czwartek, 13 czerwca 2013
CZY DALEJ RONIĘ ŁZY W KĄCIKU?
Gdzie tam.
Nie mam czasu.
Mam cel.
Swoje przepłakałam.
Basta.
Byle do przodu.
Od postępu do postępu.
Od radości do zniechęcenia.
I znów do radości.
I jakoś leci.
I jakoś to będzie.
Bo być musi.
Więc nie ronię łez.
Ani nimi nie tryskam.
I przekonana jestem, że nie będę.
Że przyszedł czas działania, a nie bezproduktywnego łkania.
Dziś odebraliśmy opinię o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju.
Opinię wystawioną przez odpowiednią poradnię.
A raczej przez pracujących tam specjalistów.
Przeczytałam spokojnie.
Całe dwie papierowe płachty.
Przejrzałam.
I nic.
Nawet mi nie piknęło.
Bo to nic nowego.
I na deser spojrzałam na dołączoną ulotkę.
Folder reklamujący dzienny ośrodek adaptacyjny
dla dzieci specjalnej troski.
I obejrzałam sobie profesjonalne zdjęcia gabinetów
i sal terapeutycznych.
Przeznaczonych dla dzieci specjalnej troski.
I poczytałam o różnych metodach terapii.
Terapii stworzonych dla dzieci specjalnej troski.
I wróciłam do pierwszej strony.
I przeczytałam jeszcze raz.
Nagłówek.
Dzienny Ośrodek Adaptacyjny dla Dzieci Specjalnej Troski.
Dla Dzieci Specjalnej Troski.
Dla Lolka.
Dziecka Specjalnej Troski.
Zatem.
Czy już nie ryczę?
Gdzie tam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Serce matki ma niewyczerpalne zrodlo lez.Oby ich bylo coraz mniej.Oby lzy zastapila radosc z wielkich postepow Lolka.
OdpowiedzUsuńM d.
postępy są- i to wzrusza. są też momenty, gdy autyzm wyłazi wtedy, gdy się nie spodziewam. i to doprowadza do łez. i tak w kółko. i musi mnie niebawem odwiozą, bom tylko człowiekiem :P
Usuń