poniedziałek, 22 kwietnia 2013

KREW CZERWIENIĄ TĘTNIĄCA


Krzykliwa czerwień ust.
Czerwienią powiewająca sukienka.
Rytmiczny stukot niebotycznie wysokich szpilek.
Czerwonych, no przecież.
Połysk paznokci.
Wabiących czerwienią.
Czerwona bielizna.
Broń Boże cielista.
Ma kusić.
Wołać.
Nęcić.

Czy kobieta ma wabić czerwienią mężczyznę?
Czy krzyczeć czerwienią do innych kobiet:
Popatrz na mnie! 
Popatrz jaka jestem piękna!
Popatrz jak cudnie spowita jestem w czerwień.
Byś nie przeoczyła.
Jaka jestem piękna.
Byś doceniła.
Jak to tylko druga kobieta docenić potrafi.

Nie maluję ust na czerwono.
Nie pasuje mi czerwień.
Wyglądam jak klaun.
I żałuję, że tak wyglądam.
Że tak wyglądają moje usta.
Muśnięte czerwienią.

Nie chodzę w czerwonych sukienkach.
Nie chodzę w ogóle w sukienkach.
Żyję w biegu.
W ciągłej pogoni.
Za Lolkiem.
Wygodniej w spodniach.

Nie wystukuję skocznych melodii wysokimi obcasami na bruku.
Poruszam się cicho.
Szybko.
Jak cień.
Lolka.
Lolka w ciągłym ruchu.
Bezpieczniej na płaskim.

Jakiś tam jeden czerwony stanik posiadam.
I majtki.
Też czerwone.
I rzadko zakładam.
Bo czerwone.
Bo nie mam z czym do pralki wrzucić.
Bo nie lubię prać w rękach.
Wygodniej przecież w pralce.

Mam czerwone paznokcie.
Połyskują barwą krwi.
Żywej.
Tętniącej.
Przyciągają spojrzenia.
Kuszą.
Wabią.
Nęcą.

Mają kusić.
Mają nęcić.
Wabić.
Przyciągać spojrzenie.
Wzrok.
Lolka.
Mają za zadanie skupić uwagę mojego dziecka.
Na moich dłoniach.
Które ostrożnie kładę sobie na głowie.
I czekam, by Lolek zrobił to samo.
By położył rączki na głowie.
By zauważył ruch moich rąk.
Dzięki krwistej czerwieni paznokci.
Żeby podążył wzrokiem za moim palcem.
Którym naciskam swój nos.
Żeby i swój nos nacisnął.
By zobaczył, że przesuwam dłoń i zakrywam ucho.
I żeby zakrył też swoje ucho.
Żeby wiedział, że ma ucho.
Swoje ucho.
Swoją głowę.
I swój nos.
Żeby się tego nauczył przez naśladowanie.
Przez powtarzanie ruchu.
Moich rąk.
Moich palców.
Moich czerwonych paznokci.
Jak krew.

Maluję więc paznokcie na czerwono.
Nie po to, żeby podobać się mężczyznom.
Mam na względzie inną kobietę.
Małą kobietę.
Popatrz jakie piękne!
Jakie czerwone!
Jak wołają.
Kuszą.
Krzyczą:
Zrób to co ja, córeczko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz