środa, 24 lipca 2013

ŻYCIE W ZESZYCIE


W pewnym artykule przeczytałam o matce,
która schowała głęboko zdjęcia swojego syna.
I do nich nie wraca.
Syna, którego zdiagnozowała po 2 roku życia.
I nie ogląda fotek strzelonych przed.
Przed drugimi urodzinami syna.
Przed diagnozą.
Schowała głęboko tamto życie.
I do niego nie wraca.
Bo ma nowe.
Dużo cięższe.
Inne.
Tak bardzo inne od tamtego.

Nie chowam zdjęć.
Czasem oglądam.
Nawet mi nie pika.
Nie myślę o tym, że wtedy było inaczej.
Nie myślę.
Oglądam Lolka.
Jego krótkie włosy, o wiele bardziej pyzatą buzię,
o wiele bardziej tłuste nóżki i rączki.
Niż teraz.
I nawet mi nie pika.

Ale mam coś, co schowałam.
I nie zaglądam.
I nie chcę sobie przypominać.
O tym, co schowałam.

O zeszycie.
W którym starannie zapisywałam pory karmienia.
Skład posiłków.
Czasem kupy.
Ich pory, a nie skład.
Sen.
Wybudzenia.
Pierwsze dźwięki.
Pierwsze sylaby.
Przewrót na brzuch.
Samodzielny siad.
Pierwszy krok.
Zęby.
Po kolei.
Na pamiątkę.
A nuż ktoś kiedyś zapyta.
A ja będę przygotowana.

Pierwsze mamamamama.
Pierwsze tatatataaaa.
I baba.
I be!

Utrwaliłam na papierze.
Te pierwsze wokalne popisy.
Z dumą.
Taką matczyną.
Zapomniałam o nie.
Jakoś tak o tym zapomniałam.
I nie zapisałam.

I przerwałam prowadzenie notatek.
Wtedy, gdy nie powinnam.
Wtedy, gdy powinnam zacząć prowadzić je jeszcze skrupulatniej.
Bo znikło mamamama.
Bo zamiast tatatatata cisza.
Która zastąpiła również be!
I baba.
I w której coraz częściej zaczęło rozbrzmiewać nie!
To nie, tylko nie, którego nie zdążyłam zapisać.

A o które zostałam zapytana podczas diagnozy.
Od kiedy nie, od kiedy stop z be,
od kiedy ta cisza.
Od kiedy tylko nie.

A ja nie potrafiłam odpowiedzieć.
Nie byłam przygotowana.
Bo zapomniałam zeszytu.

Bo zapomniałam, w jednej chwili zapomniałam,
jak to było, gdy myślałam, że mam zdrowe dziecko.
Jak to było, gdy zapisywałam zwyczaje mojego zdrowego dziecka.
Jego pory snu.
Karmienia.
Jego pierwszy ząb.
I pierwszy niepewny krok.
Nawet pierwszy uśmiech.
I głośny śmiech.
Zapisywałam wszystko.

W tamtym życiu.
Naszym zdrowym życiu.
Które schowałam głęboko.
Ukryłam w zeszycie.
W szufladzie.


I nie zaglądam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz