poniedziałek, 15 lipca 2013

WYPARCIE, BLOKADA, STRACH, GŁUPOTA


Nie jestem w stanie zrozumieć pewnych rzeczy.
Jeśli nie są podane jak na tacy.
Ja, mistrzyni niedopowiedzeń.
Niuansów.
Gry słów.

Nie rozumiem.
Tak po prostu.
Gdy podczas kolejnej rozmowy z lekarzem,
terapeutą, logopedą, psychologiem słyszę:
- Lolek jest jeszcze mały...

Nie rozumiem tego jeszcze.
Co to znaczy?
To jeszcze.

Robi postępy.
Uczy się.
Idzie.
Po co to jeszcze?
Po ciul te wtrącenia, te niedopowiedzenia,
ta cisza po tym jest jeszcze mały.
Mimo tego, że co dzień coś nowego.
Coś, co świadczy o tym, że Lolek nie stoi.
Nie cofa się.
Idzie.
Powoli, ale jednak.

I zamiast ochów i achów to jeszcze.
Jeszcze mały...

I najprościej by było zapytać.
Co to znaczy.
Najprościej.

Ale i najtrudniej.

Więc nie pytam.
Nie wyciągam pochopnych wniosków.
Zostawiam rozmowę na tym jeszcze.
Kończę.
I nie pytam.
Bo się najzwyczajniej w świecie boję tego,
co usłyszę.
Więc nie pytam.

Do czasu.
Gdy sama zmęczona pytaniami innych mam
na placu zabaw o dietę Lolka,
odpowiadam krótko:
- Nie. To nie alergia na gluten.
To autyzm.
Lolek nie może jeść paluszków,
bo ma autyzm.
I już.

I nie tłumaczę szczegółowo.
Z uczuciem.
Że Lolek inny.
Wyjątkowy.
Autystyczny.
Cudownie autystyczny.
Rzucam za to sucho:
- Ma autyzm.
Bo jestem zmęczona.
I nie mam siły na tyrady.
Na odtwarzanie na żywo wykładu,
który tylokrotnie układałam w głowie.
Nie mam siły.

I słyszę:
- Niemożliwe. Nie wygląda.
I odpowiadam.
Automatycznie.
Bez zastanowienia.
Od razu.
- Bo Lolek jest jeszcze mały...
I nie kończę.
Bo już rozumiem.
Bo sama sobie wyjaśniłam.
Bo sama się przestraszyłam.

Tego, co powiedziałam.
Tego, co w końcu zrozumiałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz