czwartek, 7 marca 2013

TRZEBA DBAĆ O ZDROWIE DO GROBOWEJ DESKI


Dużemu skoczył cholesterol. Ten zły cholesterol.
Bardzo wysoko skoczył.
Mnie postanowiła dobić cukrzyca.
Z przytupem.

Przechodzimy na dietę.
Zarządza Duży.
Nooo...
Mój entuzjazm nie ma granic.
Zazdroszczę Dużemu.
Będzie się szczypał z żarciem dopóki cholesterol nie spadnie.
Ja się będę szczypać do usranej śmierci.

Przez pierwszy tydzień nie szczypiemy się wcale.
Bo od jutra.
Bo od poniedziałku.
Bo jeszcze kęs ciasta.
Jeszcze kawałek smażonej kiełbasy.
Jeszcze pięć ruskich z masełkiem.
Albo dwanaście.

Proszę kochanie. Kolacja.
Stonowanym głosem zapraszam do stołu.
Ja, idealna pani domu.
A co na kolację?
Co na kolację, co na kolację... A co może być na kolację,
żebym z wycieńczenia w kuchni nie padła?
Kanapki kochanie. Z wiejskim masłem.
Ach, jak to masło pachnie. Duży mnie po stopach będzie całował.
Dzięki kanapkom.
Oszalałaś?! Nie będę jadł masła! W lodówce jest margaryna!
Kupiłem, bo reklamują, cholesterol zbija!
Rzeczywiście oszalałam. Jak mogłam.
Kroję kolejne kromki, a Duży asystuje i zagląda podejrzliwie
przez moje ramię.
Margaryną smaruj!
Ręka mi drży. Ale smaruję. Według rozkazu.
Bo zależy mi na zdrowiu Dużego.
Bo ma dla kogo żyć.
Niech zdrowy żyje.
Smakowało?
Pytam, gdy ostatni okruch znika z talerza.
Yhmm...
Duży potwierdza. Przełyka.
Zjadłbym jeszcze coś...
Rozgląda się nerwowo. Nie dojadł biedaczek.
Patrz, byłbym zapomniał. Kupiłem coś dobrego!
Wykrzykuje znienacka i pędzi do kuchni.
Wraca.
Z dumą pokazuje dwie wuzetki. Z grubą warstwą kremu.
O tobie też pomyślałem!
Oczy wychodzą mi z orbit z pożądania.
Pożądam wuzetki. Pożądam dwóch wuzetek.
Usta mam pełne śliny.
Nozdrza drażni zapach ciasta.
Nie wolno mi.
Nie dziękuję. 
Odmawiam bliska łez.
Nie będę patrzeć jak je.
Wyjdę się przewietrzyć. 
Wychodzę więc i patrzę w rozgwieżdżone niebo.
I oddycham pełną piersią.
I zaciągam się papierosem.
I oddycham. Dymem.
I napawam się sukcesem.
Duży kończąc drugą wuzetkę też się napawa.
Bo się oparł. I masła nie zjadł.
I przez resztę wieczoru pęczniejemy z dumy.
Że tak się zdrowo prowadzimy.
Bo przecież mamy dla kogo żyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz