wtorek, 30 kwietnia 2013

PRAWIE JAK INNE DZIECI


Lolek umie się huśtać.
Jak inne dzieci.
I się huśta.
I nie wie, że stojąca obok matka
odlicza w myślach:
Raz - za mamę.
Dwa - za tatę.
Trzy - za babcię.
Cztery - za ciocię...
Bo matka wie, że huśtanie w przód i w tył
wspomaga rozwój mowy.
Więc odlicza.
Więc się cieszy, gdy Lolek się huśta.

Lolek bawi się w ganianego.
Jak inne dzieci.
Prawie.
Bo nie będzie latał z pustymi rękami.
Dla samego latania.
Poleci, owszem, za kimś, kto biegnie.
Dobiegnie, owszem.
I nie pobiegnie dalej.
Nie zacznie uciekać.
Bo nie wie, że teraz jego kolej.
Że teraz on ma być zwierzyną.
Matka więc wręcza Lolkowi wspomagacz.
Przedmiot.
Wysublimowano - wyrafinowany.
Matczyny kapeć.
I Lolek już wie, że ma z tym kapciem uciekać.
I już rozumie, że gdy mu to cudo odbiorą, ma wziąć odwet.
I gonić.
I matka się cieszy.
Że Lolek bierze udział w zabawie naprzemiennej.
Że wchodzi w relacje.
Że się nie odcina.
Że się bawi jak inne dzieci.
Prawie.

Lolek lubi malować farbami.
Jak inne dzieci.
Uwielbia się ufaflać wszystkimi kolorami tęczy od stóp do głów.
Kocha wkładać każdy palec po kolei w różne pudełeczka z farbami.
I tworzyć arcydzieła na papierze.
Lolek nie wie, że można mazać po ścianach.
Jest zaprogramowany na papier.
I matka się cieszy.
Bo chałupa świeżo malowana.
Niech się dziecko na papierze skupi.
I matka ma radochę.
Bo ręce brudne.
Bo to znaczy, że dotyk nie boli.
Że blokada ustąpiła.

Lolek ma klocki.
Inne dzieci też mają.
Lolek czasem układa.



I matka jakoś nie może wtedy wykrzesać z siebie radości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz