z dumy,
że powiedział mi.
Na misia.
Gdy widzę radość swojej córki.
Też puchnę.
Razem puchniemy.
Ale nie mówię.
Na palcu.
Na blogu sobie piszę.
O!
I dobrze mi z tym.
W tej sieci.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
a my mimo, że jesteśmy matkami tych innych dzieci niż Twoje, potrafimy cieszyć się z Twojego szczęścia, i każdy postęp Lolka to nic w porównaniu z postępami naszych dzieci.
OdpowiedzUsuńEwa
wiem :) i dziękuję.
Usuńale inni nie wiedzą, więc co się będę wygłupiać z tym "mi" na dworze? :P mogę pobłaznować na blogu :D ;)
i nam dobrze się Ciebie czyta ;) a dla pocieszenia - moja ma 2 lata i 2 miesiące i tez cholerka nie sika w nocnik ;)
OdpowiedzUsuńno! i takie pocieszanie rozumiem! :D nie wyczuwam nici porozumienia. sznur porządny oczętami wyobraźni widzę ;)
Usuńu nas problemem jest rownież to, że młoda nie chce ganiać bez pieluchy. nie bo nie! do czasu, kiedy sama pampka ściągnęła- o jak fajnie! myślę sobie- dobrze, pierwszy krok, niech polata, przewietrzy sobie miejsca strategiczne. tak polatała, że zasikała dywan i 3 nogi. 2 swoje i jedną od stołu. ja zszokowana jej rozrzutnością, ona przestraszona. i ryk. i koniec ganiania bez pieluchy, boszszsz :P
UsuńMy te wiesz... z tajemniczego nikomu obcemu niedostępnego cieszymy się jak głupie. wiesz. jak głupie z postępów Lolka.
OdpowiedzUsuńA
Tajemnicza nić. Tylko nas kilka i nasze dzieci.
w niedzielę zużyłam 5 par majtek, obsikany dywan i część stołu...daje radę:)
OdpowiedzUsuńja mam nowiuśke kanapę, trochę drżę... :P żeby nie było, dziecko najważniejsze, ale i stare dupsko warto czasem na czymś suchym i bezzapachowym posadzić ;)
Usuńja też, ja też! się cieszę i z Mi i z mama:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOj,gdyby wszyscy wiedzieli to,o czym my czytamy,to Lolek dostawalby ogromne brawa,jak tylko wychodzilby na podworko.Uwielbiam czytac o postepach Lolka i zawsze bardzo sie ciesze.
OdpowiedzUsuńM d.
oj, może ja powinnam zasiadać na placu zabaw z laptopem i z nobliwą miną odczytywać swoje posty... :D wtedy brawa to pikuś. wszystkie nianie, babcie i mamy ruszałyby w dzikie tango na wieść o kolejnym postępie LOlka. tak to sobie wyobrażam, albowiem wyobraźnię mam bogatą :)
Usuńcóż, laptopa nie zabieram, bo Lolek + wózek + rowerek + III piętro to już nadto ;)