niedziela, 21 lipca 2013
NIE MA IDEALNYCH LOLKÓW
Mój nie jest.
Nie umie wszystkiego.
Co powinien.
Nie potrafi się nauczyć tak szybko
jak trzeba.
Nie umie skakać.
Nie potrafi sklecić zdania.
Nie czerpie przyjemności z zabawy lalkami.
Nie wie, że to może być przyjemne.
Nie umie sobie wyobrazić.
Nie narysuje koła.
Bo nie umie.
Nie połączy linią 2 takich samych rzeczy na rysunku.
Nie umie.
Nie pokoloruje wielkiego kwadratu
nie wychodząc za linię.
Wyjdzie.
Sto razy.
Bo nie potrafi dobrze trzymać kredki.
Nie nasika do nocnika.
Bo nie umie.
Nie pokroi kotleta nożem i widelcem.
Bo to dla niego za trudne.
Bo nie umie.
Jeszcze.
Ale weźmie na placu zabaw Kasię za rękę.
Z własnej nieprzymuszonej woli ją weźmie.
Żeby z Kasią pójść na huśtawkę.
Bo z Kasią jest fajnie.
Bo z drugą dziewczynką jest fajnie.
Bo z innym człowiekiem jest fajniej.
Niż samemu.
Czy Lolek bierze Kasię za rękę,
bo już wie, że tak trzeba?
Że tak się robi?
Że tak robią inne dzieci?
Nie.
Lolek nie wie.
Lolek CHCE.
A radości czerpanej z bliskości z drugim człowiekiem
często nauczyć się nie da.
Choć rodzice dzieci autystycznych uczą.
Często latami.
A uśmiechu na widok koleżanki nauczyć dużo trudniej.
Niż prawidłowego chwytania kredki.
Że o sikaniu do nocnika nie wspomnę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bo Lolek idzie po swoim pięknym, długim, czerwonym dywanie i dojdzie wreszcie tam gdzie trzeba. Już jest coraz,coraz bliżej, a Ty mamo Lolka jednak piszesz ten scenariusz i to coraz częściej taki jaki chcemy czytać. Dzięki :-)
OdpowiedzUsuńUZALEZNIONA OD YWOJEGO BLOGA :)
a za Lolkiem idzie matka w bluzce w groszki i się drze: "dawaj, Lolek, dawaj!" ;)
Usuń