wtorek, 2 lipca 2013
CZY MOJE ZDANIE SIĘ LICZY?
Gdy dziecko bez autyzmu się awanturuje, złości, wścieka,
urządza sceny na poczcie, w sklepie, wyje w przedszkolu, to...
Po prostu się wścieka i złości.
Bo jest dzieckiem.
A dzieci tak mają.
Gdy histeryzuje moje dziecko, to histeryzuje bo...
Bo ma autyzm.
A takie dzieci tak mają.
I nie ma innego wytłumaczenia.
Gdy dziecko bez autyzmu nie chce jeść, to jest niejadkiem.
Nie ma chwilowo apetytu.
Nie lubi warzyw.
Nie zje niczego czerwonego, za to za zielone da się zabić.
Bo dzieci tak mają.
Te bez autyzmu.
Gdy moje dziecko odmawia jedzenia, to...
Ma autyzm. Zapewne je wybiórczo.
Zapewne uwielbia kaszę gryczaną,bo...
Je wybiórczo.
Bo ma autyzm.
Gdy dziecko bez autyzmu uporczywie odmawia
siadania na nocnik,to...
Jest wygodne. Bo w pieluchach wygodniej.
W tych pampersach, które zawsze są suche.
Mimo że zasikane po brzegi.
Bo dzieci tak mają.
I już.
Gdy moje dziecko siadać na nocnik nie chce
i gania w pieluszce, to...
Jest dzieckiem autystycznym,
które tak trudno odpieluchować.
Bo dzieci autystyczne nierzadko chodzą w pieluchach długo.
Bardzo długo.
Bo mają autyzm.
Bo sikanie w pampers jest sensoryzmem.
A sensoryzmy nierozerwalnie łączą się z autyzmem.
Gdy dziecko bez autyzmu naśladuje jak wariat, to...
Rozwija się prawidłowo.
Przez powtarzanie się uczy.
Świata.
Bo dzieci bez autyzmu tak mają.
Zawsze.
Gdy moje dziecko naśladuje wszystkich wokół, to...
Robi to mechanicznie.
Nie myśli.
Nie wyciąga wniosków.
Daje modelowy przykład echolalii w zachowaniu.
Bo ma autyzm.
To nic, że naśladuje.
Co w autyzmie jest rzadkie.
To nic.
Głupie jest.
Bo ma autyzm.
Dzieci z autyzmem czasem tak mają.
Gdy dziecko bez autyzmu cyrki wyprawia przy obcinaniu
paznokci albo czesaniu, to...
Normalne.
Czasem tak jest.
Trzeba przeczekać.
W końcu się przyzwyczai.
I da się uczesać.
To dziecko bez autyzmu.
Gdy moje dziecko ucieka gdzie pieprz rośnie przed grzebieniem, to...
Nie daje się uczesać, typowe, autyzm, co pani poradzisz.
Dzieci z autyzmem nie dają się czesać.
Nie, bo nie.
Gdy dziecko bez autyzmu chce się bawić z mamą, to...
Się bawi.
Bo umie się bawić z kimś.
Wchodzi w relacje.
Bo nie ma autyzmu.
Gdy moje dziecko chce się bawić i pokazuje na mnie palcem,
a od niedawna nawet czasem zawoła mama, to...
Używa mnie dla swoich celów.
Pokazuje, woła by uruchomić.
Mnie.
Narzędzie.
Bo moje dziecko ma autyzm.
I traktuje ludzi jak instrumenty.
Do zaspokojenia własnych potrzeb.
Gdy dziecko bez autyzmu bawi się samo w kącie, to...
Bawi się.
Tak zwyczajnie.
Daje odpocząć rodzicom.
Spokojne jest.
Po cioci Halince.
Umie się sobą zająć.
Jak to spokojne dziecko.
Bez autyzmu.
Gdy moje dziecko przycupnie na chwilę nad zabawką, to...
Izoluje się.
Odgradza murem.
Wtapia w swój świat.
I siedzi.
Samo.
Bo ma autyzm, czego się więcej spodziewać.
Tak.
Moje dziecko czasem zachowuje się tak,
jak w życiu nie zachowałoby się dziecko bez autyzmu.
Bo ma autyzm.
I dlatego się tak zachowuje.
Nie.
Moje dziecko czasem zachowuje się dokładnie tak,
jak dziecko bez autyzmu.
Nie dlatego, że wynika to z autyzmu.
Wierzę, widzę, obserwuję.
Że nie.
Moje dziecko zachowuje się tak jak inne dzieci bez autyzmu,
dlatego, że jest dzieckiem.
Bez względu na to, czy ma autyzm, czy go nie ma.
Jest dzieckiem.
Więc przestańcie, do jasnej cholery, wciąż zamykać tę szufladę.
Wciąż mówić o tej szufladzie.
Ciągle widzieć tylko wnętrze tego pudełka.
Autystycznego.
Moje dziecko czasem z niego wygląda.
Rozgląda się ciekawie.
Cieszy się tym, co widzi.
Chce wyjść.
Choć na chwilę.
Nie ma co walić od razu młotkiem po głowie.
Żeby weszło z powrotem.
Bo ma autyzm.
Bo ma swoje pudełko.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Racja. Święta racja. Nie zamykajcie szuflady!
OdpowiedzUsuńA
Miej serce i patrzaj w serce...
OdpowiedzUsuńjestem mamą. patrzę na Lolka codziennie. a nie jak pewna pani, która widziała go 3 raz w życiu, nie pracuje z nim (ale mamy u niej konsultacje) i na każde moje "Lolek już to, Lolek już tamto..." ciągnie w dół- "bo Lolek, proszę pani ma autyzm, to wypływa z autyzmu, bo znam takiego chłopca, on identycznie, ale wie pani, on nie myśli, to wszystko mechanicznie, no autyzm, no."
OdpowiedzUsuńno szlag mnie trafia.
i jeszcze napiszę, bo rozgoryczenie mnie napędza, że Lolek często patrzy w oczy tacie, zaczepia, domaga się łaskotek, piszczy na całą chałupę z radości, gdy z tatą gania, gdy tata łaskocze, gdy tata w brzuch dmucha. i czy Lolek wtedy używa taty jak narzędzia? być może nie jestem obiektywna, bo która matka jest obiektywna względem własnego dziecka, ale moje zdanie jest takie, że Lolek kwiczy ze szczęścia, bo lubi się po prostu bawić z tatą. z ukochanym tatą. bij, zabij, zdania nie zmienię :P
OdpowiedzUsuńi bardzo dobrze, bo matka wie najlepiej :)))
OdpowiedzUsuńoczywizda, się zgadzam w 100 % :D
UsuńPsycholodzy często traktują dzieci jako kolejny "przypadek"...a rodziców jako "konieczny a mało potrzebny dodatek" do "przypadku". Olej to!!! Czytam Twój blog i bardzo mnie wzrusza!!! Nie dawaj się wpędzić w schematu, pokazuj światu, że Twój Loluś jest wspaniały bo jest Lolusiem a nie dzieckiem z autyzmem :) Pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńusłyszałam od pewnej pani psycholog (bardzo nastawionej na tak, na to że szklanka jest do połowy pełna), żeby nie dawać się tłamsić terapeutom, nie dawać sobie podcinać skrzydeł. pisząc "terapeuci" oczywiście uogólniam, nie wszyscy tacy są. ale czasem opinia jednego wpędza w dół. staram się olewać, ale przeżywam jak nastolatka pierwszą randkę. no i trochę się martwię, bo pani, która tak usilnie doszukuje się deficytów tam, gdzie ja widzę postępy, prawdopodobnie będzie się zajmować Lolkiem w ośrodku... zakomunikowała mi to dotychczasowa psycholog wspominając, że Lolkowi niedługo "stara" grupa nie będzie potrzebna i przejdzie pod skrzydła właśnie tej pani pesymistki- na wyższy poziom.zajęcia, jak to w fundacji, na NFZ, wybrzydzać nie wypada, ale mnie jak wół wypada, że w pewnym momencie mogą puścić mi nerwy :P
UsuńNo jasne, że przeżywasz, jesteś matką kochającą swoje dziecko nad życie!!! Zaciśnij zęby i wytrzymaj dla Lolka, może mimo pesymizmu pani ta da z siebie coś więcej niż swoje teorie. Trzymam kciuki za Ciebie i Lolka :D
Usuń