wtorek, 25 czerwca 2013
ZAPROGRAMOWANI NA AUTYZM
Pięć po północy.
Ja w sekundę na baczność.
Duży pół minuty walczy z kołdrą.
Chce się wyplątać, ale nie może.
Jak w męczącym śnie.
Ale nikt nie śpi.
Nawet Lolek.
Przede wszystkim Lolek.
Którego pięty uderzają raz za razem o panele.
Którego krtań dławi cichy płacz.
Lolek opuszcza legowisko.
Z tym płaczem.
I rusza przez przedpokój.
Do pokoju drugiego.
Gdzie ja już w pogotowiu.
Na baczność.
Gdzie Duży walczy z pościelą.
Ni to leżąc, ni to siedząc.
Wybiegam Lolkowi na spotkanie.
Chwytam razem z ciągnącym się po podłodze kocem
i unoszę wysoko.
I unoszę do naszego łóżka.
Jest spore.
Zmieścimy się wszyscy.
Razem.
Lolek się uspokaja.
Zasypia.
Ja nie mogę zasnąć.
Duży się nie może wyplątać spod kołdry.
Zastygamy w bezruchu.
Żeby nie obudzić Lolka.
Zastygamy w dziwnych pozach.
Niewygodnych.
Nic to.
Niech się Lolek wyśpi.
Niech.
Nazajutrz rozmawiamy o nocnej pobudce.
O przyczynach.
Domyślamy się, zastanawiamy, kombinujemy.
Zły sen.
Nagły hałas.
Deszcz.
Nie.
To nie to.
Okno!
Zamknięte okno!
Lolkowi było okrutnie duszno!
A u nas miły chłód.
Tak.
Lolkowi brakowało chłodu!
Ani ja, matka autystycznego dziecka,
ani Duży, ojciec dziecka tego samego
z tym samym autyzmem,
nie pomyśleliśmy o wyjściu najprostszym.
Nawet nam przez myśl nie przemknęło.
Że tak naprawdę Lolek nie potrzebował chłodu.
Tylko ciepła.
Naszego ciepła.
Mamy i taty.
I tak bardzo bym chciała, żeby to była prawda.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dziecko to dziecko. Zdrowe czy chore w głębi serducha potrzebuje ciepła rodziców:) czyli PRAWDA :) radmag87
OdpowiedzUsuńteż uważam że to prawda, potrzebował was...
OdpowiedzUsuńLolek was kocha,potrzebuje was,chyba nawet bardziej niz wszyscy mysla.
OdpowiedzUsuńM d.