środa, 24 kwietnia 2013
PIERWSZY RZUT OKIEM
Jest taki kawałek.
Takiego zespołu.
Luxtorpeda.
O takim sobie tytule.
Autystyczny.
I są w nim słowa.
Takie sobie słowa.
Na pierwszy rzut oka
nie widać, że kocham.
Wpadają w ucho.
Nie chcą się odczepić.
Tłuką się po głowie w rytm łatwej do zapamiętania melodii.
Lolek wpada w oko.
Przechodniom.
Nie tłucze się po głowie.
Po brzuchu.
Nie wykonuje dziwnych ruchów.
Nie bawi się śliną.
Nie zasłania uszu na dźwięk przejeżdżającej ciężarówki.
Wpada w oko, bo jest małą, uśmiechniętą, ładną dziewczynką.
Taką sobie dwulatką.
Jak inne uśmiechnięte dwulatki.
Na pierwszy rzut oka.
Siadam na chwilę na ławce.
Na chwilę.
Bo zaraz będę gonić za Lolkiem.
Ale chwilę posiedzę.
Dopóki mam Lolka w zasięgu wzroku.
Na placu zabaw.
Nie siedzę sama.
Obok babcia.
Wodząca wzrokiem za wnuczką.
Biegającą za Lolkiem.
W tym samym momencie spojrzenie moje i babci
kieruje się automatycznie w stronę kobiety.
Pchającej wózek.
Z dzieckiem.
Niby nic specjalnego.
Matka.
Dziecko.
Wózek.
A jednak.
Wózek jest specjalny.
Inwalidzki.
Babcia nie wytrzymuje.
Musi, po prostu musi podzielić się refleksją.
Niech pani Bogu dziękuje, że ma pani zdrowe dziecko.
Patrzy przy tym na Lolka, który truchta na swoich małych nóżkach
i kwiczy w głos z radości.
Patrzy też na matkę i jej chore dziecko.
I załamuje ręce.
Nie powiem jej tego.
Pomyślę sobie tylko.
Że nie dziękuję.
Że nie mam komu.
Że w Boga nie wierzę.
Że wierzy Duży.
Który mu nie dziękuje.
Który ma do niego pretensje.
Ogromne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz