sobota, 27 lipca 2013

LUBIĘ GDY KTOŚ CHWALI MOJE DZIECKO, ALE...


Sobota jest początkiem weekendu.
Nie dla wszystkich.
Niektórzy muszą pracować.
W soboty.
A nawet w niedzielę.
I ci niektórzy wyglądają zza okien toczącego się
autobusu i widzą innych.
Autobusu, który wiezie ich do pracy.
W sobotę.
I widzą innych pochylonych nad otwartym bagażnikiem auta.
Pakujących koce, reklamówki pełne kiełbasy.
I piwa.
Bo sobota.
Dla niektórych pracująca.
Dla innych nie.

Ja też patrzyłam z tych autobusowych okien.
I szlag mnie najjaśniejszy trafiał.
I nie myślałam o kiełbasie.
Myślałam o śnie.
Do południa.
W sobotę.
I wierzyłam kiedyś, że w końcu nadejdzie ta sobota.
Która zacznie się w południe.
Dla mnie.
Gdy wstanę.

Wciąż marzę.

Moja sobota zaczyna się przed szóstą.
Bo moje dziecko ma taki kaprys.
By się zaczęła dokładnie, gdy wstanie.
To moje dziecko.
Przed szóstą.

Moja sobota trwa w najlepsze, gdy po dziewiątej
szykujemy się do wyjścia.
Sobota w sobotę.
Bo SI.
Zajęcia, których nie można ominąć.

Jedziemy więc.
Odbębniamy.
Lolek odbębnia.
Lolek wrażenie robi na terapeutce.
Którą znamy już rok.
A jednak robi wrażenie.
W dodatku pozytywne.

- Współpracuje świetnie, wszystko rozumie,
spełnia polecenia, kontakt wzrokowy wspaniały.
Żeby jeszcze mowa ruszyła i będzie komplet.
- Yyyy...
- Bo bardzo dobrze idzie, rozwija się.
I dobrze wygląda.

Że, przepraszam, co?
Przyglądam się Lolkowi w spranej koszulce,
spodenkom, na których wesoło tańczą ślady psich łapek,
patrzę na sfatygowane sandały i lakier na stopopaznokciach,
który dawno stracił na precyzji, że już nie wspomnę
o aktualności.
Że...

Aha.
Dobrze wygląda.
Czyli nie wygląda.
Na.
Na takie dziecko.
Aha.
Fajnie.
Zajebiście.
Że nie widać.

Tylko czego?

Skrywanego w spodenkach ozdobionych słodkim
wzorkiem psich łapek ogona?
Diabelskiego ogona?




PS.

Żeby nie było, czyli łopatologicznie.
Nie ciągam Lolka po terapeutach, do których nie mam zaufania.
SI prowadzi pani, do której trafiliśmy rok temu,
gdy już wiedziałam, że coś nie halo, ale nie wiedziałam,
że to niehalo to właśnie to.
Czyli autyzm.
Lolek jest dobrze prowadzony.
Tak mniemam.
Mimo że nie jestem specjalistką.
Bazuję na intuicji.
Bo nic innego mi nie pozostaje.
Pisząc post powyższy chciałam uświadomić wszystkim,
którzy go przeczytają, że nie ma ludzi,
którzy nie ulegają schematom, stereotypom, utartym opiniom.
Nie ma.
Nawet ja ulegam.
Uczę się, by tego nie robić.
Ciężko mi idzie, często się gryzę w język, albo wstyd mi
samej przed sobą, że sobie coś tam pomyślałam...
Zgodnie ze stereotypami.
Które staram się łamać.

Lolek wygląda tak samo ładnie jak prześliczny,
no prześliczny Krzyś, którego widziałam w ośrodku.
Z którym nie było kontaktu.
Bo Krzyś kontakt pragnął nawiązać jedynie ze sprzętem grającym.
Za wszelką cenę nawiązać.
A nie z tatą.
Nie mówiąc już o nas, reszcie uczestniczącej w zajęciach.

I wygląda tak samo pięknie jak Małgosia,
od której nie mogłam w ośrodku oczu oderwać,
bo taka przepiękna, a która to, ta Małgosia,
nie była w stanie wzroku oderwać od klocka.
Mimo że obok siedziała mama.
Jej mama.
I wołała Małgosię po imieniu.
I wołała swoją córkę.
I prosiła: Popatrz na mnie.
I co z tego.
Dla Małgosi liczył się klocek.
A nie mama.
A Małgosia chyba nawet nie wiedziała, że mama to mama.
Jej mama.
Bo liczył się tylko klocek.
Czerwony klocek.
Mimo że taka ładna.
Ta Małgosia.
Wyjątkowo dobrze wyglądająca.
Ech.

9 komentarzy:

  1. "Strona ta powstała w celu pomocy 7 miesięcznemu Marcelkowi.Który bezpodstawnie został przekierowany w zabezpieczeniu sądowym w rece swojej bilogicznej matki.Pomimo wielkokrotnego wyrzucania niemowlaka z domu próby samobojczej matki oraz zgłoszonego oskarżenia o znęcanie się psychiczne i fizyczne nad jej starszym synem i nękaniu członków rodziny ze strony ojca Marcelka decyzja zapadła taka a nie inna.Nie dostalismy szansy ze strony sądu na okazanie naszych dowodów i przesłuchania naszych świadków.Ze wzgledu na uzasadnione obawy o bezpieczenstwo małego przy matce apeluje o pomoc i właczenie się do akcji,,na https://www.facebook.com/groups/552906828105801/

    OdpowiedzUsuń
  2. mimbla...uwielbiam czytać Twoje wpisy. I dla pocieszenia - moje soboty też zaczynają się przed szóstą rano :/ Pozdrawiam Ciebie i Lolka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ło jesssuuu, nie jestem sama!!! :D jak to jednak człowiek lubi jak drugi człowiek lepiej nie ma ;)

      Usuń
    2. Haha dokładnie ;) Teraz to i tak jest super, bo był okres, kiedy Moje dziecię, niewiele młodsze od Lolka, wstawało o 4:30 :/

      Usuń
    3. ha! przebijam! u nas był okres, bardzo długi okres, że dzień zaczynałam od parzenia kawy, dość niewprawnego parzenia, albowiem o 4 rano kawę parzy się bardzo niewprawnie i niesprawnie :P

      Usuń
    4. Rozłożyłaś mnie na obydwie łopatki :P

      Usuń
  3. Majak już się spotkania doczekać nie mogę aaaaa
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieję, że tym razem Lolek nie odetnie się od reszty młodocianej czeredy i nie będzie siedział sam w drugim pokoju jak ostatnio. czyli ponad rok temu. ale ten czas zapitala :P

      Usuń