czwartek, 6 czerwca 2013

ONA DLA DZIECI BY WSZYSTKO...


Często wysłuchuję różnych historii.
O dzieciach.
Chorych.
Bo jestem dobrym słuchaczem.
Rozumiem.
I wczuwam się w sytuację.
Bo sama mam chore dziecko.
Żal nie opowiedzieć tej, która ma chore dziecko,
historii o innym chorym dziecku.
Można się pożalić razem.
Nad jego losem.
Nad swoim losem.

Nie żalę się jednak.
Łez nie wylewam.
Bo zajęta jestem.
Zaciskaniem pięści.
Skurczem w kąciku ust.
Wściekłością przepełniającą mnie
od pięt po czubek nosa.

Franek chodzi do przedszkola.
Ma autyzm.
To kolejne przedszkole.
Wyszukane pieczołowicie przez matkę.
Dobre przedszkole.
Prowadzone przez panią, która na autyzmie zęby zjadła.
Mimo że przedszkole dla zdrowych.
Ale Franek uczęszcza.
I bawi się ze zdrowymi rówieśnikami.
Jak umie.
Umiałby więcej i lepiej gdyby w przedszkolu zatrudniony był specjalista.
Na przykład psycholog.
Pedagog specjalny.
Albo terapeuta SI.
Czy pani dyrektor to leniuszek, któremu się nie chce szukać
fachowców?
Czy pani dyrektor jest skąpa i szkoda jej pieniędzy
na fanaberie?

Ależ skąd.
Pieniądze na kształcenie Franka, specjalne kształcenie,
wykłada państwo.
Coś około 4 tysięcy.
Bo Franek ma autyzm i musi być prowadzony w odpowiedni sposób
pod okiem specjalistów.
A ich czas jest drogi.
Bardzo.

I pieniądze należałyby się Frankowi jak psu buda,
gdyby Franek mógł pomachać w przedszkolu papierkiem.
Orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego.
Które wydaje się najwcześniej w dniu ukończenia
przez dziecko 3 roku życia.
Przez poradnię psychologiczno- pedagogiczną.
I dziecku z autyzmem się wydaje.
Ale broń Boże wcześniej.
Po trzecich urodzinach i basta.
Wcześniej praca ze specjalistą nie wchodzi w grę.
Chyba że na koszt rodziców.
O ile są właścicielami kopalni diamentów.

Mama Franka z kopalnią nie ma nic wspólnego.
Nie jest nawet górnikiem.
Mama Franka codziennie dzwoni do poradni i błaga o podpis.
Podpis pani zawiadującej poradnią.
Pani dyrektor.
Bo tylko jej podpisu brakuje.
Tylko z tym podpisem dokument zyskuje ważność.
Więc mama Franka dzwoni.
I słyszy, że urlop.
Może jutro.
Dzwoni.
I słyszy, że zajęta.
Ta pani dyrektor.
Znów dzwoni.
Błaga.
Rozumieją, ale nie ma.
Pani dyrektor nie ma.
Nie ma więc podpisu.
Nie ma papierka.
Nie ma dostępu do terapii.

Czy Franek ma 2 lata i dlatego jego mama
jest zbywana byle jakim argumentem?
Bo pani dyrektor mocno trzyma się przepisów
i nigdy nie wyraziła zgody na kształcenie specjalne
przed 3 rokiem życia?
Chociaż można?
Czy mama Franka wymaga rzeczy niemożliwych?

Nie.
Franek ma 5 lat i autyzm, a pani dyrektor ma to w nosie.

W naszym mieście poradni jest więcej.
Franek ma to nieszczęście, że jego karta spoczywa
w jednej z szaf poradni owej.
Albowiem pani dyrektor jest znana.
W naszym mieście.
Jej poglądy są znane.
Skostniałe poglądy.
Zapatrzenie w przepisy jak w obrazek święty.
Obrona państwowych pieniędzy do upadłego.
Pieniędzy dla chorego dziecka.
Dla którego kilka miesięcy, o latach nie wspominając, bez terapii
jest nie do nadrobienia.


Lolek od września pójdzie do przedszkola.
Będzie miał skończone 2 i pół roku.
To granica od której już się można starać o wydanie orzeczenia.
Które czasem się wydaje.
W innych poradniach.

Tylko że Lolek akurat podlega tej jednej, jedynej poradni.
Tej jednej, jedynej w swoim rodzaju pani dyrektor.
Która jeszcze nigdy, ale to nigdy nie podpisała orzeczenia
dotyczącego kształcenia specjalnego dziecka,
które nie ukończyło trzech lat.

Więc nie płaczę, gdy słucham takich historii.
Choć rozumiem.
Na wskroś.
Mnie po prostu trafia szlag.
Najjaśniejszy.
Od pięt po czubek nosa mnie trafia.




7 komentarzy:

  1. Brak słów... niestety wszystko można zwalić na system, brak pieniędzy itp. ale decyzje podejmuje konkretny człowiek... można jakoś pomóc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie, konkretny człowiek, który dysponuje funduszami przyznanymi przez państwo, a nie prywatnymi, ciułanymi w pocie czoła oszczędnościami. na razie szukam dojść. nawet mam obiecaną pomoc przez kogoś, kto się zna na tych zawiłych przepisach. nie wiem, czy da się przeskoczyć niechęć pani dyrektor. czaimy się do skoku ;) w razie trudności dam znać i poproszę o garść cudownych pomysłów :)

      Usuń
  2. trzymam kciuki, żeby się udało:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czlowiek musi sie ponizac,blagac praktycznie o swoje,co mu sie bez dwuch zdan nalezy.Mam nadzieje ze jednak sie uda.
    M d.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mialo byc ...bez dwoch ... przepraszam.
      M d.

      Usuń
    2. to jest upokarzające. chce się wyć z bezsilności. bo się nie ma na to wpływu. bo się wścieka, że ktoś ten wpływ ma, tylko niewłasciwy.

      Usuń
  4. a może ona już na jakąś emerturkę pójdzie niebawem ?

    OdpowiedzUsuń