środa, 10 lipca 2013

ŻYWIĄC SIĘ ZAZDROŚCIĄ


Zazdrością innych oczywiście.
Można.
Widziałam na własne oczy, słyszałam na własne uszy.

Kto?
Pewna starsza obecnie kobieta.
Królowa życia.
Hrabina na włościach.
Najurodziwsza.
Najbystrzejsza.
Najsprytniejsza.
Najlepiej znająca się na modzie.
A w ogóle to na wszystkim.

W swoim mniemaniu.
Tak przeszła przez życie.
- A niech patrzą jak się hrabina bawi!
Bo imieniny u niej na tarasie najbardziej szykowne.
A taras to już cud architektury.
Tak jak szary dom.
A wokół śmieci.
I trawa, która dawno nie widziała kosiarki.
- A niech patrzą jak księżniczka mieszka!
Ostry makijaż.
Podtapirowane kunsztownie włosy.
Błysk złota.
Wiele błysków.
Wiele złota.
- Niech widzą jaki baronowa ma gust!

Niech widzą.
Niech zżera ich zazdrość.
Że królowej tak się żyje.
Bajkowo.
Bo królowej żyje się bajkowo,
bo oni patrzą i zielenieją.
A ona przegląda się w ich oczach i rośnie.

Oni patrzą, ale we wzroku krzty zawiści.
Zainteresowanie liche.
Marne.
Znikome.

Ale samozwańcza hrabina sądzi inaczej.
I płynie przez życie.
I cieszy się życiem.
I nie zawraca sobie głowy bzdurami.
Bo sobie to życie wymyśliła.
Dopowiedziała to i owo.
I łatwiej jej w tym życiu.
W tej swojej bajce.


Ja też! Ja też! Ja też tak chcę!
Patrzeć na wszystko z góry.
Żyć w swoim świecie.
I mieć w nosie co pomyślą inni.

Ale nie umiem.

Nie umiem karmić się zazdrością.
Nie zależy mi na zazdrości innych.
Nie rozumiem, jak można puchnąć z dumy,
gdy kogoś skręca z zawiści.
Nie rozumiem.

Ale może spróbuję?

Od dziś można mi zazdrościć.
Można zielenieć na wieść, że od dziś ja,
królowa życia, mogę parkować
pod samymi drzwiami.
Wszystkich supermarketów świata.
O każdej porze dnia.
Bez względu na tłok.
Bez względu na pierdylion kierowców
kręcących się w kółko po parkingu z szaleństwem w oczach.
Bo miejsc nie ma.
A dziś promocja.
Zaparkować trzeba.
Tylko gdzie???

Na pewno nie na moim miejscu.
Na miejscu rodziny królewskiej.
Na regularnym prostokącie oznaczonym
symbolem wózka inwalidzkiego.


Ja mogę.
Ja, hrabina.
I moje dziecko błękitnej krwi.
Dziecko uznane dziś oficjalnie za niepełnosprawne.


Chlip, chlip, hura!

2 komentarze:

  1. Maja dzielna babka z Ciebie, smutno mi czytać, to co piszesz jest takie prawdziwe i takie odarte z niedopowiedzeń. Ściskam Was mocno. /Ula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, mój blog to historie z życia wzięte, niestety. cmok

      Usuń