wtorek, 30 kwietnia 2013
SYNDROM WYPARCIA
Gdy bardzo nas boli, to wypieramy.
Ze świadomości.
Wyrzucamy, pozbywamy się, przestajemy myśleć.
O tym.
I nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Że wyrzuciliśmy.
Wydaje nam się, że nigdy nas nie uwierało.
To coś.
Bo nie pamiętamy.
O tym.
Nie mamy o tym bladego pojęcia.
Ponieważ ulegliśmy syndromowi wyparcia.
Ponieważ uruchomiliśmy system obronny.
Żeby nas bronił.
I dobrze.
Nie mówi, nie robi wszystkiego jak rówieśnicy,
rozwija się od nich wolniej,
ale potrzebuje czasu.
Wiesz, że potrzebuje czasu.
Dogoni.
Przegoni.
Spokojnie.
Lolek zawsze potrzebował czasu.
Zawsze był z tyłu.
Rozwijał się wolniej.
Zawsze.
Nie spodziewaj się cudu.
Teraz też się nie spieszy.
Babcia przekonuje mnie.
Matkę.
A we wzroku przekonanie.
Że Amerykę odkryła.
I że tą wiedzą chętnie się ze mną podzieli.
Tak, mamo.
Twoja wnuczka zawsze była trochę z tyłu.
Zawsze rozwijała się wolniej.
Pytanie, mamo...
Dlaczego?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz