niedziela, 31 marca 2013
OOPS, ŚWIĘTA
Ostatnio prawie nie rozstaję się z telefonem.
Wydzwaniam.
Pytam.
Potwierdzam terminy.
Przesuwam daty.
Usiłuję przyspieszyć.
Cokolwiek.
Wbrew przepisom.
Wbrew ludzkiej niechęci.
Wbrew wszystkiemu i wszystkim.
Dzwonię w piątek.
Tłumaczę, że zależy mi na dokumentach.
I kopiach.
Poświadczonych podpisem lekarza.
Bo orzeczenie.
I subkonto.
Bo muszę mieć.
Nie mogę czekać.
I nie chcę czekać.
I proszę.
I błagam.
I znów proszę.
Najgrzeczniej jak tylko umiem.
- Terapeutki, proszę pani, mają miesiąc na wysłanie
diagnozy opisowej.
- Wiem. Oczywiście. Nie chciałabym nalegać, ale...
Nalegam.
- Postaramy się jak najszybciej.
- Dziękuję. Zależy mi też na kserokopiach.
Dwóch. Z podpisem.
- Oczywiście. Zanotuję. Ale teraz mamy taki młyn.
Proszę zatelefonować we wtorek i mi przypomnieć, dobrze?
We wtorek?
Dlaczego mam czekać do wtorku?
Jestem matką walczącą.
O każdy dzień.
W poniedziałek zadzwonię, o!
Taka będę hej do przodu!
- W poniedziałek, proszę pani, są Święta.
- Oops...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz