sobota, 23 marca 2013

PIEKŁO W MOJEJ GŁOWIE


Górnolotnie.
Pompatycznie.
Zgodnie z prawdą.

Taka mała, rokuje, potencjał, można, chyba, 10 %.
10 % szans, że Lolek nauczy się funkcjonować w społeczeństwie.
Jako tako.
O ile nauczy się odróżniać emocje.
O ile nauczy się mapy ludzkiej twarzy.
Zmieniającej się jak kalejdoskop.
Smutna, wesoła, jeden ciul.
Dla mojego dziecka.

Rysuję.
Buzia wesoła.
Buzia smutna.
Odstawiam teatrzyk.
Cyrk.
Mur.
Lolek nie rozumie.
Nie rozumie uśmiechu, mimo że potrafi się uśmiechać.
Nie rozumie smutku, mimo że potrafi być smutny.
Rysuję więc buzię smutną.
Wesołą.
I wściekam się.
Że nie umiem narysować twarzy z lekkim grymasem znudzenia.
Z nutą nonszalancji.
Z niedbałym grymasem absurdalnego humoru.
Z ironią w oku.
Z błyskiem zainteresowania we wzroku.
Z delikatnym zmarszczeniem brwi w geście zdziwienia.
Z piorunami na obliczu.
Z zakłopotaniem w rozszerzonych płatkach nosa.

I rozpaczam.
Że moje dziecko tego nie rozumie.
Ponieważ nie wie.
Bo nie umie.
Że moje dziecko pójdzie.
Gdy ktoś zawoła No chodź!
I pójdzie.
Z uśmiechem.
Bo zrozumie, że trzeba iść.

Tylko nie zrozumie dłoni zaciśniętej w pięść.
Tylko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz