środa, 22 maja 2013
KTO BY NIE CHCIAŁ UMIEĆ LATAĆ
Polecieć.
Latać.
Zataczać koła i ósemki.
Wzbijać się wysoko i opadać szybko w dół.
Leniwie poruszać skrzydłami.
Czuć wiatr na twarzy.
We włosach.
I latać.
Żeby latać, trzeba mieć skrzydła.
- Czasem trzeba przymknąć oko na to,
co mówią terapeuci.
Pani jest matką. A matka zna swoje dziecko najlepiej.
Oni potrafią podciąć skrzydła.
Pani psycholog radzi.
I wie co mówi.
Zna terapeutów.
Zna matki takie jak ja.
Dziwię się.
Nie spotkałam nikogo, kto chciałby mi strzelić w skrzydło.
Do dziś.
- Rozumiem, że powtarza i naśladuje.
Niby dobrze...
Ale to może być mechaniczne naśladowanie.
Raczej nic dobrego.
- Ale Lolek naśladuje i myśli.
Myśli. Jestem tego pewna.
Jestem matką.
- No właśnie. Pani jest tylko matką.
Nie byłabym pewna czy córka myśli.
Ale ja jestem pewna.
Bo jestem matką.
Aż matką.
- Jak pani przedobrzy, to dziecko może się zatrzymać.
- Rozumiem. Nie będę szaleć i trenować Lolka od rana
do wieczora. Zresztą nie robię tego.
- Bo mamy w ośrodku takiego chłopca.
Rozwijał się bardzo dynamicznie.
Do marca.
I stanął.
Nastąpił regres. Niech pani uważa, bo może być i tak.
Uważam. Nie będzie.
Na pewno.
A pani mi tymi przykładami nie pomaga.
Oj nie.
- I mamy dziewczynkę.
Skakała, biegała, mówiła, śpiewała.
Dziś nie jest w stanie podnieść się z kolan.
Dziękuję za kolejny przykład.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję.
Dziękuję za dziurę w skrzydle.
Nie polecę.
Nie odlecę.
Bo mam dziurę.
Z której wygląda strach.
Mój wielki strach.
I ciągnie do ziemi.
Więc dziękuję.
Za ostrzeżenie.
Za przykłady.
Za pani troskę.
Co ja bym bez pani zrobiła?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ech... człowiek się cieszy, a tu bęc!!! pięścią w twarz... pozostaje jedynie wierzyć, że to w dobrej wierze te przykłady podane. Sukcesów dla Lolka! / Ula
OdpowiedzUsuńTrzeba iść na przekór wszystkim co nie pomagają
OdpowiedzUsuńSpecjalisci ci moga mowic rozne zeczy,jedne dobre,pomocne inne mniej pomocne albo beznadziejne.Ale to ty jestes matka i najlepiej znasz swoje dziecko i zaden lekarz(z najrozniejszymi tytuami) nie zastapi matczynej intuicji.
OdpowiedzUsuńM d.
oczywiście rozumiem, że powinnam być świadoma zagrożeń. ale opowiadanie mi tego typu historyjek (jak pani pedagog, która widziała Lolka drugi raz w życiu po dwumiesięcznej przerwie) niczemu i nikomu nie służy. to tak jakby zdrowemu człowiekowi powiedzieć "nie ciesz się tak, bo w każdej chwili możesz zachorować". albo sportowcowi "pobiłeś rekord? phi, gwiazdy ci sprzyjały, nie ściemniaj, że to ciężka praca, jutro będzie na pewno gorzej". takie dołowanie raczej nie wynika z troski, tylko po prostu z charakteru tej pani. są tacy ludzie. nie chcę ich na swojej drodze. nie chcę.
OdpowiedzUsuńObys wiecej nie musiala spotykac takich ludzi.
UsuńM d.