wtorek, 2 kwietnia 2013

NIE JA PIERWSZA, NIE OSTATNIA


Nie tylko my mamy takiego farta.
Farta, który zdarza się raz na 10 tysięcy.
Urodzeń.
Wiem.

Nie tylko my mamy pretensje do losu.
Że się trafiło.
Innym też się trafia.
Też mają pretensje.
Wiem.

Nie tylko my przez to przechodzimy.
Chwiejnym, niepewnym krokiem.
Wiem.
Bardzo dobrze wiem.

Ale tylko Lolek jest jest naszym dzieckiem.
Naszym ukochanym dzieckiem.

Nie Krzyś.
Który ma 6 lat.
Nosi pieluchy.
Nie mówi.
Nie wie, że ten pan obok to jego tata.
Nie, nie wiem co czuje jego tata.
Nie chcę wiedzieć.
Nie potrafię sobie wyobrazić co czuje
tata Krzysia, który wozi go na zajęcia do ośrodka raz w tygodniu.
100 kilometrów.
W jedną stronę.
Od długiego czasu.
Co czuje ojciec, który patrzy na syna.
A syn nie wie, że to jego ojciec.
Nie chcę wiedzieć.

I nie wiem, co czuje babcia Bartka.
Gdy Bartek patrzy w stronę babci.
Ale nie na babcię.
Patrzy przez babcię.
Jak przez szybę.
Co myśli babcia Bartka, gdy psycholog prowadząca zajęcia
nie skacze pod sufit z radości.
Że Bartek tak świetnie rysuje.
Wykleja.
Przypina.
Tak świetnie robi to, o co go poproszą.
Nie skacze pani psycholog.
Bo pani psycholog chce, żeby Bartka zainteresowała
babcia.
A nie rysunek.
A babcia obchodzi Bartka tyle, co zeszłoroczny śnieg.
Więc nie wiem co myśli babcia.
Co czuje.
Nie chcę wiedzieć.

Bo Lolek jest tym szczęściarzem,
który doskonale wie, że jestem jego mamą.
Ja jestem tą szczęściarą, do której Lolek biegnie,
gdy się uderzy.
Gdy krzywda.
Duży ma to szczęście, że Lolek wita go w drzwiach
piskiem radości.
I uśmiechem.
Mamy ogromne szczęście.
Wiem.

I wiem, że ojciec Krzysia.
Że babcia Bartka.
Że wielu, wielu innych oddałoby ostatnią koszulę,
by być babcią.
Czy ojcem.
Choć przecież są.
Tak bardzo są.
Zawsze są obok.

No właśnie.
Obok.
Za szybą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz