piątek, 1 marca 2013
AKSAMITNA ŚWIĄTYNIA, CZYLI JAK WBIĆ ZĘBY W PRALINĘ
Nie chcę białego. Nie będę mieszkał w szpitalu.
Duży wydyma usta jak nadąsane dziecko.
Pomalujemy na kolorowo!
Zgadzam się w milczeniu. Wolę nie narażać się nadąsanemu dziecku.
W sklepach jest ogromny wybór, wybierzemy na miejscu,
w internecie nie ma co grzebać.
Duży nawet nie wymaga ode mnie odpowiedzi.
Ma plan, zamierza się go trzymać ze mną albo beze mnie.
Tym razem wolę być obecna przy realizacji planu.
Ja też będę tam mieszkać.
Ja też mam oczy.
Jedziemy do sklepu.
Może ten? Fioletowy?
Duży marszczy czoło, mruży oczy i uważnie przygląda się próbce.
To nie fiolet, tylko aksamitny burgund.
Poprawiam ignoranta i wywalam język.
Może niebieski?
Niebieski w ustach Dużego brzmi cokolwiek niepewnie.
Masz na myśli muślinowy turkus? Daj spokój, za bardzo muślinowy.
Duży włącza się do zabawy. Tym razem on chwali się językiem.
Co sądzisz o miejskim szyku?
Zadaje mi pytanie i parska śmiechem.
O szyku marzyłam od zawsze, ale miejski mi się z komunikacją kojarzy.
Odpowiadam zmysłowym szeptem i przyjmuję dystyngowaną pozę.
Duży układa palce w kwadrat gestem wytrawnego operatora filmowego.
Ukochana moja, zwróć swe oczy w kolorze wzburzonego oceanu
na tę barwę. Zamszowe indygo, brzmi fantastycznie.
Zwracam więc oczy. Topię się w zamszu, indygo chwytam się jak brzytwy.
Skłaniałabym się ku zapachowi orientu.
Duży wyraża dezaprobatę.
Zbyt duszący.
Zakrywa nos.
Czekofashion?
Wykrzykujemy równocześnie.
Równocześnie ocieramy łzy.
Duży zaczyna się krztusić.
Wiem! Weźmy czekoladową pralinę. Kredyt nas zapewne zeżre,
my nie będziemy mieli co żreć.
Wbijemy zatem zęby w ścianę. W pralinę.
Duży jest dumny z pomysłu.
Weźmy też ciepłe kakao. Byłoby miło czymś popić.
Dorzucam.
Łzy ocieramy sobie nawzajem.
Walę Dużego po plecach, bo nie przestaje się krztusić.
A nie chciałabyś się skąpać w blasku złotej świątyni?
Wie czego pragną kobiety.
Bingo! Skąpiemy w blasku pokój Lolka! Żółty to radosny kolor.
Osiągnęliśmy więc cel.
Brąz, beż, żółć.
Tfu, pralina, kakao, świątynia.
Zapisujemy numery.
Nie będziemy się z kakaowymi świątyniami przy kasie wygłupiać.
Nie będziemy się na razie wygłupiać,
Bo na razie nie mamy pieniędzy.
Mamy za to pomysł skąd je wziąć.
Pędzimy do domu.
Składamy zapomniany głęboki wózek.
Strzelamy fotki z każdej strony.
Pozbędziemy się go drogą sprzedaży,
a następnie nabędziemy farby drogą kupna.
Wymyśl jakiś fajny opis.
Duży zrzuca na mnie odpowiedzialność za reklamę.
Pisz: biało - czerwony.
Pomaga jak umie. A nie umie.
Grupa docelowa to patrioci?
Pytam i nie wymagam odpowiedzi.
Duży przestaje się wtrącać.
Przystępuję do dzieła.
Wygodny wózek. Gondola ecru, budka w kolorze buraczków.
No chyba zgłupiałam. Kto mi to kupi?
Głęboka i duża gondola w kolorze kości słoniowej
z bordowymi wstawkami.
Jakoś tak przyziemnie...
Obicie w jasnym beżu, budka barwy burgunda.
Niby lepiej, ale do ideału daleko.
Duży patrzy jak się męczę, jak wystawiam język, jak wznoszę oczy do góry
i szukam natchnienia na suficie.
Zostaw. Ja napiszę.
Zostawiam. Niech pisze. Jestem bardzo ciekawa jaki rezultat osiągnie.
Duży z wprawą stuka w klawisze. Nie robi przerw.
Z głowy pisze. Zdolniacha.
Już!
Dopadam do komputera, wbijam wzrok w ekran.
Twoje dziecko spędzi beztroskie dzieciństwo na świeżym powietrzu
otulone płatkami kwiatu bawełny w cieniu jeżynowego sorbetu.
Patrzę na Dużego z zachwytem. Trafił w punkt.
Konkret i poezja.
Jestem pewna, że bawełniany sorbet sprzeda się na pniu.
Bo brzmi niesłychanie wytwornie.
Bo skrywa tajemnicę.
Bo mami lepszym światem.
Buraczki nie mamią. Z buraczków można zrobić ćwikłę albo barszcz.
Też mi tajemnica.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ło matko!!Majka!!szalejesz!!!
OdpowiedzUsuńszaleję, masz rację. oszalałam z niepokoju, gdy malarzowi skończyła się farba do pokoju dziecinnego, zgubił opakowanie, ani ja, ani Duży nie zanotowaliśmy numerów, że o wymyślnej nazwie nie wspomnę. grzebałam w zakamarkach pamięci pół godziny, żeby znaleźć pasujący do "orange" pasujący przymiotnik w języku dalekim od ojczystego. ponadprzeciętny intelekt podpowiedział mi w końcu by zajrzeć w czeluść internetu, dzięki czemu Lolek będzie miał lokum w jednolitej barwie:P
Usuń"pasujący" użyty 2 razy przez pomyłkę, a nie dla podkreślenia powagi sytuacji :P
OdpowiedzUsuń